Też nie używasz tempomatu w Polsce? Volkswagen oferuje zupełnie inny – stworzony pod nasze drogi

Piotr Rodzik
Tradycyjny tempomat – czy w ogóle systemy wspomagające kierowcę – z reguły nie sprawdza się w Polsce. Coś, co działa sprawnie choćby na zachodzie Europy, niestety nie uwzględnia specyfiki polskich dróg i brawury wielu kierowców. Na szczęście Volkswagen w nowym Passacie oferuje teraz rozwiązanie, które pozwala na podróż przez Polskę ze spokojniejszą głową – Travel Assist.
Nowy Passat może być wyposażony w Travel Assist. Dzięki niemu jazda staje się w zasadzie półautonomiczna. Fot. Volkswagen
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy użyłem tempomatu. To był 2010 rok, a mój ojciec kupił sobie nowe auto. Abstrahując od tego, że autostrad i ekspresówek było jeszcze wtedy w Polsce tyle co kot napłakał, to tempomat wydawał mi się naprawdę konkretnym bajerem.

Tak mniej więcej przez pierwsze dwa kilometry. Bo kiedy już przestałem się tak ekscytować, zdałem sobie sprawę, że tempomat – w tradycyjnym rozumieniu tego systemu – był zupełnie bezużyteczny. Wszystko z powodu techniki jazdy wielu polskich kierowców. Każdy z nas podskórnie wie, o co chodzi.
Fot. Volkswagen
Jazda polska...
Scenka rodzajowa numer jeden: jadę lewym pasem 110 km/h po drodze ekspresowej i wyprzedzam auto, które jedzie ode mnie wolniej na prawym pasie. Przede mną z taką samą prędkością jedzie inny samochód. Nagle znikąd na prawym pasie wyrasta ktoś w rozpędzonym aucie. Wyprzedza mnie i wpada na lewy pas tuż przede mną, bo widzi te kilka metrów przestrzeni.


Oczywiście nie uwzględnia zupełnie tego, że kierowca przede mną także jedzie 110 km/h i zaczyna gwałtownie hamować. Nawet za mocno. Ja mam tempomat ustawiony na 110 km/h i zaczynam w niego wjeżdżać. Nie ma wyjścia, muszę hamować.

Scenka rodzajowa numer dwa: jakakolwiek polska droga krajowa. Już nawet nie chodzi o to, że tradycyjny tempomat nie potrafi przystosować swojej prędkości do zmiennych znaków. Nie zwolni sam w strefie zabudowanej i nie przyspieszy sam po jej zakończeniu.
Fot. Volkswagen
Problem dotyczy ciągłej walki o przetrwanie na takiej drodze. Bo wiecie jak to jest na polskich krajówkach. Z jednej strony macie tych mistrzów prostej, którzy wykorzystają każde pięć metrów, żeby przeskoczyć o jedno auto do przodu w sznurze samochodów i raz za razem zmuszają cię do gwałtownego hamowania, kiedy pakują się przed ciebie.

A z drugiej strony masz tych, którzy wyjeżdżają tylko na chwilę. Oni chcą przejechać z wioski do wioski. Im się nie spieszy. I jedzie taki 60 km/h na "dziewięćdziesiątce".

I tak można bez końca. Niesygnalizowane, gwałtowne ruchy. "Siedzenie" na zderzaku. Gwałtowne hamowanie. Wyprzedzające się tiry. Szybszy ruch na prawym pasie niż na lewym. Słowem – tempomat nie działa, bo w tym szaleństwie nie ma jak.
Fot. Volkswagen
... I niemiecka odpowiedź
Chyba że masz taki jak w nowych Volkswagenach – przede wszystkim w nowym Passacie, który pod wieloma względami nie ustępuje najbardziej zaawansowanemu technicznie modelowi niemieckiej marki, czyli Touaregowi. Chociaż mowa o tempomacie może być trochę krzywdząca dla niemieckich inżynierów. Nowy Passat – na nim na razie się skupimy – oferuje bowiem szereg systemów ułatwiających jazdę, z których aktywny tempomat ACC to tylko czubek góry lodowej. Volkswagen nazywa te systemy zbiorczo pod jedną nazwą Travel Assist. I jest to rozwiązanie, którego inne marki mogą pozazdrościć Volkswagenowi.

Co wchodzi w skład Travel Assist? Przede wszystkim wspomniany aktywny tempomat ACC. Dzięki zestawowi zaawansowanych czujników i kamer nowy Passat potrafi utrzymać nie tylko zadaną prędkość (jak każde inne auto z tempomatem), ale i dostosować ją do warunków zastanych na drodze. A to funkcja, która rozwiązuje większość wyszczególnionych wyżej problemów.

