"Mam tego dość". Marcinkiewicz odchodzi z życia publicznego i przyznaje, że popełnił błąd

Bartosz Świderski
Były premier Kazimierz Marcinkiewicz napisał publicznie na Facebooku, że zamierza stać się osobą prywatną. Wszystko z powodu konfliktu z drugą, byłą żoną Izabelą Olchowicz–Marcinkiewicz i doniesieniami prasowymi, które – jak twierdzi polityk – uniemożliwiły mu start w wyborach europejskich i przepłoszyły klientów.
Kazimierz Marcinkiewicz w publicznym poście na Facebooku deklaruje, że odchodzi z życia publicznego. fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta
"Mam tego dość" – rozpoczyna swój wpis na Facebooku Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier w długim wpisie skarży się na postępowanie swojej drugiej, byłej żony, którą określa mianem "stalkerki". Zdaniem Kazimierza Marcinkiewicza kobieta, na rzecz której ma zasądzone alimenty, oczernia go w mediach. Dlatego były premier, który jeszcze kilka miesięcy temu miał startować do PE z listy Koalicji Obywatelskiej, chce na powrót stać się osobą prywatną.

"Trzy miesiące temu zrezygnowałem z udziału w jakichkolwiek formach życia publicznego, w tym z komentowania spraw publicznych, z udziału w mediach i uroczystościach państwowych. Zrobiłem to po brutalnym i bezprecedensowym ataku pełnym oszczerstw i poniżania, ataku mojej stalkerki na mnie przy użyciu mediów. Ten chamski atak uniemożliwił mi start w wyborach europejskich, ale więcej spłoszył wszystkich klientów, poniosłem ogromne straty" – pisze były premier. Kazimierz Marcinkiewicz deklaruje, że w związku z tą sytuacją odchodzi z życia publicznego. Skarży się, że była żona atakuje go nie tylko medialnie, ale również używa do tego aparatu państwa. "Gdy nie może sama oszczerczo mnie atakować, robi to przy użyciu państwa, najpierw służb specjalnych, a teraz prokuratury i komornika" – pisze były premier. Dalej Kazimierz Marcinkiewicz opisuje próby ugody jakie podjął, by zażegnać konflikt z byłą żoną. Jednak – jak relacjonuje – spaliły one na panewce.


"Bo stalker musi gnoić, musi wyżywać się, musi powoli odbierać swojej ofierze życie. Nikt mnie przed tym nie obroni, wręcz przeciwnie, pomocników ma pełno. To jasne, że takie życie nie ma sensu. Dlatego postanowiłem zamknąć etap publicznego życia, by uniemożliwić wszystkim szczujniom używanie mojej osoby, a jednocześnie podejmuję wiele kroków prawnych mających na celu uniemożliwienie stalkerce życia moim kosztem w jakiejkolwiek formie i zbliżania się do mnie w jakiejkolwiek formie. DOSYĆ TEGO, JA TEŻ MAM PRAWO ŻYĆ" – zakończył swój publiczny wpis Kazimierz Marcinkiewicz.