Powiew Ameryki na twoim polu. Mocniejszego pickupa w Polsce nie da się kupić
Jeśli zawsze zazdrościliście Amerykanom, że mogą kupować pickupy z gigantycznymi silnikami, to... w zasadzie dalej możecie zazdrościć. Niemniej jednak Volkswagen Amarok zdecydowanie wyróżnia się w "europejskim towarzystwie". Jest duży, pakowny i... absurdalnie szybki. A do tego nawet radzi sobie w terenie.
Fot. naTemat.pl
A u nas? Forda Rangera można kupić nawet ze... 130-konnym motorem. 200 koni to maks. Toyota Hilux - 2,4 litra pojemności i całe 150 koni mechanicznych. To samochody, które koniec końców robią to, co do nich należy, ale brakuje im stylu.
Fot. naTemat.pl
Wygląda dokładnie tak, jak powinien
Ale po kolei. Amarok wygląda w największym skrócie... jak pickup. To na tyle wyspecjalizowany typ samochodu, że trudno tutaj o jakieś wymysły. W oczy rzucają się przede wszystkim kuriozalne w takim wole roboczym (ale jakże efektowne) 20-calowe felgi.
Fot. naTemat.pl
Piwo natomiast należy postawić osobie, która wprowadziła do oferty Amaroka ten przecudny matowy lakier (i drugie osobie, która skonfigurowała ten egzemplarzy). Zdjęcia naprawdę nie oddają tego, jak świetnie mat pasuje temu autu. Tak więc Amarok jest ładny oraz oczywiście... duży (choć nie największy na rynku). Ma prawie 5,2 metra długości, jest szeroki prawie na dwa metry (i to bardzo czuć), ma też niemal 1,9 metra "wzrostu".
Fot. naTemat.pl
I do tego to rewelacyjnie działające ogrzewanie postojowe! Minusem może być wszechobecny twardy plastik, ale jeśli Amarok będzie ci służyć do pracy, z pewnością docenisz to rozwiązanie. Miły detal - paka Amaroka jest wyłożona polietylenem. To materiał bardzo odporny na uderzenia.
Fot. naTemat.pl
Odpalam silnik, wciskam gaz i... tak, to jest to. Amarok, choć waży blisko dwie i pół tony, wcale nie jest zawalidrogą. Silnik V6 dba o to, żeby jego osiągi były bardziej niż zadowalające. Trzylitrowy ropniak generuje aż 600 Nm! Na dodatek są one dostępne od 1600 obrotów na minutę. W rezultacie Amarok po pokonaniu malutkiej (acz odczuwalnej) turbodziurki wybija się do przodu jak z procy. I wreszcie przestaję zazdrościć Amerykanom ich pickupów. W końcu do 100 km/h w tym czołgu rozpędzam się w mniej niż osiem sekund.
Warto zauważyć, że osiągi nie powodują tutaj drastycznego wzrostu spalania, w czym wydatnie pomaga ośmiobiegowa automatyczna przekładnia. Działa jak każde DSG - jest błyskawiczna, wręcz niezręcznie szybka jak na charakter auta. Przy prędkościach autostradowych wystarczy tu trochę ponad 12 litrów oleju napędowego, na ekspresówce spalanie szybko spada o kolejne dwa litry. W mieście powinno być podobne.
Fot. naTemat.pl
Amarok - jak na pickupa - jeździ też dość dobrze. Oczywiście jest to auto szybkie głównie na prostej, ale nadwozie nie ma nadmiernych tendencji do przechyłu w zakrętach. Choć na tylnej osi znajdziemy resory, samochód całkiem nieźle tłumi też nierówności. Ogółem da się tym samochodem jechać i nie dostać szału. Będzie przyjemnie, ale... SUV to mimo wszystko nie jest.
Fot. naTemat.pl
Amarok powinien jechać radzić sobie nie tylko na asfalcie i... informuję, że radzi sobie nie tylko tam. Choć warunki do testów miałem trudne, gdyż samochód trafił mi się w mocno zimowym okresie. Powiedzmy sobie wprost - nie potrzeba Amaroka, żeby przejechać po zmrożonym piachu w miejscu, gdzie zazwyczaj można znaleźć błotnistą breję.
Mimo wszystko jest pewne, że Amarok w terenie ma nieco mniejsze możliwości. Pickup Volkswagena przejedzie "tylko" przez półmetrową wodę, kąty zejścia i natarcia to 29,5 i 18 stopni. Dodatkowo prześwit ma 25 centymetrów. Konkurencja oferuje więcej, to prawda. Tylko jeszcze jedno pytanie: czy w płaskiej jak stół Polsce z bardzo mizerną siecią rzeczną potrzebujecie naprawdę więcej. Ja mam pewne wątpliwości. W terenie, gdzie sprawdzałem Amaroka, nie miał problemu z żadnym wzniesieniem i z żadnym dołkiem.
Fot. naTemat.pl
Co ponadto? Jest jeszcze tryb offroadowy, który uaktywnia asystenta zjazdu ze wzniesienia oraz zmienia ustawienia ABS i ESP. Wszystko po to, żeby w gruncie rzeczy Amarok sam pokonał wszystkie trudności. Bo w wersji z automatyczną skrzynią biegów reduktora nie ma! Dostępna jest za to mechaniczna blokada tylnego mostu.
Fot. naTemat.pl
Drogo
Wreszcie dochodzimy do ostatniej kwestii: pieniędzy. I ta sprawa może być drażliwa. Amarok względem konkurencji oferuje przede wszystkim naprawdę imponujący silnik, cała reszta jest również bez zarzutu. Ale najtańszy Amarok (także z silnikiem V6, ale o mocy 163 KM) zaczyna się od około 143 tys. zł brutto, a taka jak w teście wersja Aventura z silnikiem 258 KM to już co najmniej około 236 tys. zł brutto!
Fot. naTemat.pl
To dość zaporowa cena jak za auto, które mimo wszystko nie jest luksusowym SUV-em, tylko wołem roboczym z dość prymitywnym zawieszeniem. Ale każdemu według potrzeb. Zwłaszcza, że przecież są też tańsze wersje.
Fot. naTemat.pl
Volkswagen Amarok 3.0 V6 TDI na plus i minus:
+ Nic mocniejszego w Polsce nie kupicie
+ Przyzwoite właściwości jezdne
+ Cywilizowana i wygodna kabina
+ Polietylen na pace
- Mniejsze niż u konkurencji możliwości w terenie
- Cena