Księgowa mafii, ofiara SKOK Wołomin czy działaczka PiS? Trzy różne historie jednej osoby

Paweł Kalisz
W Elblągu jedną z lokalnych działaczek Prawa i Sprawiedliwości jest Beata Boros-Burlingo. Władze partii zostały poinformowane o jej niejasnej przeszłości, związkach z mafią, a mimo tego została przyjęta do PiS i startowała w wyborach samorządowych. PiS - jak opisuje Onet - ignoruje doniesienia o swojej członkini.
Lokalna działaczka PiS z okręgu elbląskiego przez wiele lat była księgową mafii. Fot. Facebook / Beata Boros-Burlingo
Jak sama przyznaje, przez ponad 20 lat żyła z przemocy ekonomicznej. "Przez ostatnie 15 miałam swoich 'aniołów stróżów', generowałam zyski, prowadziłam z sukcesami obciążające i trudne sprawy. Nie wiedziałam jednak, że tkwię w 'układzie zamkniętym', który ma do mnie instrukcję obsługi" –napisała Beata Boros-Burlingo w wiadomościach SMS do dziennikarzy portalu Onet. pl.

Osób zamieszanych w SKOK Wołomin czy takich, którzy byli na usługach mafii z pewnością w Polsce jest o wiele więcej. Nie każdy z nich jednak może się pochwalić w swoim życiorysie tym, że został wciągnięty na listę PiS i wystartował w wyborach samorządowych. A tak właśnie się stało w przypadku Boros-Burlingo, która ubiegała się o stanowisko wójta gminy Elbląg.


Na potrzeby politycznej kariery trochę podrasowała swój życiorys. Wpisała między innymi, że jest "ekonomistką ze specjalizacją administracja i ekonomia. Od 1993 roku pracownik Urzędu Skarbowego, organizacji pozarządowych, rewident księgowy i podatkowy". Z tego wszystkiego zgadzały się tylko te organizacje pozarządowe. Boros Burlingo faktycznie jest prezesem Stowarzyszenia Wspierania Społeczeństwa Obywatelskiego im. Piotra Skargi. Sama je założyła, ale "zapomniała" zarejestrować w sądzie.

Jednocześnie przedstawia się jako ofiara afery SKOK Wołomin. I rzeczywiście, nieruchomość w której mieszka, jest obciążona hipoteką na ponad 7 mln złotych, choć jej wartość wynosi zaledwie kilkaset tysięcy. Rzeczoznawcy zawyżali ją nawet kilkunastokrotnie, a właściciele posesji – ciągle nowi, posesja miała wielu następujących po sobie – zgadzali się przy każdym kolejnym kredycie na dodatkowe obciążenie hipoteki.

Mimo tych wszystkich niejasności Beata Boros-Burlingo została członkiem partii mającej słowa "prawo" i "sprawiedliwość" w nazwie. To nie wszystko, jak donosi Onet.pl, lokalne władze partii były powiadamiane o niejasnej przeszłości kandydatki na wójta. Wszystkie donosy w tej sprawie zostały jednak zignorowane.

źródło: Onet.pl