Szeryf Hopper z piwnym brzuchem symbolem seksu. To dumny posiadacz "ciała tatuśka", które uwielbiamy
Macho z sześciopakiem? Niekoniecznie. Współczesne kobiety coraz częściej wzdychają do... piwnych brzuchów. Ale nie byle jakich, ale takich, które sugerują, że mężczyzna i jest sprawny fizycznie, i kocha pizzę, lubi i siłownię, i Netlixa, jest i do tańca, i do różańca. Poznajcie "dad bod", czyli ciało tatuśka.
Nie wierzycie? Oto przykładowe tytuły artykułów, które wyskoczą po wpisaniu w wyszukiwarkę "Jim Hopper shirtless" (już sam fakt, że istnieje takie hasło, o czymś świadczy): "Te zdjęcia Hoppera ze 'Stranger Things" zrujnują twoje życie", "Nowe zdjęcia ze 'Stranger Things 3' wywołują nienasycony głód na gorącego tatuśka Jima Hoppera", "Najseksowniejsze momenty z szeryfem Hopperem ze 'Stranger Things 3'" i tak dalej, i tak dalej.
Nie mówiąc już o mediach społecznościowych:
Abstrahując od jego charakteru, który oscyluje od wybuchowego tyrana do słodkiego misia, sarkazmu, któremu trudno się oprzeć oraz relacji z Eleven i Joyce, największą robotę robi tu jego sylwetka. Tak, "dad bod", czyli ciało tatuśka kręci masę kobiet. Wierzcie lub nie.
Termin "dad bod", który spopularyzowała w swoim humorystycznym eseju amerykańska studentka Mackenzie Pearson, jest tak popularne, że ma nawet własną stronę na Wikipedii. "To używane w slangu i kulturze popularnej pojęcie odnoszące się do figury mężczyzn w średnim wieku. (...) Ten typ męskiej sylwetki jest nietypowym skrzyżowaniem ciała umięśnionego z lekką nadwagą" – czytamy.
Czyli mówiąc wprost, połączenie piwnego brzucha i misiowatości z siłą i formą Wikinga. Przytulnie, ale sexy.
"Tatuśkowie" Hollywood
Nie tylko Jim Hopper ma oczywiście ciało tatuśka. Po wpisaniu "dad bod" w Google Grafika ukażą się nam setki zdjęć półnagich klat meżczyzn od 35 lat wzwyż. Wśród nich królują oczywiście celebryci.
Liderem wśród posiadaczy "dad bod" jest 44-letni Leonardo DiCaprio. Laureat Oscara za "Zjawę" i człowiek, którego 3/4 światowej populacji wymieni jako jednego z najlepszych aktorów wszech czasów, potrafi zmienić się do roli. Jednak na co dzień jest dumnym posiadaczem ciała tatuśka, które w internecie doczekało się tysięcy reakcji uwielbienia i zachwytu.
Podobnym przykładem jest Chris Pratt. 40-letnia gwiazda "Avengers" nie zawsze wyglądała jak umięśniony Star-Lord ze "Straników Galaktyki". W emitowanym od 2009 do 2015 roku popularnym sticomie "Parks and Recreation" Pratt grał lekko głupkowatego i poczciwego Andy'ego Dwyera, posiadacza "dad bod". Dwyer i sam Pratt nie mieli urody greckiego boga, nie przypominali Henry'ego Cavilla, ale mimo to obaj wdarli się do serc tysięcy kobiet.
Aktor był więc uważany za atrakcyjnego zarówno, mając ciało tatuśka, jak i gdy dorobił się umięśnionej klaty na potrzeby superbohaterskich filmów. Ba, gdy "dad bod" Prata kilka miesięcy temu wróciło, internet nie krył radości.
