To dlatego w stołecznych kranach nie zabraknie wody. Odwiedziliśmy legendarne miejsce
Gdy upalne lato w mieście daje się naprawdę mocno we znaki, odczuwa się pragnienie zdobycia wiedzy na temat tego, w jaki sposób w kranie pojawia się czysta, orzeźwiająca woda. Czas odwiedzić jedną z trzech stacji uzdatniania wody w Warszawie: Stację Filtrów, czyli powstały na przełomie XIX i XX wieku kompleks, do dziś będący największym tego rodzaju obiektem w kraju. Prześledźmy naprawdę długą i skomplikowaną trasę każdej z kropli. Przy okazji: łyk historii Stolicy.
Oto jeden z najbardziej charakterystycznych obiektów Warszawy•Fot. naTemat
Pamiętajmy, że w Warszawie końca XIX w. nieczystości odprowadzano przede wszystkim rynsztokami – niektóre były tak szerokie, że trzeba było nad nimi budować kładki, aby umożliwić mieszkańcom przejście na drugą stronę ulicy.
Sokrates Starynkiewicz – rosyjski generał, który naprawdę pokochał Warszawę•Fot. naTemat
Zatrudnił słynnego angielskiego inżyniera Williama Lindleya oraz jego syna Williama Heerleina, dzięki czemu w najwyżej położonej części ówczesnej Warszawy (36 metrów nad poziomem Wisły) powstał ów wyjątkowy obiekt, z którego woda popłynęła po raz pierwszy w roku 1886.
Zabytkowe "smoki", którymi w XIX wieku pobierano wodę z Wisły•Fot. naTemat
Wszystko zaczyna się od Wisły, a konkretnie studni infiltracyjnej "Gruba Kaśka", wokół której rozłożonych jest promieniście 15 stalowych drenów – rur przykrytych kilkumetrową warstwą piasku i żwiru – których zadaniem jest zasysanie wody spod dna rzeki.
Mamy tu do czynienia z procesem zwanym infiltracją. Po nim wstępnie oczyszczona woda kierowana jest do Stacji Filtrów.
Woda dla miasta ujmowana jest nie tylko spod dna Wisły, ale także z Jeziora Zegrzyńskiego – takie zdublowanie jest istotne zwłaszcza wobec fatalnej sytuacji hydrologicznej Polski. Jak słyszę w Filtrach, aglomeracja stołeczna naprawdę nie musi obawiać się scenariusza, w którym z kranów przestanie płynąć woda.
Stara kolejka, przed laty rozwożąca żwir, piach i kamienie•Fot. naTemat
Wewnątrz wieży ciśnień•Fot. naTemat
Na pierwszy ogień idą małże z gatunku skójka zaostrzona. Dzięki przymocowanym do muszli czujnikom pracownicy MPWiK mogą obserwować stopień ich rozwarcia, który świadczy o pobieraniu pokarmu.
Kolejnym punktem badań bioindykacyjnych są ryby słodkowodne (zwłaszcza brzany, klenie i certy), żyjące w wodzie infiltracyjnej.
Żwir pobrany z dna Wisły•Fot. naTemat
Woda, woda, raz jeszcze dużo wody•Fot. naTemat
Witamy w części muzealnej•Fot. naTemat
Filtry są miejscem pełnym urokliwych zabytków rodem z XIX i XX wieku. Przetrwały obie wojny światowe, choć w trakcje drugiego z owych konfliktów zbrojnych zaliczyły sporo "ran"; głównie podczas kampanii wrześniowej w roku 1939, nalotów nalotów radzieckich w roku 1943 oraz ">Powstania Warszawskiego, gdy podejmowano (nieudane) próby zdobycia owego terenu, zajmowanego przez jednostki niemieckie.
Fragment jednego z kanałów, używanych w okupowanej Stolicy•Fot. naTemat
Co było dalej? Na szczęście wycofujący się najeźdźca nie zdołał wysadzić zaminowanych budynków, ponieważ jeden z kanalarzy był AK-owskim saperem.
Wejście do filtra nr 9•Fot. naTemat
Dawne i nowoczesne rozwiązania wspierają się wzajemnie•Fot. naTemat
To miejsce naprawdę ma klimat. I nie chodzi tu jedynie o wilgoć•Fot. naTemat
Ostatnim etapem wędrówki jest Pałac Wody, ukończona w roku 1933 perła architektury art déco, swego czasu będąca jednym z najnowocześniejszych budynków Europy. To właśnie tutaj do lat 90. ub. wieku mieściło się laboratorium unieśmiertelnione dzięki serialowi "Czterdziestolatek".
Chyba nie można mieć wątpliwości, że wchodzimy do Pałacu Wody•Fot. naTemat
Skupiają się na naprawdę intensywnej pracy w nowych laboratoriach, wyekwipowanych w bardzo czułe urządzenia analityczne, takie same jak te, z których korzystają m.in. eksperci NASA.
Czystość, czyli wartość kluczowa w tym miejscu•Fot. naTemat
Elementy i funkcjonalne, i pięknie zaprojektowane•Fot. naTemat
Oto art déco w najlepszym wydaniu•Fot. naTemat
Żegna mnie – a jakże – stołeczna Syrenka•Fot. naTemat