Tym wpisem Giertych rozpalił ciekawość. Przy Nowogrodzkiej może wywołać panikę

Łukasz Grzegorczyk
Wystarczył jeden, pozornie neutralny tweet Romana Giertycha, by internauci szybko połączyli go z tzw. aferą Kaczyńskiego. Niektórzy są przekonani, że wpis może wywołać panikę na Nowogrodzkiej. Co autor tak naprawdę miał na myśli?
Jeden wpis Romana Giertycha na Twitterze wywołał burzę. Chodzi o "taśmy Kaczyńskiego"? Fot. Krzysztof Hadrian / Agencja Gazeta
"Miłego weekendu. I jeszcze milszego przyszłego tygodnia" – napisał Roman Giertych na Twitterze. Wpis jakich wiele, można by pomyśleć na początku, ale wielu internautów połączyło jego treść z bieżącymi politycznymi wydarzeniami.



Niektórzy spodziewają się, że tweet Giertycha oznacza nowy rozdział w sprawie tzw. taśm Kaczyńskiego. To od początku lutego temat polityczny numer jeden w Polsce. "Gazeta Wyborcza" ujawnia kolejne informacje, z których partia rządząca musi się tłumaczyć.


Co na to internauci?
"Każdy Pana tweet o tej treści powoduje zwołanie pilnego zebrania na Nowogrodzkiej. Siedzą i dumają co tym razem wyjdzie na jaw i jak to przykryć" – napisał jeden z internautów pod wpisem Giertycha. "Obyśmy uśmiechali się w przyszłym tygodniu jeszcze bardziej" – dodał ktoś inny. Znowu będzie jazda w Wyborczej po Birgfellnerze? – brzmiał kolejny wpis.





Roman Giertych, który reprezentuje Geralda Birgfellnera, domaga się od spółki Srebrna oraz Jarosława Kaczyńskiego uregulowania zaległych faktur w związku z pracami nad budową dwóch wieżowców na działce, która należy do Srebrnej. Jedną z czterech faktur, opiewającą na 1,58 mln zł opublikowała "Gazeta Wyborcza" w ramach kolejnych "Taśm Kaczyńskiego".

Birgfellner domaga się od spółki Srebrna zapłaty za usługi, jakie świadczył w związku z planowaną budową wieżowca. Większościowym udziałowcem Srebrnej jest Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. W jego władzach zasiada prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Rzeczniczka PiS Beata Mazurek zapowiedziała, iż prezes partii do całej sprawy odniesie się właśnie po weekendzie, w poniedziałek. Obiecała przy tym dziennikarzom, że będą "mile zaskoczeni".