W praktyce dzięki systemowi twój Volkswagen zawsze utrzymuje taką prędkość, jaką może. Jeśli poruszasz się po autostradzie z prędkością 130 km/h, ale auto przed tobą jedzie wolniej, dzięki systemowi automatycznie zwolnisz. Dostosujesz swoją prędkość do warunków.
Fot. Volkswagen
Twój Passat przyspieszy do pożądanej prędkości dopiero wtedy, kiedy – mówiąc kolokwialnie – droga będzie wolna. Czyli np. po zmianie pasa na sąsiadujący.

Ale to nie koniec. Aktywny tempomat ACC dostosowuje się nie tylko do innych aut na drodze, ale i znaków. Dzięki kamerze potrafi odczytać ich treść, a dodatkowo analizuje dane w nawigacji. W ten sposób twój Passat choćby na drodze krajowej zwolni do 70 km/h, jeśli pojawi się takie oznakowanie.

I najlepszy bajer: często obowiązujące ograniczenie ma się nijak do prędkości, z którą naprawdę można jechać. Czyli co ci z ograniczenia do 90 km/h, jeśli przed tobą znajduje się rondo? Albo co z "pięćdziesiątki", jeśli zbliżasz się właśnie do górskiej nawrotki?
Fot. Volkswagen
Nowy Passat jest na tyle nowoczesny, że potrafi analizować takie dane i samodzielnie dobrać odpowiednią prędkość. Dzięki temu masz pewność, że nie wpadniesz na rondo z zabójczą prędkością. Że przed górskim wirażem samochód sam zwolni np. do 25 km/h. Chociaż to nie wynika z treści znaków.

Magiczny Travel Assist
Jak to wygląda w praktyce? Odnieśmy się do scenki rodzajowej numer jeden. Kiedy z prawego pasa nagle wpadnie przed ciebie inne auto, twój Passat po prostu zahamuje. Czujniki momentalnie wychwycą auto, które wjedzie przed ciebie.

W przypadku drugiej scenki twój nowoczesny Volkswagen z kolei sam dostosuje prędkość do znaków. Ewentualnie możesz zdecydować się na mały lifehack: ustaw dopuszczalną prędkość na zdecydowanie za wysoką i po prostu... jedź za innym autem.
Fot. Volkswagen
Twój Passat będzie po prostu utrzymywać prędkość kierowcy przed tobą. Zwolni w terenie zabudowanym, zwolni w razie nieoczekiwanego zagrożenia, wreszcie zatrzyma się w razie potrzeby. Jest tak "mądry". Tylko nie "śledź" kierowcy, który łamie przepisy.

Uzupełnieniem tych udogodnień jest asystent jazdy w korku. Ten system można nazwać pewną pochodną możliwości tempomatu. Nie ma chyba przecież nic gorszego niż jazda w korku. Rusz. Zatrzymaj się. Rusz. Zatrzymaj się. I tak czasami długimi godzinami.

Rzecz w tym, że twój Volkswagen może to zrobić za ciebie. Samodzielnie będzie podążać w korku za poprzedzającym cię autem. Passat będzie robił to na tyle precyzyjnie, że spokojnie możesz oddać mu kontrolę. Poradzi sobie.

I to nawet w przypadku remontowanych dróg. Travel Assist w nowym Passacie odróżnia bowiem białe linie od żółtych. I rozumie, że nadrzędne są te żółte.
Fot. naTemat.pl
Aktywny tempomat ACC i asystent jazdy w korku to dwa elementy Travel Assist, które najbardziej uprzyjemniają jazdę. Niemniej jednak to nie koniec – na całość składa się szereg mniejszych systemów, które razem tworzą niezawodną, bezpieczną całość. Dzięki którym Passat potrafi poruszać się niemal jak autonomiczne auto.

W skład Travel Assist wchodzą bowiem – poza wyszczególnionymi rzeczami – inne rozwiązania, które umożliwiają bezpieczną jazdę przy użyciu aktywnego tempomatu.

Są to system utrzymania na pasie ruchu (Lane Assist) czy awaryjnego hamowania (Front Assist), który rozpoznaje także pieszych. To wszystko uzupełniają jeszcze Emergency Assist, który potrafi automatycznie zatrzymać samochód, gdy zasłabniesz za kierownicą, oraz Side Assist, który monitoruje martwe pole.
Fot. naTemat.pl
Warto odnotować, że bardzo rozbudowany wachlarz systemów bezpieczeństwa znajdziemy też w Touaregu – zebrane są w Pakiecie Drogowym Plus. Dlaczego plus? Bo część rozwiązań – choćby Front Assist – w Touaregu jest w standardzie.

I skoro już mówimy o konfiguratorze. Volkswagen zadbał o to, aby nowe systemy dbające o nasze bezpieczeństwo były dostępne dla wszystkich. W przypadku Touarega Pakiet Drogowy Plus to kosz 42 zł miesięcznie (5160 zł). Dla Passata koszt Pakietu Travel Assist to 41 zł miesięcznie (4680 zł). I ponownie – wiele rozwiązań jest już w standardzie.

Artykuł powstał przy współpracy z Volkswagen Polska.