"Tylko szaleniec chciałby z nami współpracować". IPN ujawnia nazwiska cudzoziemców pracujących dla polskiego wywiadu

Łukasz Grzegorczyk
Na stronie Instytutu Pamięci Narodowej ujawniono nazwiska kilkuset cudzoziemców pracujących dla polskiego wywiadu. Z informacji opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że Prawo i Sprawiedliwość tak naprawdę "rozbroiło" polski wywiad. Wysoki rangą oficer w rozmowie z dziennikiem ujawnił szokujące szczegóły.
Na stronie Instytutu Pamięci Narodowej ujawniono nazwiska kilkuset cudzoziemców pracujących dla polskiego wywiadu. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Masowe ujawnianie polskich zasobów wywiadowczych zaczęło się w momencie, gdy PiS przejęło władzę. To działanie związane jest z obsesją partii na punkcie "zbioru zastrzeżonego". Chodzi o archiwa służb PRL wyjęte spod ustawy o IPN, która nakazywała odtajnienie akt służb z lat 1944-90. Teczki zbioru "Z" zostały z tego wyłączone, bo ich ujawnienie mogło zagrażać działalności służb niepodległego państwa.

We wspomnianym zbiorze "Z" znalazły się więc dane agentów i funkcjonariuszy, którzy byli wykorzystywani po roku 1990. Od końca 2015 r. uznano, że nie ma już powodów, by ich chronić, i zaczęło się masowe odtajnianie teczek.


Ujawnione zasoby dotyczą cudzoziemców pracujących dla polskiego wywiadu, oficerów wywiadu nielegalnego, obiektów oraz ośrodków szkolenia.

"Polski wywiad nie istnieje"
Wysokiej rangi oficer, który do niedawna pracował w Agencji Wywiadu, w rozmowie z "Wyborczą" podkreślił, że jeżeli uznać, iż wywiad to rozrzucona po świecie agentura, to "polski wywiad dzisiaj nie istnieje". – Tylko szaleniec albo prowokator chciałby z nami współpracować – dodał.

Rozmówca dziennika przyznał, że polski wywiad próbuje dziś werbować agentów "pod obcą flagą", żeby pozyskać jakiekolwiek źródła osobowe. – Najczęściej występujemy jako służby belgijskie albo holenderskie. Nie mamy innego wyjścia. Z Polakami nikt by nawet nie zaczynał rozmowy o współpracy – wskazał.

Inny były polski oficer w rozmowie z dziennikiem wyjaśnił, że inwentarz IPN to teraz "kopalnia wiedzy dla obcych służb". – Na jego podstawie wyłapują swoich obywateli, którzy byli przez nas zarejestrowani, sprawdzają ich historię i obecne powiązania. Gdy chcą skopiować całe teczki, wystarczy złożyć wniosek pod przykrywką naukowca czy dziennikarza – zauważył.

"Wyborcza" podkreśla, że dla ułatwienia inwentarz IPN dostępny jest w trzech językach obcych – angielskim, francuskim i rosyjskim. 

źródło: "Gazeta Wyborcza"