Tą wypowiedzią Mazurek niechcący wpakowała Kaczyńskiego na minę. Chodzi o związki Srebrnej i PiS

Tomasz Ławnicki
Beata Mazurek, przekonując, iż w sprawie spółki Srebrna wszystko jest czyste, klarowne i legalne, poinformowała, że Jarosław Kaczyński miał stosowne upoważnienia, aby prowadzić rozmowy dotyczące budowy wieżowca przy Srebrnej 16. Szybko jednak przypomniano, że zupełnie co innego wynika ze składanych przez prezesa PiS oświadczeń majątkowych.
Beata Mazurek zapowiada, że w poniedziałek prezes Jarosław Kaczyński skomentuje doniesienia ws. Srebrnej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Beata Mazurek nie nazywa tego, co usłyszeliśmy na taśmach Kaczyńskiego, rozmowami biznesowymi. Zapewnia jednak, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem.

– W sprawie spółki Srebrna wszystko jest czyste i klarowne, ponieważ prezes Jarosław Kaczyński miał prawo do tego, żeby prowadzić określone rozmowy, miał do tego upoważnienia – oświadczyła rzeczniczka PiS.

Ale – zaraz, zaraz... Jakie pełnomocnictwa, jakie upoważnienia? Z oświadczeń majątkowych Jarosława Kaczyńskiego przecież wynika coś zupełnie innego. Depeszę PAP z zakreśloną wypowiedzią Beaty Mazurek wraz z kopią oświadczenia majątkowego prezesa PiS zamieścił na Twitterze dziennikarz RMF FM Tomasz Skory.


"Rzecznik PiS Beata Mazurek właśnie potwierdziła, że Jarosław Kaczyński miał wszelkie upoważnienia do prowadzenia negocjacji w imieniu Srebrnej. Czyli, de facto, w siedzibie partii prowadził działalność gospodarczą, czyli działalność zabronioną" – zwrócił przy tym uwagę Mirosław Suchoń z Nowoczesnej. Michał Szczerba z PO przypomniał, że wszystko to działo się w biurze poselskim. "To złamanie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora!" – podsumował.

Sam Jarosław Kaczyński od wybuchu afery nie zabrał głosu. Beata Mazurek zapowiedziała, że prezes PiS odniesie się do sprawy w poniedziałek. Obiecała przy tym dziennikarzom, że będą "mile zaskoczeni".