Horror dla imigrantów w USA. Jak ICE stało się za Trumpa synonimem największej grozy

Katarzyna Zuchowicz
Donald Trump chce usunąć miliony nielegalnych imigrantów z USA. W 9 miastach ogłosił naloty, chciał deportować z nich ok. 2 tys. osób. Do tak wielkiej akcji nie doszło, ale i tak w całym krajów w aresztach ICE przebywają dziś dziesiątki tysiące imigrantów. Raporty alarmują o nieludzkich warunkach, jakie w nich panują. ICE, największa zmora dla nielegalnych imigrantów w USA, pojawiła się też w serialu Netflixa. To nie przypadek. Pytanie, ile w tych obrazach jest prawdy?
Ośrodki dla imigrantów w ICE są każdym stanie USA. Organizacje praw człowieka grzmią o nieludzkich warunkach. fot. screen/https://youtu.be/kCZudKhJifE
"Orange is a new black" to jeden z najbardziej kultowych seriali Netflixa. Pokazuje historie kobiecego więzienia. W najnowszym, ostatnim już sezonie, spora część akcji przenosi się gdzieś indziej – do ośrodka dla nielegalnych imigrantów w Stanach Zjednoczonych.

Serial pokazuje realia żyjących tam Amerykanek i to, jak działa ICE (Immigration and Customs Enforcement's, Urząd Celno-Imigracyjny), czyli służby zajmujące się kwestiami nielegalnych imigrantów. To nie przypadek i otwarte punktowanie tego, co właśnie dzieje się w USA za rządów Donalda Trumpa. To on wypowiedział otwartą wojnę imigrantom.


Straszą, że wezwą ICE
Trzy litery "ICE" stały się dzisiaj synonimem największej grozy przed deportacją. I nie mówimy tylko o kimś, kto został złapany na granicy w momencie jej przekraczania, ale o ludziach, którzy żyją w USA od kilku czy kilkunastu lat.

W ubiegłym roku amerykańskie i polskie media żyły losami lekarza polskiego pochodzenia, który przyjechał z rodzicami do Ameryki, gdy miał 3 lata, posiadał zieloną kartę, mieszkał w USA od ponad 40 lat, nawet nie mówił po polsku. Służby imigracyjne zatrzymały go za wykroczenia, których dopuścił się przed laty, jeszcze w szkole średniej, i za które został skazany.

Łukasz Nieć trafił do aresztu ICE, groziła mu deportacja. - Początkowo sądziłam, że to żart. Nie sądziłam, że coś takiego może się nam przytrafić - mówiła jego żona, Amerykanka. Lekarz opuścił areszt za kaucją, ostatnie informacje, jakie znajdziemy o nim w sieci to, że czekał na ułaskawienie gubernatora stanu Michigan. Polityka Trumpa doprowadziła do tego, że sieć co kilka miesięcy obiega filmik, na którym "prawdziwi Amerykanie" wyzywają imigrantów i straszą ich właśnie tym, że wezwą ICE. A w niektórych serwisach, również polonijnych, znajdziemy instrukcje, co robić, jeśli ICE np. zapuka do naszych drzwi.

A jeśli ICE przyjdzie do pracy?
"Nie ma obowiązku, aby otworzyć im drzwi lub aby się w ogóle odzywać (...), tylko jeśli mają nakaz rewizji", "Jeśli osoba postanowi rozmawiać z oficerem, to może to zrobić przez drzwi, nie musi drzwi otwierać", "Mamy prawo odmówić pokazania dokumentu tożsamości, który pokazuje kraj naszego urodzenia" – to instrukcje z portalu polonijnego tygodnika Monitor.

Są też takie, co zrobić, jeśli ICE przyjdzie do pracy. Albo jeśli napotkamy ICE w miejscu publicznym. "Dobrze jest nauczyć się numeru telefonu prawnika imigracyjnego na pamięć, aby móc jak najszybciej po zatrzymaniu porozumieć się z adwokatem – instruuje Agata Gostyńska-Frakt, adwokat imigracyjny i rodzinny.
adw. Agata Gostyńska-Frakt
w: infolinia.com

"Należy również znać na pamięć numer telefonu kogoś z rodziny lub przyjaciela, aby móc do nich także zadzwonić. Wiele osób ma wpisane numery w swoich komórkach i nie zna ich na pamięć, a komórka będzie nam natychmiast przy aresztowaniu odebrana. Proszę pamiętać, że dla wielu osób aresztowanie przez biuro imigracyjne jest początkiem, a nie końcem procedury imigracyjnej".

