Ks. Sawicz z "afery Srebrnej" to duchowny zaginiony? Nie powinno się go tak nazywać

Adam Nowiński
Gdańska kuria twierdzi, że nie wie, gdzie jest ksiądz Rafał Sawicz. Ten sam, który miał przyjąć 50 tys. zł w gotówce od austriackiego biznesmena z taśm Kaczyńskiego. Stwierdzono, że jest "duchownym zaginionym". Ale czy taki status napewno istnieje?
Kiedy duchowny może zostać uznany za "zaginionego"? Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
O księdzu Rafale Sawiczu zrobiło się głośno po publikacji "Gazety Wyborczej" dotyczącej afery ze Srebrną. Więcej na jej temat pisaliśmy TUTAJ. Podczas jednego z przesłuchań biznesmen Gerald Birgfellner (jedna z głównych postaci afery Srebrnej – red.) zeznał w prokuraturze, że "Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł dla księdza z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna".

Chodziło właśnie o księdza Sawicza. Gazeta próbowała do niego dotrzeć, ale okazało się, że ani Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, w radzie którego zasiada, ani gdańska kuria, której powinien podlegać, nie wiedzą gdzie jest.


– Od dwóch i pół roku nie wiemy, gdzie przebywa ks. Rafał Sawicz. Nie ma z nim żadnego kontaktu – powiedział Wirtualnej Polsce ks. Rafał Starkowicz, rzecznik gdańskiej kurii.

– W lipcu 2016 r. ks. Rafał Sawicz został dekretem biskupa skierowany do parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku-Chełmie, gdzie miał być wikariuszem. Przyjął tę decyzję, ale nie stawił się w wyznaczonej parafii. Tyle wiemy. Nie znamy jego adresu, ani miejsca przebywania. Na pewno nie jest na żadnej parafii. Nie pracuje w diecezji gdańskiej – dodał.

I chociaż media go odnalazły i nieoficjalnie skojarzyły Sawicza – księdza z Sawiczem – gdańskim urzędnikiem, to w Kościele nadal jest on uznawany za tzw. duchownego zaginionego. Tylko co to tak naprawdę oznacza? Czy to w ogóle jest fachowy termin?

Kodeks nie kłamie
Sawicz miał się ukrywać przed przełożonymi twierdząc, że jest on już osobą świecką, a same jego odejście ze stanu kapłańskiego miało być określane mianem skandalu. Z tym że to wygląda na opis "ucieczki", a nie "zaginięcia".

W poszukiwaniu definicji "duchownego zaginionego" przejrzeliśmy przepisy Kodeksu prawa kanonicznego. Taki termin tam nie istnieje. Są przepisy, które mówią kiedy ksiądz może przestać być księdzem, ale żaden z nich nie odnosi się do przypadku Sawicza.

Kan. 290
Święcenia raz ważnie przyjęte nigdy nie tracą ważności. Jednakże duchowny traci stan duchowny:
1. przez wyrok sądowy lub dekret administracyjny, stwierdzający nieważność święceń;
2. przez karę wydalenia nałożoną zgodnie z przepisami prawa;
3. przez reskrypt Stolicy Apostolskiej, którego to reskryptu Stolica

– Księdzem jest się dożywotnio i nawet ci, którzy zrezygnowali z posługi, pomimo że nie pełnią już obowiązków, to nadal nimi są, bo przyjęli święcenia – mówi naTemat ksiądz Joachim Kobienia, rzecznik prasowy opolskiej kurii.

To właśnie w kurii opolskiej znaleźliśmy inny przypadek "zaginionego duchownego". Ale w tym przypadku sytuacja wygląda całkowicie inaczej. Chodzi o ks. Krzysztofa Grzywocza z Opola. W 2017 roku zaginął w szwajcarskich Alpach. Pojechał tam pełnić posługę, na zastępstwo za innego księdza. Jego hobby była wspinaczka wysokogórska. Podczas zdobywania jednego ze szczytów ślad po nim zaginął. – W tym przypadku stwierdzenie "zaginiony ksiądz" nawiązuje do prawa świeckiego, które określa kim jest osoba zaginiona i po jakim czasie przestaje nią być. W prawie kanonicznym nie ma takiego określenia – stwierdza rzecznik kurii.

Przy sprawie księdza Grzywocza mamy do czynienia z faktycznym zaginięciem i ludzką tragedią. Z kolei Sawicz po prostu się ukrył, a przywołując tylko ustalenia innych mediów, wychodzi na to, że zrobił to bardzo nieudolnie. Odnalazł się przecież w gdańskim magistracie oraz w radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.

– Nie porównywałbym tych obu spraw, bo są one całkowicie odmienne. Nazywanie tego księdza (Sawicza – red.) mianem "zaginionego" jest po prostu nie na miejscu – dodaje nasz rozmówca i odsyła nas do kurii w Gdańsku.

Mówi biskupowi
Dowiadujemy się od niego natomiast jak wyglądają kulisy rezygnacji księdza z posługi kapłańskiej. Na ogół to duchowny zgłasza się do swojego zwierzchnika, czyli biskupa, któremu osobiście lub listownie przekazuje swoją wolę i przedstawia powody rezygnacji. W przypadku księdza Sawicza można więc mówić o sytuacji ekstremalnej i nadzwyczajnej.

– Nawet jeśli tak by się stało, że ksiądz nie chce już pełnić posługi i nie zostawia żadnej informacji, znika bez śladu, to biskup próbowałby się z nim skontaktować, np. za pośrednictwem rodziny lub znajomych tego księdza. Nie wiem jak było w tym przypadku, tu należy kontaktować się z kurią w Gdańsku, ale myślę, że tak to by wyglądało u nas – mówi nam ksiądz Kobienia.

Wiemy już z wcześniejszych relacji kurii, że duchowni nie mieli z nim żadnego kontaktu od chwili zniknięcia. Ksiądz Rafał Sawicz nie figuruje także w policyjnym spisie osób zaginionych.