Cztery kroki ku całkowicie nowej Polsce. Oto strategia, jak wygrać z PiS

Jacek Liberski
bloger i autor powieści; polityk hobbysta
Te wybory nie kończą się w październiku. One kończą się w kwietniu 2020 roku. Jeśli Opozycja nie dopnie tego projektu do końca, Polska stanie w rozkroku.
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Co tak naprawdę dzieje się z finansami państwa?
Reguła nadmiernego deficytu puka do polskich drzwi coraz głośniej. Rzecz w tym, że dzieje się to w dobie względnego światowego bumu gospodarczego. Podczas gdy większość krajów Unii obniża deficyty, tworząc nadwyżki budżetowe, PiS wymyślił sobie, że będzie działał odwrotnie. Cóż. Kto bogatemu zabroni? Rzecz w tym, że Polska do bycia bogatym ma jeszcze jakieś dwadzieścia lat przy dobrych wiatrach.

Dwie ostatnio istotne informacje dotarły do zorientowanych wyborców - wypowiedź Premiera Morawieckiego o dojściu z wydatkami do ściany oraz wypowiedź posła Horały w niedzielnej Kawie Na Ławę na temat filozofii spłacania długów. Pierwszy poinformował oto, że nie ma już pieniędzy na dalsze obietnice wyborcze (patrz: kupowanie głosów), drugi zaś oznajmił, że dług publiczny spłaca się wyższym deficytem budżetowym, czyli pożyczone pieniądze oddaje się kolejnymi pożyczonymi pieniędzmi. Swego czasu usłyszałem też od wyznawców PiS, że dług publiczny nie jest długiem, bo tych pieniędzy przecież się nigdy nie odda. Oto prawdziwa filozofia zarządzania państwem przez aktualny obóz władzy - po nas choćby potop. Tak mniej więcej wygląda fałszywe państwo populistów. Wszystkich populistów.


Każdy, kto ma oczy do patrzenia, uszy do słuchania, a mózg do myślenia, wie, że skoro premier ogłasza dojście do ściany, to żartów nie ma. Jeśli do tego mówi się o dymisji minister finansów, która dymisję tę dementuje, to rozum podpowiada mi jedno – nie jest dobrze.

Jak Reagan rozegrał Breżniewa
Starsi Polacy to pamiętają, młodszym wypada przypomnieć: strategia Reagana polegała na umiejętnym prowadzeniu wyścigu zbrojeń tak, aby Związek Radziecki tego nie wytrzymał. Amerykanie doskonale wiedzieli, jakie są faktyczne zdolności gospodarki radzieckiej, wiedzieli też, że to kolos na glinianych nogach. Reagan nie przewidział jedynie jednego – że komunizm upadnie tak szybko. My tu, w Polsce, zresztą też.

Podobną taktykę przyjęła Opozycja, a zwłaszcza PO. Rzućmy rękawice PiS-owi i zobaczmy, jak długo wytrzyma. Podobnie jak Reagan, nie przewidzieli jednego – że stan polskiego budżetu jest aż tak dramatyczny. Jeśli głupie 40 mld dodatkowych złotych wywala budżet, to znaczy, że strategia Opozycji (PO) była iście makiawelicznym posunięciem. Narzucona narracja dociska PiS, dokładnie tak samo, jak Ameryka dociskała Związek Radziecki w latach 80-tych.

Kilka felietonów temu pisałem, że Kaczyński wystrzela się z amunicji bardzo szybko, co w istocie właśnie ma miejsce. Nie zagrała retoryka antyuchodźcza tuż przed wyborami samorządowymi, nie zagrała retoryka uderzająca w środowisko LGBT, skończyła się kasa na kiełbasy wyborcze, został już im tylko Smoleńsk (tak samo nieefektywny) i ostatnia deska ratunku, czyli straszenie Opozycją. To mówi nam jedno – w obozie władzy nie ma żadnego twórczego pomysłu na wygranie wyborów, a powstanie Koalicji Europejskiej trafiło Kaczyńskiego, niczym grom z jasnego nieba. Przy okazji z satysfakcją wytknę wszystkim, którzy twierdzili, że podpisanie Karty LGBT to był błąd Trzaskowskiego i Platformy – nie, podpisanie tej Karty było strategicznym majstersztykiem, uderzającym nie tylko PiS, ale także Wiosnę Biedronia.

Przez osiem ostatnich lat...
Gdy w marcu ubiegłego roku tworzyliśmy wspólnie z Maciejem Laskiem Klub Swobodnej Myśli, jego ideą było m.in. pokazanie dorobku opozycji, nie tylko tego obecnego, ale także tego z poprzednich lat. Drażniło nas i cały czas drażni, wieczne narzekanie na Opozycję, że nic nie robi. Klubem tym chcieliśmy to zmienić.

W ubiegłą środę naszym gościem był szef Klubu PO – Sławomir Neumann. Była to wielce interesująca i pouczająca rozmowa, którą w całości obejrzeć można na kanale YouTube.

Bilans ośmiu lat rządów PO/PSL jest naprawdę imponujący, i nie mówię tu o tysiącach kilometrów dróg ekspresowych i autostrad, nowych mostach i całej infrastrukturze, ale o sprawach bliskich ludziom.

Kto z wiecznie narzekających wie lub pamięta o:
- Wydłużeniu urlopu rodzicielskiego z 16 tygodni do roku (najdłużej w Europie)?
- Wprowadzeniu urlopu ojcowskiego?
- Wzroście świadczeń pielęgnacyjnych dla osób z niepełnosprawnością do 1300 zł?
- Zwiększeniu ulgi podatkowej na trzecie dziecko do 2000 zł, a na czwarte i kolejne do 2700 zł?
- Ustawie żłobkowej umożliwiającej otwieranie nowych żłobków?
- Kosiniakowym, czyli 1000 zł na każde pierwsze dziecko przez pierwszy rok macierzyństwa?
- Zasadzie „złotówka za złotówkę”, dzięki której osoby otrzymujące różne zasiłki nie tracą ich?
- Ustawie z 2013 roku, dzięki której państwo opłaca składki emerytalne matek będących na urlopach wychowawczych?
- Opłacaniu przez państwo składek ZUS dla niań?
- Programie „Przedszkole za złotówkę”?
- Ustawie przedszkolnej?
- Bezpłatnych podręcznikach?
- Karcie dużej rodziny?
- Programie in vitro, z którego urodziło się już ponad 20 tysięcy dzieci?
- O ponad 2270 orlikach w całej Polsce?
- Programie rozwoju budownictwa mieszkaniowego “Rodzina na swoim”, w ramach którego wybudowano ponad 250 tysięcy mieszkań?
- 39,5 mld złotych wydanych w 2015 roku na politykę społeczną?

A to przecież nie jest pełna lista.

Sławomir Neumann przyznał, że PO przespała niezbędny PR, nie potrafiła też nazwać tych programów, tak jak PiS nazwał swoje programy, w zasadzie poza jednym 500+, pozostałe – kompletnie puste. Przyznał też, że wyciągnęli wnioski z porażek w 2015 roku i że powrotu do tamtych błędów już nie ma.

Rzeczywiście, gdy obserwuję obecne działania PO w mediach społecznościowych, widzę zdecydowaną poprawę. To już nie jest na pewno rok 2015, w którym PO przegrała dosłownie wszystko.

Cztery kroki ku wygranej
Strategia PO od trzech lat jest niezmienna i brzmi tak samo – zbudować jeden opozycyjny blok, aby przejść przez cztery kolejne elekcje zwycięsko. Pierwszy krok został zrobiony, wybory samorządowe pokazały, że mimo nachalnej i prymitywnej propagandy oraz miliardom rozdanym określonym grupom wyborców, PiS można pokonać. Porażka PiS w miastach pokazała to dobitnie. Teraz czas, aby dotrzeć do Polski powiatowej i nie jest to nierealne, będąc w szerokiej koalicji.

Krokiem drugim są wybory europejskie. One są kluczowe dla pozostałych trzech – wygrana będzie napędzać wygraną na jesieni, ta zaś napędzi wygraną w kwietniu przyszłego roku. Plan jest jasny: pokonać PiS na wiosnę i jesieni, a drogę ku normalności przypieczętować zwycięstwem Donalda Tuska w wyborach prezydenckich.

Polska ma być państwem wygodnym, bezpiecznym, nowoczesnym, otwartym dla wszystkich i tolerancyjnym. To wszystko Koalicja pokaże podczas kampanii, zaczynając 6 kwietnia konwencją KE i 23 kwietnia Radą Krajową PO.

Polska scena polityczna ma się zdefiniować na nowo 26 maja o godzinie 21:00, a Koalicja przetrwa także do wyborów jesiennych. Do niej dołączy też Wiosna Biedronia – takie jest przekonanie w szeregach KE.

Sławomir Neumann jest też przekonany, że różnice światopoglądowe (w istocie wcale nie aż takie głębokie) nie rozsadzą Koalicji od wewnątrz. Kluczem do jedności ma być kroczenie środkiem oraz mozolna rozmowa wewnątrz bloku pomiędzy konserwatystami a centro-lewicowo nastawionymi politykami Koalicji. Przy czym szef Klubu PO przypomina także, że ustawy o związkach partnerskich uchwaliły na Zachodzie partie konserwatywne właśnie. Podobnie ma być w Polsce. Nie jest możliwy powrót do czasów sprzed 2015 roku, Platforma ma tego pełną świadomość.

Polska staje przed wielką szansą, dlatego że będzie trzeba wiele instytucji wymyśleć na nowo, pamiętając o Konstytucji. To musi być zrobione lepiej, niż przed 2015 rokiem i Koalicja nad tym pracuje. Polska ma być państwem minimalnym, ale pomocniczym, jednocześnie obywatelskim przede wszystkim. W KE jest przekonanie, że Polska po PiS-ie musi być najlepszym krajem do mieszkania w tej części Europy. Jak twierdzi Neumann – to jest jak najbardziej możliwe.

Opozycja nie bije się o 231 mandatów

Wszystko to jest możliwe tylko pod jednym warunkiem – że szeroko pojęta Opozycja zdobędzie solidny mandat.

Te wybory nie kończą się w październiku. One kończą się w kwietniu 2020 roku. Jeśli Opozycja nie dopnie tego projektu do końca, Polska stanie w rozkroku. Po wygranych wyborach jesiennych nastąpi czas hamowania zmian przez prezydenta. I na to Koalicja jest gotowa – jeśli prezydent będzie utrudniał ten proces, konieczne będzie rozważenie procedury impeachmentu, a dopiero potem postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu, z pełną świadomością mankamentów tego gremium. I nad tym też trwają prace.

Opozycja nie będzie się więc bić o 231 mandatów. One nic w Polsce nie zmienią. Opozycja poprosi Polaków o mandat większy, dużo bardziej przekonywujący, który pozwoli zmienić Polskę, blokując weto prezydenta w czasie od października do kwietnia przyszłego roku.

Podobny apel do Polaków skierował także odchodzący na emeryturę szef PKW, sędzia Hermeliński. W obliczu zagrożeń, jakie szykuje nam władza w związku z wyborami, absolutnie niezbędna jest pełna mobilizacja wyborców, gdyż wygrać z PiS będzie można tylko zdecydowaną większością. Tylko to może zatrzymać zapędy władzy związane z ewentualnym fałszowaniem wyborów. Ta władza jak ognia boi się jasno określonego stanowiska obywateli.

Pamiętajmy o tym, myśląc o nadchodzących wyborach.