Pan Andrzej z Węgrowa dostał się w tryby propagandy. Tak "zmieliła" go machina PiS i TVP
Afera zaczęła się w piątek 5 lipca o godzinie 17:10. Właśnie wtedy Bartosz Arłukowicz, szef sztabu wyborczego opozycji, wrzucił na swojego Twittera krótki filmik kampanijny z panem Andrzejem z Węgrowa. Mężczyzna błyskawicznie trafił na sztandary PiS i TVP jako symbol pogardy opozycji. Gdy pan Andrzej jasno zakomunikował, że nie chce być obsadzony w tej roli, zwolennicy "dobrej zmiany" równie szybko zmieszali go z błotem.
– Mówią, że jest pan najsłynniejszym wsparciem PiS-u w Węgrowie – zagaduje mężczyznę przed sklepem uśmiechnięty Bartosz Arłukowicz. Panowie ściskają sobie dłoń. – Niech mnie pan nie denerwuje – odpowiada mężczyzna. Rozbawieni Arłukowicz i Barbara Nowacka wybuchają śmiechem. Arłukowicz opatruje wpis uśmiechniętą emotikonką i kampanijnym hasztagiem #TwójSztab. Jego zdaniem rozmowa przed sklepem miała charakter humorystyczny.
Pan Andrzej już wkrótce trenduje na Twitterze, choć pewnie jeszcze nie wie, że stał się bohaterem internetowej prawicy. Jak się później okazuje – bohaterem mimo woli, a nawet wbrew swojej woli.
Szydło: Wracajcie szybko przeprosić tego pana
To całe zamieszanie jednak szybko do niego dotrze, bo na konwencji PiS z troską pochyli się nad nim sama Beata Szydło.
– Ja mam krótki komunikat do tego towarzystwa: panie Arłukowicz, zabieraj pan koleżeństwo i wracajcie szybko przeprosić tego pana – powiedziała była premier.
Usłużne "Wiadomości" TVP pokazują w sobotę wieczorem materiał o rzekomo sponiewieranym panu Andrzeju i tradycyjnie biją w opozycję. Jednak już dwie godziny później PiS i TVP mają problem – ich narracja się sypie, bo zaprzecza jej sam pan Andrzej.
Mieszkaniec Węgrowa po raz kolejny staje przed obiektywem #TwójSztab. W kolejnym filmiku Arłukowicza zamieszczonym w sobotę wieczorem na Twitterze jasno mówi, że spotkanie z politykami opozycji było miłe, a on nie czuje się obrażony.
Od bohatera do zera
Prorządowi internauci, którzy wcześniej bronili pana Andrzeja przed rzekomą obrazę, teraz mieszają go z błotem. Zarzucają mu alkoholizm, złodziejstwo, przekupstwo.
Zdaniem jednych miał się sprzedać za złotówki, według innych za ruble, bo przecież nie może być wyborcą innej partii niż PiS i nie mógł się po prostu nie obrazić na Arłukowicza. Musiał zapomnieć o tych uczuciach dzięki sowitej zapłacie od polityków opozycji – innej opcji według internetowych śledczych po prostu nie ma. Dla wzmocnienia efektu zwolennicy partii przekręcają hasztag opozycji na #TwójSzwab. Na Twitterze szybko powstaje fejkowe konto pana Andrzeja, krążyć zaczyna także stawka, za którą rzekomo miał się sprzedać: 3 tysiące złotych. Dowodów oczywiście brak, ale dla części prawicowych internautów nie jest to żadną przeszkodą.
O kontakt do niego prosimy Bartosza Arłukowicza, ale okazuje się, że nic z tego. – Obiecaliśmy panu Andrzejowi, że nie będziemy udostępniać jego numeru. Jest bardzo niezadowolony z tego, że został wplątany w propagandę PiS – mówi europoseł.
W poniedziałek w samo południe do Węgrowa przyjeżdża była premier Szydło, która na rynku chwali swoją partię za służenie Polakom. Tym razem nazwisko Arłukowicza już nie pada, ale członkini PiS robi czytelną aluzję do opozycji. Podkreśla, że kampania wyborcza "to nie żarty, to nie kanikuła, to nie małe prowokacyjki czy dziecięca zabawa, tylko poważna sprawa". Szydło nie domaga się już przeprosin dla pana Andrzeja – w ogóle o nim nie wspomina. Wygląda na to, że dla niej tematu pana Andrzeja już nie ma. W internecie został jednak hejt i pogarda zwolenników dobrej zmiany dla mężczyzny, który nie jest wyborcą PiS.
Kampania wyborcza nawet się jeszcze oficjalnie nie zaczęła.