"Pozwiemy TVP". To ich twarze pokazano w materiale Wiadomości, teraz dostają pogróżki i hejt
– TVP po prostu namawia do linczu na nas. To jest faktyczny lincz, a nie to, co mówiliśmy w sobotę pani Magdalenie Ogórek – uważa Ewa, jedna z uczestniczek protestów przed siedzibą TVP, której wizerunek i dane w poniedziałek upubliczniono na antenie tej stacji. Nie ona jedna otrzymuje teraz pogróżki. I nie ona jedna planuje pozew przeciwko Telewizji Polskiej.
W "Wiadomościach" pokazano planszę ze zdjęciami i nazwiskami dziesięciorga uczestników sobotniego protestu, podczas którego zablokowano samochód i słownie atakowano Magdalenę Ogórek. W stronę prezenterki TVP Info wykrzykiwano: "kłamczucha"; "wstyd i hańba". Padło też słowo "spieprzaj".
Od tragicznej śmierci Pawła Adamowicza przed siedzibą TVP spotykają się ludzie, którzy manifestują swój sprzeciw wobec "propagandy TVP".
Na kartkach wypisali hasła: "Stop mowie nienawiści"; "Media publiczne, nie partyjne"; "TVP łże"; Żądamy stabilnego finansowania mediów publicznych"; "Nie dla kosztownych kontraktów gwiazdorskich"; "Żądamy odpolitycznienia mediów publicznych"; "Nie tylko gwiazdy pracują w TVP".
Ewa: hejt po "Wiadomościach"
– Jesteśmy w kontakcie z prawnikami. Tak, chcemy pozwać Telewizję Polską – przyznaje Ewa. Mimo że rzadko pojawia się na antyrządowych protestach, to jej twarz i dane upubliczniono na antenie stacji, próbując dowieść, że jest jedną z "najbardziej agresywnych uczestniczek" sobotniego protestu.
Krakow, Rynek Główny. Protest " Stop propagandzie w TVP " .•Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
– Myślę, że może chodzić o przysłonienie taśm Jarosława Kaczyńskiego. Inaczej trudno wytłumaczyć to ekstremalne złamanie wszystkich zasad i ogromny skandal – dodaje.
Protest przed siedzibą TVP w Kielcach.•Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
– Nie wyzywaliśmy Magdaleny Ogórek, nie atakowaliśmy jej. To nie było określenie w rodzaju np." ty dziwko". Odnosiliśmy się do tego, co ona robi. Powtarzaliśmy, że kłamie na antenie TVP Info – zapewnia.
Ewa nigdy wcześniej nie była krytykowana w sieci. – Moi koledzy, którzy są znacznie bardziej aktywni, mają zalew hejtu, otrzymują groźby karalne. Ale po poniedziałkowych "Wiadomościach" na facebookowy profil otrzymuję wiadomości, w których jestem obrażana. W ogóle wcześniej nie byłam hejtowana. To wszystko zaczęło się właśnie po "Wiadomościach" – mówi nam Ewa.
I odczytuje na głos, co teraz piszą jej internauci: "Waszą walkę można nazwać ruchaniem psa w chorą dupę"; "Co byś zrobiła głupia suko, to nigdy pani Magdzie nie dorównasz" ; "A co, zazdrościsz pani Ogórek młodości i piękności?"; "A coś tam robiła? Trzeba było siedzieć w domu na dupie, a nie przyczyniać się do niszczenia demokracji"; "Znamy cię z zadymy"; "Kobiet, ale ty jesteś rąbnięta, koleżanka psycholog powinna ci pomóc, ale wy jesteście siebie warte. Stara i głupia"; "Powinnaś spotkać się z policją francuską, wtedy ze szpitala szybko byś nie wyszła"; "Głupia baba"; "Nie jesteś anonimowa KOD-ówko".
– Czy zrezygnuje pani z protestów przeciwko TVP? – dopytuję. – Wydaje mi się, że dziś mam obowiązek pójść przed siedzibę TVP. To jest stanięcie przeciwko zastraszaniu, namawianiu do linczu, bo to jest faktyczny lincz, a nie to, co mówiliśmy pani Ogórek – podkreśla Ewa.
Piotr: a gdy trafi się na szaleńca
– 20 minut temu wyszedł ode mnie pan policjant. Obwiniono mnie o to, że utrudniałem ruch na drodze publicznej, czym umożliwiłem ruch samochodu marki BMW, którym poruszała się Magdalena Ogórek – mówi nam Piotr. I też zapowiada zbiorowy pozew przeciwko TVP.
"Pierwsza wiadomość w folderze 'inne' na Facebooku, która nie zawiera wyzwisk" – odpisuje mi Piotr, kiedy pytam, czy zechce porozmawiać. To nasiliło się właśnie po poniedziałkowym materiale TVP, choć w mediach Piotr od dawna prezentowany jest jako wróg PiS, aktywny uczestnik antyrządowych demonstracji.
Nie zaskoczyło go nawet wczorajsze wydanie "Wiadomości". – Kilka miesięcy wcześniej na łamach "Gazety Polskiej Codziennie" udostępniono mój i Magdaleny wizerunek, podano nasze dane i nazwano nas "Lotną Brygadą Opozycji" – opowiada. – Wtedy oprócz wyzwisk miałem też
telefon z bezpośrednią groźbą.
Co słyszy teraz? – Albo mnie wyzywają, albo dokładają pewnych starań, żeby nie wyszła z tego groźba karalna. Mam pewne obawy, że może się trafić jakiś szaleniec, chociaż nie należę do strachliwych... Porównanie z tym co się stało Adamowiczowi jest słabe, ale nie można i takich sytuacji wykluczyć – dodaje.
I wspomina, że uczestników sobotniego protestu w pracy odwiedzają dziennikarze TVP. – Do mnie na razie nikt nie przyszedł, bo jestem wolnym strzelcem i nie mieszkam w Warszawie. Ale że sam jestem sobie szefem, to prawdopodobnie mogę być ścigany przez skarbówkę, czego jak najbardziej się spodziewam – stwierdza. Zaznacza, że nie zamierza przestać manifestować swój sprzeciw, zarówno wobec działań TVP jak i partii rządzącej.
Protest przed gdańską siedzibą Telewizji Polskiej.•Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
I dodaje: – Żadna demonstracja dotychczas nie była skierowana przeciwko TVP. Poza tą 20 stycznia – przed regionalnym oddziałem TVP – odbył się protest, podczas którego wysunięto tzw. "Postulaty gdańskie", sformułowane po tragicznej śmierci prezydenta Pawła Adamowicza.
Wówczas głównym żądaniem manifestujących było odejście Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. – Na postulaty odpowiedziało kilka miast, organizując protesty przed ośrodkami TVP. I pierwsze taśmy Kaczyńskiego te nasze protesty zepchnęły na margines. A teraz z kolei to, co się wydarzyło w sobotę, medialnie przysłania kolejną taśmę Kaczyńskiego – uważa Piotr.