39-letni aktor, który przez wielu jest jednogłośnie uważany za symbol seksu, ostatnio pokazał się bez koszulki. Co się okazało? Sześciopak został zastąpiony przez "dad bod". Mężczyźni zaczęli narzekać, że aktor się "spasł", a kobiety? Niektóre również kręciły nosem, ale większość uznała, że Momoa jest nadal chodzącą doskonałością.
Spytałam o "dad bod" kilka moich znajomych. – Dużo bardziej podoba mi się normalne ciało, niż wyrzeźbiona klata z sześciopakiem. Uwielbiam Hoppera, seksowny jest też dla mnie Leonardo diCaprio – stwierdziła Kasia.
Aneta uznała, że nowa sylwetka Jasona Mamoi podoba jej się znacznie bardziej, niż w "Aquamanie", a Sylwia wyznała mi konspiracyjnym tonem, że marzy o mężczyźnie, jak szeryf Hopper. – Mężczyzna, który jest sprawny fizycznie, ale nie dba o tę fizyczność zbyt radykalnie, to dla mnie ideał – dodała.
Dlaczego kobiety tak lubią "ciało tatuśka"? Przecież zawsze wydawało się, że najważniejsza jest klata i sześciopak. Żyliśmy w kłamstwie? Nie do końca. "Wszyscy kochamy wyrzeźbionych mężczyzn, ale 'dad bod' sprawia, że faceci wydają się bardziej ludzcy, naturalni, atrakcyjni" – pisała popularyzatorka "ciała tatuśka" Mackenzie Pearson.
Z kolei Peter Holley, autor artykułu w "Washington Post" pod wymownym tytułem "Mam ciało tatuśka. Oto dlaczego kobiety je kochają", wyznał, że w swoim dotychczasowym życiu miał i sześciopak, i "dad bod". Wniosek? To posiadając ten drugi typ sylwetki, miał największe powodzenie wśród kobiet. Jego zdaniem to kwestia zmian społeczno-kulturowych – mężczyźni nie muszą już być silni jak tur.
Według Holleya, obecnie wiele kobiet poszukuje mężczyzn, którzy "mają dobrą pracę, kochają dzieci i posiadają miękki brzuch, na którym mogą się położyć po pracy, w której harowały ciężkiej niż my [faceci], a to wszystko oferuje 'dad bod'".
Podobnie jak Pearson, jego zdaniem "ciało tatuśka" nie jest atrakcyjne z powodu swojego wyglądu, ale tego, co obiecuje. Czyli: miłego, dojrzałego i odpowiedzialnego mężczyznę, z którym można wypić piwo, zjeść pizzę i pooglądać Netflixa, a jednocześnie dobrego partnera i ojca. Takiego, który ma stabilną pracę i nie będzie katował cię dietą i bieganiem dwa razy dziennie.
Zresztą moje koleżanki to potwierdzają. "Ciało tatuśka to dla mnie symbol dobrego i komfortowego życia z fajnym mężczyzną, który jest po prostu normalny" – stwierdziła Kasia.
"Dad bod" jest pożądanym zjawiskiem w świecie, w którym coraz głośniej jest o ruchu body positive. Zaczynamy doceniać to, że każde ciało jest inne i piękne. Że nie ma jednego wzorca piękna i nikogo nie powinno oceniać się po jego aparycji.
Ciało tatuśka pokazuje więc, że nie trzeba mieć klaty, jak Thor z Avengersów (który zresztą w ostatniej części "Avengers" miał imponujące 'dad bod'), żeby być atrakcyjnym i pożądanym. A to bardzo sympatyczna i podnosząca na duchu myśl. Krok w stronę ciałopozytywności wśród mężczyzn, a nie tylko kobiet.
Przy całym szale na "dad bod", drodzy panowie, pamiętajcie jednak, że wasze ciała to wasze ciała, nikogo innego. Nie sugerujcie się nami. Chcecie mieć sześciopak, miejcie sześciopak. Marzycie o ciele tatuśka, wyhodujcie je. I tak Was lubimy.