“W Polsce było klawo, ale chciałam czegoś nowego”. Blogerka przypomina o ważnej rzeczy
Janinę Bąk mianem ekspatki określić, owszem, można. Obecnie mieszka w Irlandii, gdzie uczy statystyki. Po godzinach opisuje na blogu to, co przytrafiło jej się za dnia. Pytana o powody, dla których postanowiła dzielić się z internetowym światem swoimi przemyśleniami, odpowiada: “Mąż mnie zmusił, to znaczy - miłość do pewnego miłego chłopca, który teraz jest moim mężem”. Z kolei na pytanie, dlaczego wyjechała do Irlandii, pisze:
Wiedząc, że Janina jest osobą posiadającą spore zasoby poczucia humoru, można domyślać się, że dalszej części wpisu przytoczonego na wstępie, z założenia nie należy traktować na serio. Gdyby jednak ktoś mocno uparty starał się wbrew wszystkiemu zrobić z Janiny wspomnianą “zgorzkniałą ekspatkę”, można by odpowiedzieć mu poniższym filmikiem:Obecnie mieszkam za granicą, bo gdy kiedyś wpisałam w google: MAM MAGISTRA NIC NIE UMIEM SZUKAM PRACY, to ten poradził mi żebym wyjechała do Irlandii. Jestem nauczycielem i to jest szalenie satysfakcjonujący zawód, bo nie ma uczucia piękniejszego nad to, gdy czule hodujesz nieopierzone studenckie kurczątka pod swoim pedagogicznym skrzydłem, a ledwie po czterech latach one już liczą średnią z trzech liczb. Samodzielnie! I prawie dobrze!!! Czytaj więcej
Wideo jest częścią kampanii EUandMe organizowanej przez Komisję Europejską. Film, w którym Janina opisuje możliwości, jakie otworzyły się przed nią dzięki przynależności Polski do UE to jedna z “Digital stories” - historii, których celem, jak czytamy w materiałach promocyjnych kampanii, jest “zwiększenie świadomości młodych osób na temat pozytywnego wpływu Unii Europejskiej na ich codzienne życie”. • YouTube / European Commission
Czy przekaz ten nie kłóci się więc z narzekaniami Janiny na irlandzką biurokrację (a właściwie - jak okaże się po przeczytaniu całości - robotyzację)? Nie, bo to właśnie dzięki temu, że w jedyny w swoim rodzaju sposób potrafi ona punktować przywary życia codziennego - zarówno w Polsce, jak i w Irlandii czy Szkocji, czyni z niej idealną ambasadorkę tego typu kampanii.
Macie wątpliwości? To przeczytacie wpis do końca:
Ci, którzy należą do grona 66 i pół tysiąca obserwatorów profilu Janina Daily na Facebooku wiedzą, że jej anegdoty, jeśli w ogóle da się je jakkolwiek zaszufladkować, to na pewno nie jako “złośliwości”. Janina jest szczera, czasem prześmiewcza, często autoironiczna, ale nigdy nie obraża - ani się na rzeczywistość, ani innych, którzy w tej rzeczywistości razem z nią funkcjonują.
O tym, jak ważny jest dla niej wzajemny szacunek, mówiła w wywiadzie dla portalu Gazeta.pl:
Negatywny język, jakim przesiąknięte są internetowe dyskusje, nie sprzyja nawiązywaniu rozmów o charakterze pozytywnym - takich, w których klepiemy się po plecach i gratulujemy sobie funkcjonowania w całkiem wygodnej rzeczywistości. Rzeczywistości, w której mamy gwarancję szerokiego dostępu do Internetu, w której nikt nie blokuje nam możliwości swobodnego przekraczania granic, oraz w takiej, w której w zrealizowaniu pomysłu na biznes możemy liczyć na unijne wsparcie finansowe.Marzy mi się rzeczywistość, w której każdy może czuć się dobrze i bezpiecznie z tym, jak wygląda, w co wierzy, kogo chce chwycić za rękę na ulicy. Ale ostatnio coraz więcej myślę też o szacunku w skali mikro, w codziennym wymiarze - o tym, jak często nie potrafimy dyskutować ze sobą w sposób, który nikogo nie krzywdzi. Nie zgadzać się ze sobą, ale bez agresji. Mamy z tym problem, zwłaszcza w internecie. Nie wiem, w którym momencie synonimem: "mam inne zdanie na ten temat" stały się wyzwiska i obrażanie rozmówcy do trzech pokoleń wstecz. Czytaj więcej
Janina o Unii mówi pozytywnie, choć zdarza jej się również ironicznie. A w jakim tonie wypowiadają się pozostali ambasadorzy kampanii EUandME? Sprawdźcie na stronie projektu.
Artykuł powstał we współpracy z Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Polsce.