Szalona staruszka na tropie mafii. Takie kryminały chcecie czytać (ale jeszcze o tym nie wiecie)

Karolina Pałys
To się nie może udać — pomyślałabym, gdybym pracowała w wydawnictwie i na moje biurko trafiłaby robocza wersja „Kółko się pani urwało”. Kryminał z seniorką w roli głównej i motywem przejmowania kamienic w tle, aspirujący dodatkowo do miana komedii — jaki literacki desperat decyduje się na łączenie tak odległych kropek? Już wiem: nie desperat, a debiutant. I to piekielnie zdolny.
Seniorka na tropie kryminalne afery. "Kółko się pani urwało" to debiut, który nie miał prawa się udać Jacek Galiński fot. Kuba Celej©
„Kółko się pani urwało” to podręcznikowa ilustracja stwierdzenia, że nie ma rzeczy niemożliwych — wystarczy znaleźć kogoś, kto jeszcze nie wie, że czegoś nie da się zrobić. Jackowi Galińskiemu, najwyraźniej nikt nie powiedział, że gatunek „komedii kryminalnej” ma na polskim rynku status jednorożca — wszyscy znają, nikt nie widział. Nie bez powodu.

„Komedia kryminalna” to hybryda wręcz niemożliwa: podczas lektury mamy zaśmiewać się do rozpuku, a jednocześnie z zainteresowaniem śledzić intrygę, której rozwiązanie — dla odmiany — nie powinno nas rozbawić, ale szczerze zaskoczyć. Ciężka sprawa.

Jakby tego było mało, Galiński dokłada sobie na sztangę dodatkowy talerz: jego bohaterka, czyli Zofia Wilkońska, lat, na oko, 70, jest jednocześnie narratorką opowieści.
fot. materiały prasowe
Wcale nie twierdzę, że autor, lat, na oko góra 35, nie może mieć na tyle wyostrzonego zmysłu obserwacji (albo tak dużej wyobraźni), aby stworzyć wiarygodną postać kobiecą, dwa razy starszą od siebie, która w staromodnym stylu potrafi obsztorcować z góry na dół każdego — od żony adwokata-gangstera, po podstarzałego sąsiada-amanta. Twierdzę tylko, że to trudne.

A Galińskiemu się udaje: docinki i komentarze Zofii idą rozmówcom w pięty, a czytelnikowi — prosto w przeponę, która zaczyna w niekontrolowany sposób trząść się ze śmiechu za każdym razem, gdy sprytna seniorka tnie kogoś swoją ciętą ripostą niczym brzytwą:

Dawaj pan ten sernik i wracaj do siebie. – Złapałam blachę. – Smacznego – powiedział, kłaniając się. – Mam nadzieję. – Spojrzałam na niego surowym wzrokiem.

Broni się też intryga, w którą autor wplątuje seniorkę, choć początkowo może wydawać się, że walka z mafią przejmującą warszawskie kamienice będzie nieco ponad siły pani Zofii. Zwłaszcza że jej detektywistyczna kariera rozpoczyna się z wysokiego C: od wyważonych drzwi do jej własnego mieszkania, w którym złodzieje zrobili istny kipisz.

Gdy Zofia orientuje się, że z domu zginęły kosztowności i dokumenty, a mundur męża Henryka został bezczelnie podeptany, wcale nie popada, jak na stateczną starszą osobę przystało, w melancholijne utyskiwanie nad złośliwością losu. O nie, już ona się ze sprawcami policzy! Dobrze, że ma krzepę, której pozazdrościć by jej mogli równolatkowie autora:

– Może mnie pani już puścić? – spytał Golum, wykrzywiając twarz w grymasie bólu. Faktycznie uścisk mam mocny. Jak każdy, kto podróżuje komunikacją miejską.

Poza tężyzną fizyczną Zofia może pochwalić się nie lada bystrością umysłu, bo od razu domyśla się, kim jest zuchwalec, który urządził sobie jej kosztem zabawę. Niestety, strzela kulą w płot.

Policja jest zdania, że włamywacz mógł mieć inny motyw niż sugerowana przez Zofię dawna zazdrość o jej względy. Czyżby klucz do rozwiązania zagadki ukryty był w starych dokumentach? Seniorka nie zamierza siedzieć z założonymi rękami — nie spocznie, dopóki nie dowie się, kto zmącił jej spokój.

„Kółko się pani urwało” to pierwsza książka w dorobku Jacka Galińskiego. Już sam fakt, że ze świetnym skutkiem udało mu się wypełnić założenia komedii kryminalnej jest powodem do zadowolenia.
Jacek Galińskifot. Kuba Celej©
Jakby jednak zachwytów było mało, można dołożyć jeszcze jeden: w opowieści wybrzmiewa również gorzka nuta zadumy nad samotnością, która niechybnie dopada większość osób w podeszłym wieku.

Później dopiero pomyślałam sobie, że Krępy nie rozpoznał mnie nie dlatego, że byłam superbohaterką, tylko dlatego, że byłam dla niego nikim. Podobnie jak dla wielu innych osób. Wypychana poza społeczeństwo niedojadająca staruszka.

Momenty, w których Zofia pozwala sobie na szczerość są jednak wkomponowane na tyle zmyślnie, że nie zaburzają komediowego rytmu, a jedynie wbijają czytelnikowi subtelną szpilkę pod tytułem: „A ty, kiedy ostatni raz dzwoniłeś do swojej babci?”. Lepiej zrób to teraz, zanim okaże się, że po przeczytaniu „Kółko się pani urwało” również ona zapragnie od życia czegoś więcej, niż codziennych wypraw z zakupowym wózkiem na bazarek.

Artykuł powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal.