Rosati chce od Śmigielskiego 22 tysięcy złotych alimentów? Aktorka odpowiada: "Jestem matką proszącą"

Ola Gersz
"Dość milczenia, to też jest przemoc! Lekarz nie jest Bogiem!" – napisała Weronika Rosati o byłym partnerze Robercie Śmigielskim. Znany lekarz, którego oskarża o znęcanie się nad nią, ma nie płacić alimentów na ich córkę. Ale czy Rosati rzeczywiście domaga się aż tak kosmicznej kwoty, jak piszą media?
Weronika Rosati twierdzi, że jej były partner nie płaci alimentów Fot. Instagram / Weronika Rosati
Weronika Rosati wyznała niedawno w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów", że była ofiarą przemocy w związku. Były partner aktorki i ojciec jej córki, lekarz Robert Śmigielski, miał dopuszczać się wobec niej przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej i werbalnej. Śmigielski wszystkiemu zaprzecza. Nie wszyscy wierzą jednak samej Rosati, a wiele firm... zrywa z nią współpracę.

Sprawa trafiła już do sądu, a magazyn "Party" podał nawet, że aktorka chce pozbawić Śmigielskiego praw rodzicielskich. Para ma bowiem ponad roczną córkę Elizabeth. Tego jednak nie skomentowała sama aktorka.


To nie jedyne plotki o Rosati. Ostatnio w prasie pojawiły się spekulacje, że Rosati żąda od byłego partnera limentów w wysokości aż 22 tysięcy złotych miesięcznie. Aktorka jednak nie wytrzymała i odniosła się do tego na swoim Instagramie.

"Oczywiście nie ma żadnego żądania z mojej strony alimentów w kosmicznej kwocie 22 tysięcy! Na razie zostałam zepchnięta do roli matki proszącej, której ojciec dziecka narzucił kwotę alimentów, których... tak, zgadliście, nie płaci! Co miesiąc muszę błagać o pieniądze na podstawowe potrzeby Eli" – napisała aktorka.

Rosati wyjawiła również, że to ona na razie utrzymuje córkę. "Czy kolejnym etapem będzie »zapomnienie« o Eli, tak jak w tym wywiadzie »zapomniał« o trójce swoich dzieci (w momencie, gdy go udzielał miał ich siedmioro, w wywiadzie jest ich tylko czworo)? Na razie zapomniał o tym, że od pół roku staram się o porozumienie wychowawcze, podczas gdy on... udając dobre chęci wobec wszystkich zakłada sprawę w sądzie" – pisała dalej Rosati.

"Dość milczenia, to też jest przemoc! Lekarz nie jest Bogiem! #metoo" – zakończyła post.