
Reklama.
Beata Mazurek nie nazywa tego, co usłyszeliśmy na taśmach Kaczyńskiego, rozmowami biznesowymi. Zapewnia jednak, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem.
– W sprawie spółki Srebrna wszystko jest czyste i klarowne, ponieważ prezes Jarosław Kaczyński miał prawo do tego, żeby prowadzić określone rozmowy, miał do tego upoważnienia – oświadczyła rzeczniczka PiS.
Ale – zaraz, zaraz... Jakie pełnomocnictwa, jakie upoważnienia? Z oświadczeń majątkowych Jarosława Kaczyńskiego przecież wynika coś zupełnie innego.
Depeszę PAP z zakreśloną wypowiedzią Beaty Mazurek wraz z kopią oświadczenia majątkowego prezesa PiS zamieścił na Twitterze dziennikarz RMF FM Tomasz Skory.
"Rzecznik PiS Beata Mazurek właśnie potwierdziła, że Jarosław Kaczyński miał wszelkie upoważnienia do prowadzenia negocjacji w imieniu Srebrnej. Czyli, de facto, w siedzibie partii prowadził działalność gospodarczą, czyli działalność zabronioną" – zwrócił przy tym uwagę Mirosław Suchoń z Nowoczesnej.
Michał Szczerba z PO przypomniał, że wszystko to działo się w biurze poselskim. "To złamanie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora!" – podsumował.
Sam Jarosław Kaczyński od wybuchu afery nie zabrał głosu. Beata Mazurek zapowiedziała, że prezes PiS odniesie się do sprawy w poniedziałek. Obiecała przy tym dziennikarzom, że będą "mile zaskoczeni".