"Rozdawnictwo i ogłupianie narodu". Co tak naprawdę ma do zaoferowania Polakom obóz Zjednoczonej Prawicy

Jacek Liberski
bloger i autor powieści; polityk hobbysta
Sprawa Kuchcińskiego jest też na rękę PiS-owi. Tak samo jak na rękę jest Kaczyńskiemu nagłaśniany wszędzie i nakręcany bez przerwy temat LGBT. Dlaczego? Bo te dwie sprawy skutecznie przyćmiewają z jednej strony indolencję twórczą Kaczyńskiego – pisze w nowym felietonie na łamach naTemat.pl Jacek Liberski.
Zjednoczona Prawica – jaka jest jej oferta dla Polaków? Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Teatr posła Kaczyńskiego
Scenka rodzajowa nr 1. Briefing posła Kaczyńskiego. Na ścianie obowiązkowy telebim z falującą biało-czerwoną, która ma nadawać patriotyczny charakter przedstawieniu. Poseł Kaczyński stoi za okazałym pulpitem, a jakże, w kolorach biało-czerwonych. W odległości dwóch metrów stoi samotny, skromniutki mikrofon, a przy nim druga osoba w państwie – marszałek Sejmu, słuchający ze spuszczoną głową, ze łzami w oczach, nauk szeregowego posła.

Poseł rugający marszałka Sejmu to widok komiczny, ale i zarazem żałosny. Od czterech lat wiemy, że typowy.


Scenka rodzajowa nr 2. Sala obrad Sejmu RP. Tuż po wyborze posłanki Witek na miejsce Marszałka Wielkiego Koronnego. Klub parlamentarny PiS wstaje i na stojąco dziękuje posłowi Kuchcińskiemu, głośno skandując: Marek! Marek! Marek! Te szczere podziękowania to wyraz uznania dla nadużyć władzy, kłamstw i manipulacji, których przez ostatnie tygodnie dopuszczał się wobec obywateli poseł Kuchciński. Dla PiS to uznanie jest oczywiste.

Żadna partia polityczna w cywilizowanym systemie politycznym nie pozwoliłaby sobie na taką szopkę, ale nie PiS i nie w obecnej Polsce. W normalnym państwie odejście tak skompromitowanego polityka odbyłoby się w zaciszu gabinetów, a taki polityk w ogóle nie pojawiłby się na sali plenarnej Parlamentu.

Dlaczego więc ma to miejsce u nas? Bo poseł Kuchciński jest emanacją tego obozu władzy. Poseł Kuchciński w oczach tego obozu nie zrobił nic złego, bo cały ten obóz robi dokładnie to samo, co poseł Kuchciński. Poza tym PiS jest tak daleko oderwany od rzeczywistości, że zatracił już dawno to, co w życiu nazywa się zdrowym rozsądkiem.

PiS i jego przystawki tak mocno wryli sobie w głowy swój własny szlagwort: "suweren dał nam władzę w demokratycznych wyborach, więc możemy robić, co chcemy", że nie zauważają już nawet tego, iż suweren ma granice wytrzymałości. Tutaj niewiele się różnią od Platformy i PSL z lata i jesieni 2015 roku. Oczywiście, sprawa Kuchcińskiego (czyli jego odwołanie) mogłaby sugerować, że coś do nich dotarło, ale owe zachowanie na sali sejmowej potwierdza raczej tezę, że niewiele. A raczej, że nic.

Te wolne media i ta totalna opozycja
Rzecz bowiem w tym, że gdyby nie wolne media i dociekliwość opozycji, proceder nadużywania władzy kwitłby w najlepsze i żadnej dymisji by nie było. To nie jakieś tam samooczyszczanie się PiS-u, ale w miarę jeszcze dobrze funkcjonująca kontrola mediów powoduje określone reakcje Kaczyńskiego.

Tak było, jest i będzie z każdym szwindlem tej władzy, który wyszedł lub wyjdzie jeszcze na jaw. To dlatego pierwszym i natychmiastowym ruchem Kaczyńskiego po wygranych wyborach będzie repolonizacja mediów, czyli ich faktyczny koniec, tak jak się to stało na Węgrzech.

Sprawa posła Kuchcińskiego jest sprawą rozwojową, że użyję prokuratorskiej nomenklatury. Z każdym dniem owa opinia publiczna będzie dowiadywać się bowiem kolejnych faktów w sprawie wykorzystywania instrukcji HEAD do prywatnych i partyjnych celów. I nie chodzi tu wcale o śmiesznych sto lotów. Nawet nie o dwieście.

