Aleksandra Domańska zdradziła, gdzie kupić markowe ciuchy za grosze. To nie jest zwykły second-hand

Monika Przybysz
Już ja wam pokażę - można sądzić, że tak właśnie reaguje Aleksandra Domańska, kiedy znajdzie ideę wartą zaangażowania. W ramach promowania ruchu body positive regularnie pokazuje na Instagramie prawdziwe kobiece ciała (tak, swoje też). Już niedługo pokaże natomiast, co ma w szafie - i czego chętnie się pozbędzie.
Co ma w szafie Aleksandra Domańska? Już niedługo będziecie mieć szansę, żeby się przekonać Fot. Instagram / aleksandra.domanska
Domańska została ambasadorką kolejnej edycji wydarzenia pod tytułem “Żyrafy wchodzą do szafy”, czyli kiermaszu, na którym można kupić ubrania od stylistek, blogerek i aktorek - ubrania, dodajmy, bardzo oryginalne, często markowe, ale od dłuższego czasu nieużywane.



Myślę, że już samo wydarzenie może być inspiracją dla wielu ludzi. W Warszawie powstaje coraz więcej targów vintage czy komisów, w których można sprzedawać swoje ciuchy. Te miejsca cieszą się sporym zainteresowaniem. Ludzie zaczęli inaczej patrzeć na recykling i to jest super.’

Ja, od momentu kiedy moi przyjaciele pokazali mi jak piękne rzeczy można zdobyć w ciucholandach i ile jest przy tym zabawy i frajdy, postanowiłam, że teraz będę kupować wyłącznie ubrania z drugiej ręki.

Masz teraz na sobie coś z drugiej ręki?

Akurat dziś tylko tę koszulę.

Tylko i aż. Kiedy porównujesz się ze swoimi znajomymi, trend ponownego wykorzystywania ubrań jest widoczny?

Praktycznie wszyscy moi znajomi kupują w second handach. To dla nas normalne. Moja przyjaciółka, aktorka, Marta Malikowska, założyła niedawno konto na Instagramie o nazwie “Szmatkapolka”. Ma ono promować kupowanie w ciucholandach, wyszukiwanie perełek za kilka złotych.

Marta jest wiedźmą. Ostatnio jak byłyśmy na Kaszubach powiedziała, że jedwabie same wpadają jej w ręce. I rzeczywiście: wchodzimy do lumpeksu i pierwsze, co znajduje Marta to przepiękna jedwabna koszula, w kolorze głębokiego granatu. Chwilę później następna. I kolejna. Żartowałam, że więcej z nią nie będę chodzić na łowy, bo ja przekopuję sterty ubrań i nic, a do niej te perełki same przychodzą (śmiech).

Ciebie zawsze interesowały ciuchy z historią?

Nie, to przyszło z czasem. W szkole podstawowej nie przyszłoby mi do głowy, żeby chodzić na zakupy do second-handów. Nie kojarzyły mi się dobrze. Dopiero kiedy poznałam dziewczynę, której mama kupowała ubrania tylko tam, zdałam sobie sprawę, że te ciuchy nie dość, że są piękne, to przede wszystkim trzykrotnie tańsze od moich!

Do tej pory pamiętam swoją pierwszą zdobycz, leciutką, różową spódnicę, którą mam zresztą do dzisiaj i nie zamierzam się jej nigdy pozbyć.



Chodzi o aspekt modowy, o historię tych rzeczy, czy również pewnego rodzaju sprzeciw wobec nadprodukcji ciuchów?

Sprzeciw wobec nadprodukcji ciuchów na pewno! Poza tym przemysł odzieżowy zajmuje drugie miejsce w rankingu branż najbardziej zanieczyszczających środowisko naturalne. Wiesz co jest na pierwszym? Przemysł paliwowy. Daje do myślenia, prawda? Kiedy się o tym dowiedziałam postanowiłam zastanowić się, czy rzeczywiście potrzebuję kolejnego t-shirtu, który zapewne znudzi mi się po dwóch miesiącach.

Refleksja przerodziła się w czyn?

Zaczęłam walczyć z konsumpcjonizmem u siebie - bo zawsze, zanim zacznę zmieniać świat zaczynam od siebie (śmiech).

W mieszkaniu mam bardzo dużo mebli z “odzysku”. One nadają temu miejscu niesamowity charakter. Dywan, znaleziony na Pradze “robi” całe mieszkanie. Moi znajomi uwielbiają na nim siedzieć, a niemal każdy, kto wchodzi do mieszkania, komentuje ten właśnie element. Musi więc być w nim jakaś “dusza”, energia, która została po poprzednich właścicielach. To jest dla mnie wspaniałe, zagadkowe, tajemnicze i piękne. Tak samo jest z ubraniami.

“Ratowanie” starych rzeczy jest dzisiaj w trendzie. Myślisz, że ta tendencja się utrzyma, czy to tylko chwilowa pokazówka?



Wróćmy do Żyraf. Skąd dowiedziałaś się o wydarzeniu?

Z Instagrama Lary Gessler. Byłam zachwycona tą ideą. Bardzo żałowałam, że nie zostałam zaproszona, bo pomyślałam sobie, że mam w domu mnóstwo ciuchów, z które chciałabym sprzedać. Poza tym, możesz się spotkać z tyloma nowymi ludźmi - to jest zawsze bardzo fajne doświadczenie.

Odezwałam się więc do Agaty, która organizuje Żyrafy. Okazało się, że pisała do mnie, ale ten mail musiał gdzieś zaginąć. Bardzo się więc ucieszyłam, kiedy okazało się, że mogę dołączyć do akcji.

Co wystawisz na swoim stoisku?

Wiem, czego nie wystawiam: luksusowych marek, bo nie posiadam takich ciuchów w swojej szafie. Ale wydaję mi się, że znajdzie się kilka perełek z ciekawymi historiami, które bardzo chętnie będę opowiadać kupującym.

Sama też będziesz buszować po innych stanowiskach?

Oczywiście, że tak. Jeśli będę w ogóle mogła opuścić moje stanowisko, bo słyszałam, że poprzednia edycja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem.

Artykuł promocyjny wydarzenia "Żyrafy wchodzą do szafy".