Tak wygląda dramat mieszkańców warszawskich Odolan. Dzień w dzień nie da się stamtąd wyjechać... ani zaparkować
Wielu już było takich, którzy kupili mieszkanie, a potem się zdziwili, że nie wszystko jest takie piękne jak w katalogu. Mieszkańcy warszawskich Odolan, które są najszybciej rozwijającym się osiedlem w stolicy, do całej listy problemów mogą dopisać kolejny – niewyobrażalne korki. Wielu z nich uważa wprost, że z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Dokładnie w tym miejscu skupia się bowiem cała patologia polskiej (bez)myśli urbanistycznej.
Fot. naTemat
Podobnie widzi to Bartosz. – W dziewięciu na dziesięć przypadków muszę wybrać dłuższą drogę, żeby jechać szybciej. Korek na małej ulicy zaczyna się już od samego rana i ciągnie się przez kilometr – gorączkuje się.
Fot. naTemat
Rafał: – To jest po prostu dziwne. Korka czasami np. nie ma do 8:20, a już trzy minuty później nie widać końca. Dosłownie jakby wszyscy wyjeżdżali na sygnał z bloków. Ale w sumie pewnie tak jest, bo większość jedzie do roboty na dziewiątą.
Fot. naTemat
Pod tą chwytliwą nazwą kryje się "po prostu" skrajnie niewydolna siatka ulic. Odolany są trochę jak samotna wyspa na niespokojnym oceanie – od południa dzielnica jest odcięta od świata przez tereny PKP. Z kolei od wschodu dzielnicę od centrum Warszawy (choć to tylko cztery kilometry w linii prostej) odcina trasa szybkiego ruchu – aleja Prymasa Tysiąclecia. W którą można się włączyć do ruchu tylko w dwóch miejscach.TRÓJKĄT BERMUDZKI NA WOLI
Fot. naTemat
W efekcie z dzielnicy można się wydostać właściwie tylko dwoma "ujściami" – przez ulice Sowińskiego oraz Ordona. Gdzie tkwi haczyk? Ordona ma pierwszeństwo i sama też jest ciągle zakorkowana – jak nie przez mieszkańców bloków z "tamtych stron", to przez słynne na Odolanach betoniarki, które ciągle kursują po okolicy. Bo choć dzielnica się zmienia, wciąż nie brakuje tam zakładów przemysłowych.
Fot. naTemat
– To jest taki trójkąt bermudzki. Wolska, Kasprzaka (na te dwie ulice rozchodzi się Wolska – red.) oraz Prymasa Tysiąclecia. Raz wpadniesz w ten korek i już możesz z niego nie uciec – dodaje Rafał. Bo rzeczywiście, jak się minie newralgiczny punkt, robi się już lepiej. Tylko że pokonanie go to czasami kwestia nawet kilkudziesięciu minut.
Wystarczy spojrzeć na mapę: analogia do trójkąta bermudzkiego nie jest przypadkowa.
Na Odolanach – tak jak w wielu miejscach Warszawy, przyznajmy uczciwie – nie ma planu zagospodarowania przestrzennego. Ten oczywiście powstaje, ale już od prawie... dwudziestu lat.JEDNA, WĄSKA ULICA – PRZEZ CAŁĄ DZIELNICĘ
Jeszcze w 2005 roku zakładano, że nie będzie tutaj w ogóle zabudowy mieszkaniowej. Czas i boom na rynku nieruchomości brutalnie zweryfikowały te plany. Jak w praktyce zmieniły się Odolany najłatwiej zobaczyć na... Street View w Google Maps.
Tak wygląda to miejsce teraz:
A jeszcze tak było kilka lat temu:
Można nie poznać, prawda?