Są źródła (na razie nieoficjalne), które podają, że może tu chodzić o wielokrotność liczby 100 i wartość czterocyfrową, co pomnożone przez koszt 28 tysięcy złotych (na tyle MON wyliczył jeden lot żony posła Kuchcińskiego), dawałoby kwoty rzędu 20-40 mln.

Premierowi Tuskowi wyliczono przez 7 lat koszty na poziomie 5 milionów, a marszałkowi Borusewiczowi przez całą kadencję na poziomie 80 tysięcy. Wygląda na to, że granicą umiaru i pokory jest w przypadku PiS jedynie wytrzymałość ludzi obsługujących sprzęt latający i wytrzymałość samego sprzętu. Nic poza tym. Bo Polska stała się w krótkim czasie prywatnym folwarkiem jednej partii. Oto cała prawda o tej władzy.

Imposybilizm twórczy Kaczyńskiego
Ale sprawa Kuchcińskiego jest też na rękę PiS-owi. Tak samo jak na rękę jest Kaczyńskiemu nagłaśniany wszędzie i nakręcany bez przerwy temat LGBT. Dlaczego? Bo te dwie sprawy skutecznie przyćmiewają z jednej strony indolencję twórczą Kaczyńskiego, czyli imposybilizm twórczy, z drugiej – typowe dla Kaczyńskiego podążanie na skróty, jak to dotyczące zmian w kodeksie karnym, które powoduje, że obywatel staje się powoli bezwolnym narzędziem w rękach władzy. Pisałem o tym w poprzednim felietonie.

Imposybilizm twórczy Kaczyńskiego i jego formacji polega głównie na tym, że oprócz prostackiego rozdawania pieniędzy w prostej linii gloryfikuje społeczną patologię w postaci uczenia społeczeństwa chorej zasady, że praca się nie opłaca, niczego innego nie jest w stanie zaproponować w zasadzie w żadnej ważnej dziedzinie życia, które to dziedziny stają się wyzwaniem ludzkości.

Kaczyński niczego nie jest w stanie zaproponować w kwestiach zmieniającego się klimatu, rozwoju technologii informatycznych (sztuczna inteligencja), niezbędnych zmian związanych z energetyką i bilansem energetycznym państwa, odnawialnych źródeł energii, wysuszania się Polski, smogu, ochrony zdrowia, systemowych rozwiązań dla osób niepełnosprawnych.

Nie jest nawet w stanie zaproponować niczego w kwestii palącego problemu, jakim jest niezbędny wzrost urodzin, bo nawet sztandarowy program PiS, Rodzina 500+, niczego na tym polu nie uczynił. Ta władza nie ma żadnych propozycji dla Polaków, poza dalszym rozdawnictwem i ogłupianiem narodu przy wykorzystaniu do tego celu ataków na pięcioprocentową mniejszość społeczną. Zaiste, słaby to musi być naród, który obawia się 2 milionów osób o odmiennej orientacji seksualnej, które miałyby podkopać 90-procentowy fundament katolicki w Polsce. Jakże słaba musi to być wiara.

Sprawa posła Kuchcińskiego i spór ideologiczny, w który PiS i kościół chce za wszelką cenę uwikłać Platformę, ma także inny cel. Chodzi o ukrycie dalszych niewygodnych dla władzy faktów, jak choćby sprawę raportu sędziego Tulei na temat głosowań budżetu państwa w Sali Kolumnowej w 2016 roku. Raport ów wskazuje, że ponad 230 posłów PiS kłamało w tej sprawie, w tym posłowie: Kaczyński, Morawiecki, Szydło, Kamiński, Brudziński, Błaszczak, Kuchciński, Ziobro, Macierewicz, Gowin, Sasin, Szyszko i K. Morawiecki.

Ciągłe dzielenie narodu i wieczne szukanie wroga jest w oczywisty sposób obrzydliwe, ale jednocześnie bardzo skuteczne. Obrzydliwe i skuteczne, bo połowa polskiego narodu to zmodyfikowany homo sovieticus. Modyfikacja ta polega na tym, że roszczeniowa postawa wobec państwa podlana jest przez Kaczyńskiego sosem z polskiego katolicyzmu niewiele mającego wspólnego z chrześcijaństwem prezentowanym przez papieża Franciszka, który od dawna otwiera się na środowiska LGBT.

Rzecz w tym, że w tej drugiej połowie narodu, połowie jest wszystko jedno. To prosta droga do klęski tego państwa.