Nitras położył przed Kaczyńskim dziecięce buciki. W obronie prezesa PiS stanął Marek Suski
Adam Nowiński
Czwartkowa debata nad nowelizacją Kodeksu karnego dotycząca m.in. zaostrzenia kar za pedofilię, które zaproponował PiS, była bardzo burzliwa, a jej finał był wręcz pokazem agresji. Wszystko zaczęło się od dziecięcych bucików, które Sławomir Nitras położył przed Jarosławem Kaczyńskim. To sprawiło, że niektórzy politycy PiS pokazali swoje prawdziwe oblicze.
– Pan minister Ziobro powiedział, że mu faktów brakuje. Raport mówi: 382 księży molestowało, dwóch w więzieniu (za "Wiadomościami"), to gdzie jest 380, o których mówi raport kościelny? 700 prawie dzieci, 700 prawie dzieci, to jest wyrzut sumienia nas wszystkich, a pan pyta o fakt, a ja mówię: to są dzieci – mówił w Sejmie Sławomir Nitras. Kiedy marszałek izby wyłączył mu mikrofon, poseł PO zszedł z mównicy i przechodząc obok Jarosława Kaczyńskiego położył przed nim dziecięce buciki. To wyzwoliło demony wśród polityków PiS. Jako pierwszy wstał minister Mariusz Błaszczak, który odsunął je na bok balustrady w kierunku wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, który cisnął nimi w Nitrasa.
Poseł PO nie wiedział chyba, co się dzieje. Zauważył leżące na ziemi buciki. Chciał je podnieść, ale najpierw musiał wydostać je spod buta roześmianego posła Bartosza Kownackiego.
Gdy mu się to udało i zmierzał z powrotem w kierunku Jarosława Kaczyńskiego, doskoczyli do niego wiceminister Patryk Jaki, minister Joachim Brudziński i szef gabinetu KPRM Marek Suski. – Chciałem tam postawić dziecięce buciki jako symbol tych ponad 600 dzieci, które są w raporcie polskiego Kościoła – mówi dla portalu Gazeta.pl Sławomir Nitras. – Terlecki wziął i po prostu te buty wyrzucił – kwituje poseł PO.