Ale oczywiście z brakiem planu zagospodarowania wiąże się inny kłopot – na Odolanach osiedla powstają szczelnie wzdłuż istniejącej ulicy Jana Kazimierza. Bo inaczej się właściwie nie da. Brak tu ulic bocznych, a nawet jeśli są (pojedyncze), to albo ślepe (więc nie można się wydostać do głównej drogi), albo na wschodzie dzielnicy. Czyli tam gdzie zaczyna się korek spowodowany wlotem do miasta.
– Kiedyś zdarzyło mi się kilka minut stać w wyjeździe z parkingu podziemnego (na Odolanach budynki z takimi garażami to norma – red.), bo nie mogłam się po prostu wytoczyć na Jana Kazimierza. Cały czas był tam korek i nikt nie chciał mnie wpuścić – opowiada Ewa, która na Odolanach mieszka już od trzech lat.
Fot. naTemat
– Kiedy kupowałem tutaj mieszkanie w 2014 roku, a właściwie dziurę w ziemi, byłem właściwie zorientowany w sytuacji i wiedziałem, że nie zawsze będzie tu tak cicho i spokojnie. Spodziewałem się, że bloków, aut i ludzi po prostu przybędzie – kontynuuje Rafał.METRA NIE MA, ALE KAŻDY ODCZUWA JEGO BUDOWĘ
Fot. naTemat
– W 2016 roku stało się jednak coś, czego zupełnie nie przewidziałem. W związku z budową metra na Bemowie (to dzielnica na północ od Odolanów – red.) zamknięto dla ruchu ulicę Górczewską. I źle zrobiło się po prostu z dnia na dzień – dodaje.
Fot. naTemat
Mateusz, który na Odolanach mieszka od kilku miesięcy, zachowuje stoicki spokój. – Zakładam, że kiedy zakończy się budowa metra na Bemowie i otworzą znowu Górczewską, sytuacja się unormuje. A na razie jakoś to wytrzymam – przekonuje mnie. On jeszcze nie wie, że ratusz chce zwęzić Górczewską. Tak jak się stało ze Świętokrzyską w centrum Warszawy.
Fot. naTemat
Wiele problemów Odolanów rozwiązałyby – uwaga, odkrywczy wniosek – nowe ulice. Od lat funkcjonuje temat stworzenia przedłużenia ulicy Prądzyńskiego, która znajduje się po drugiej stronie alei Prymasa Tysiąclecia. Droga miałaby biec przez Odolany równolegle do Jana Kazimierza, wiaduktem ponad trasą, i... na razie pozostaje w sferze marzeń.NOWE DROGI NA NIGDY
Istnieją jej dwa warianty, ale to w zasadzie tyle, bo nic się w tym temacie nie dzieje:
Fot. SISKOM / BPRW
Dobrych wiadomości nie ma rzecznik urzędu Woli Mariusz Gruza. – Tam jest taka sytuacja, że jest przygotowywany przez Biuro Architektury plan miejscowy dla rejonu Odolan – mówi w rozmowie z naTemat. Chodzi o ten, którego nie ma już od prawie dwudziestu lat.
Fot. naTemat
Rzecz chyba najbardziej zaskakująca na Odolanach. Z osiedla nie tylko nie da się wyjechać, ale nie da się też na nim... zaparkować. I to w ciągu dnia, a nie wieczorem, kiedy wszyscy wracają. To taka puenta do tego motoryzacyjnego piekiełka.ZAPARKOWAĆ TEŻ SIĘ NIE DA
Fot. naTemat
– Parkują gdzie popadnie, ponieważ sami pod biurowcem mają tylko malutki parking. Cała ulica jest więc zastawiona, a tam, gdzie trwa budowa, po prostu parkują w błocie. W każdym razie efekt jest taki, że o czternastej tutaj się nie da szpilki wcisnąć – dodaje.
Fot. naTemat
– Parkowanie bez garażu to istny popis strategii i taktyki. Nie ma gdzie stawać, na tej ulicy na nowo zdefiniowano parkowanie na dziko – emocjonuje się Bartosz.
Fot. naTemat