Osadzone bez żadnych praw
"Orange is a new black" pokazuje historie zatrzymanych w brutalny sposób, zwracając uwagę, że osadzone nie mają praktycznie żadnych praw. Nie wiedzą, gdzie się znajdują, nie mogą skontaktować się z najbliższymi, nie mają dostępu do prawników. Są zawieszone w prawniczym czyśćcu – nie są skazane, ale nie są też wolne.

Traktowane hurtowo, nieludzko, niby z zachowaniem przepisów prawa, które – w serialu – wyglądają jak stworzone tylko po to, by deportować jedną osobę za drugą. Oglądając te odcinki przeciera się oczy ze zdumienia, jak to możliwe.

Jedna z najmocniejszych scen pokazuje dwójkę kilkuletnich dzieci, które są na rozprawie sądowej. Sąd decyduje, czy zasługują na deportację. Przepytuje je prawniczym slangiem jak dorosłe osoby, pyta o prawnika, o to, czy wiedzą, o co toczy się sprawa. A po drugiej stronie stoją kilkulatki, które nie mają o niczym zielonego pojęcia. Ile w tym prawny i jak tak naprawdę wygląda ICE?

"Bez dostępu do mydła, prysznica..."
Amerykański ośrodki, w których przetrzymywani są nielegalni imigranci, nie od dziś są na celowniku organizacji praw człowieka. Ale dopiero raporty z ostatnich miesięcy otworzyły wielu ludziom oczy, bo ich wyniki mogą jeżyć włosy na głowie.

Wynika z nich, że cele są przeludnione, a dorośli i dzieci są przetrzymywani tygodniami lub miesiącami w potwornym ścisku. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego alarmował, że w jednym z nich, w miejscu przeznaczonym dla 125 osób, jest 900 osadzonych. "Czasem bez dostępu do mydła, pasty do zębów, miejsca, gdzie mogą umyć ręce lub wziąć prysznic. (…) Niemowlęta karmione są niemytymi butelkami, brakuje pieluch" - pisał "Time". Szerzą się choroby. W lipcu Wysoka Komisarz ds. Praw Człowieka wydała w tej sprawie oświadczenie. "Jako pediatra, ale i matka oraz była prezydent kraju jestem głęboko zszokowana faktem, że dzieci są zmuszane do spania na podłodze w przeludnionych ośrodkach, bez dostępu do odpowiedniej opieki medycznej i jedzenia oraz w złych warunkach sanitarnych" - stwierdziła Michelle Bachelet, była prezydent Chile.

Ponad 50 tys. osadzonych
Areszty lub ośrodki dla imigrantów i azylantów znajdują się w każdym stanie USA, najwięcej w Teksasie i Kalifornii. Jest ich około 200. Są zarządzane przez władze federalne, stanowe lub prywatne firmy. Są wśród nich nieliczne ośrodki rodzinne.

W maju padł rekord osadzonych. Przebywało w nich ponad 52 tys. osób. Najwięcej od 2001 roku, kiedy ICE zaczęło prowadzić takie statystyki. W ubiegłym roku średnia liczba osadzonych wynosiła ok. 42 tys. dzienne. W 2017 - 38 tys.

Ale okazuje się, że dziś jest jeszcze gorzej. Dziennikarz BuzzFeed, który zajmuje się sprawami imigrantów donosi, że pod koniec lipca, zaledwie w ciągu tygodnia, liczba osadzonych skoczyła do 55 tys. I to już jest rekord wszechczasów w USA. Ale nie tylko liczba osadzonych rośnie. "Za czasów administracji Trumpa w ośrodkach ICE zmarły 24 osoby, w tym 7 dzieci" - donosi tygodnik "Time". Po numerze łóżka...
Trafiam na stronę kancelarii prawnej, która udziela pomocy imigrantom. Sporo miejsca poświęcono tu warunkom w ośrodkach ICE, które nazwano "trudnymi". "Zabiorą ci wiele rzeczy osobistych, otrzymasz łóżko. Strażnicy będą się potem do ciebie zwracać po numerze łóżka lub numerze zielonej karty" - piszą. Potem jest o tym, że nie będziesz mógł swobodnie poruszać się po ośrodku, a strażnicy kilka razy w ciągu dnia będą liczyć osadzonych. Wtedy masz stać przy swoim łóżku. "W czasie liczenia nie możesz mieć odwiedzin. Jeśli spotykasz się z prawnikiem w porze posiłku, potem nie dostaniesz jedzenia" - opisuje kancelaria.

Zwraca też uwagę, że niektóre ośrodki znajdują się na odludziu, jedyna możliwość na kontakt z "sądem imigracyjnym" to wideokonferencja. Tak odbywają się w nich przesłuchania.

Na przełomie lat 2018/2019 organizacja Human Rights First przez kilka miesięcy sprawdzała, co się dzieje w kilku ośrodkach w Kalifornii. Rozmawiała ze 115 osadzonymi, ale też z urzędnikami ICE i pracownikami poszczególnych ośrodków. Jej wnioski, w bardzo dużym skrócie, przedstawiały się następująco:

* Wielu osadzonych nie ma prawników. Największe ośrodki znajdują się ponad 100 mil od najbliższych miast, gdzie są kancelarie prawne. Poza tym brakuje prawników pro bono. Komunikację utrudniają też problemy imigrantów ze znajomością języka.

* Osadzeni skarżą się na brak odpowiedniej opieki medycznej i lekarstw.

* Są przetrzymywani miesiącami, a nawet latami.

"Nie miał opieki medycznej, leków"
Co chwila amerykańskie media opisują historie zatrzymanych imigrantów. W ostatnich dniach Yazminy Juárez z Gwatemali, której córeczka zmarła po pobycie w takim ośrodku. Kobieta złożyła zeznania przed Kongresem, skarży rząd USA.

Opowiadała, że wiele dzieci chorowało i nikt nie separował chorych od zdrowych. Że patrzyła, jak jej dziecko powoli umiera. Gdy z jej córką było już bardzo źle, błagała o szersze badania, ale odesłano ją do celi. 19-miesięcznemu dziecku podano maść, której nie powinno się stosować poniżej 2 roku życia. Gdy z córką opuściła ośrodek, lekarze nie zdołali już uratować dziewczynki. Nie brak relacji nieletnich, zwłaszcza z południowej granicy. W nich przede wszystkim dominował głód.

"Jestem tak głodny, że budzę się w środku nocy z głodu", "Śpimy na matach na podłodzie", "Zamknięto nas 20 w takiej metalowej klatce, z nastolatkami, małymi dziećmi. Jest bardzo zimno. Czasem jest tak ciasno, że brak miejsca na spanie" - to relacje 12-16-latków, które w czerwcu zebrał BuzzFeed News.

Każdy ośrodek oczywiście jest inny. Niedawno do jednego z nich ICE pierwszy raz wpuściło dziennikarzy z kamerami. Weszli do El Paso Processing Center. Na co zwrócili uwagę? Małżeństwa są rozdzielone. Wszyscy noszą uniformy w różnych kolorach w zależności od "poziomu zagrożenia". Najwięcej jest granatowych - to znak, że nie mają na koncie żadnej kryminalnej przeszłości. Pomarańczowy - byli już wcześniej aresztowani w USA. Czerwony oznacza najpoważniejsze przestępstwa. Wszyscy są wymieszani.

Kilka dni temu część imigrantów w El Paso rozpoczęła strajk głodowy - protestując przeciwko przedłużającemu się osadzeniu. Jak alarmowała organizacja American Civil Liberties Union of Texas, kilku z nich siłą było zmuszanych do jedzenia.

Z aresztu w Luizjanie, gdzie imigranci protestowali z tego samego powodu, dochodziły wiadomości, że byli bici i potraktowano ich gazem pieprzowym. "Chcieli, by pojawił się ktoś z ICE i powiedział im, dlaczego nikt stąd nie wychodzi" - opowiadała mediom prawniczka, do której się zwrócili.

Wyszedł po 18 miesiącach
Jak długo można przebywać w takim ośrodku? Teoria mówi, że kilka tygodni, kilka miesięcy - średnio od 60 do 90 dni. Jednak praktyka pokazuje co innego. Human Rights First w swoim raporcie opisuje np. historię Namibijczyka, który w ośrodku spędził 3 lata, a także pary Rosjan (8 i 15 miesięcy).

W ostatnich dniach głośna była historia Inocencio Roman Solano, który wyszedł z ośrodka ICE po 18 miesiącach. W USA mieszkał od 20 lat, ICE zatrzymała go za wykroczenie drogowe. Solano był chory, rodzina i politycy walczyli o jego wyjście. Jego stan w ośrodku tylko się pogorszył. - Nie miał odpowiedniej opieki medycznej i leków - alarmowała rodzina. Polityka Trumpa ma i przeciwników, i zwolenników. Jedni są przerażeni traktowaniem imigrantów, organizacje praw człowieka biją na alarm. Ale i słychać głosy: po co tu przyjeżdżają.