Kim jest Emilia? To ona w zmowie z rządem PiS wysyłała donosy na sędziów
"Witajcie, to ja. Jestem i byłam – zawsze. Ktoś mnie zdradzał. Długo, bardzo długo. Teraz już wiem kto. Tym co mnie bronili – dziękuję. Jestem dla Was. Tym, co hejtowali: wypadać pajacem" – pisze 11 sierpnia na Twitterze @MalaEmiE, czyli Emilia. Nieco ponad tydzień razem z wiceministrem Piebiakiem stanie się bohaterką skandalu, który poruszy całą Polskę.
"Czynności prowadzone z rozmachem"
Główną postacią w tej aferze jest użytkowniczka Twittera @MalaEmiE, która dawniej funkcjonowała w serwisie jako Emilia Szmydt. To ona we współpracy z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem z rządu PiS miała pisać donosy obyczajowe na sędziów, rozsyłać je po mediach i rozsiewać w internecie. Wszystko w ramach oczerniania przez partię tych, którzy pozostali wierni demokratycznemu trójpodziałowi władzy.
W tekście Gałczyńskiej przytoczone są rozmowy Emilii z wiceministrem Piebiakiem prowadzone przez wewnętrzny komunikator Twittera. Widać układ oparty na zażyłości i wspólnym celu. Emilia, która mogła uchodzić za zwykłą internautkę, jest w zmowie z rządem PiS. W opisie konta ma tylko jedno słowo: prawda.
Do mediów Emilia śle donosy w ilościach hurtowych. Tu jakiś sędzia ma problemy małżeńskie, tu ktoś ma kochankę. W niszczeniu sędziego Piotra Gąciarka z z warszawskiego oddziału "Iustitii" sekunduje jej wiceminister Łukasz Piebiak. Emilia ma nadzieję, że "może wybuchnie z tego mała afera". Członek rządu PiS jest pod wrażeniem – "może być tylko wdzięczny za tak pięknie i z rozmachem prowadzone czynności".
Podsunięty przez Emilię temat Piotra Gąciarka bierze na warsztat kontrolowana przez PiS TVP, a konkretnie Przemysław Wenerski w programie "Alarm". Telewizja publiczna przedstawia sędziego, który padł ofiarą wyłudzenia ze strony oszustki, jako agresora, który uwziął się na niewinną kobietę.
Tymczasem Emilię dostrzegają też inne media kojarzone z PiS. "Wielki szacun i ukłony dla
@MalaEmiE, mam taką cichą nadzieję, że kiedyś wszyscy się dowiedzą ile dobrego ta Kobieta zrobiła i robi dla sprawy. Potężne dzięki dla Ciebie" – pisze jej w kwietniu 2018 roku na Twitterze Wojciech Biedroń, pracownik wPolityce i "Sieci".
Zakochanie, kiełbasa i lajki
@MalaEmiE jest znana w kręgach politycznego Twittera. Ma ponad 10 tys. obserwujących, w tym ludzi związanych z resortem Zbigniewa Ziobry. Jej tweety odbijają się szerokim echem – dostaje lajki i retweety od obozu władzy.
Wpisy Emilii to dwa potoki – hołdów wobec PiS, a wiceministra Piebiaka w szczególności, oraz wulgaryzmów wobec sędziów niezależnych od partii i wszystkiego, co PiS-em nie jest. Emilia rozpływa się nad oratorskimi umiejętnościami wiceministra Piebiaka ("zakochałam się!"), kibicuje Patrykowi Jakiemu, komplementuje rzecznika neoKRS Macieja Miterę.
Z korespondencji wiceministra Piebiaka z Emilią wyłania się następujący obraz: podczas gdy rząd PiS przeznaczał pieniądze podatników na czarny PR wobec sędziów, w tym niesławną kampanię, która miała utrwalić w społeczeństwie skojarzenie, że są złodziejami kiełbasy, równolegle w ruch poszły donosy na niepokornych. Tweety Emilii wytrwale lajkuje i podaje dalej znane na politycznym Twitterze konto @KastaWatch, które oczernia sędziów używając epitetu (kasta) rozpropagowanego przez PiS. Na Twitterze funkcjonuje zorganizowany hejtosystem – jak się okazuje zasilany donosami i wsparciem ze strony PiS.
Emilia na Twitterze z zapałem lży tych, którzy krytykują PiS. Znanego komika, który zażartował na temat Jarosława Kaczyńskiego, publicznie posądza o impotencję. Posła .Nowoczesnej, który ośmielił się nie zgodzić z prezydentem Andrzejem Dudą, Emilia nazywa kretynem. Do tego używa wielu słów, których nie można zacytować, by tekst nie zmienił się w wykropkowaną ścianę. Jednocześnie Emilia bardzo oburza się, gdy ktoś nazywa ją hejterką i chwali się banami, które otrzymuje za swoje bluzgi. Blokada, którą założył jej były prezydent Lech Wałęsa, to tylko jeden z przykładów.
Gdy wybucha afera donosowa, internauci lawinowo publikują wpisy o #EmiGate. Pojawia się hipoteza, zgodnie z którą @MalaEmiE to Emilia Szmydt, żona sędziego Tomasza Szmydta z wybranej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa, który w rządowym zespole ministra Ziobry ma nadzorować karanie niepokornych sędziów. To nie pierwszy raz, gdy takie domysły pojawiają się na Twitterze – Emilia zwracała na siebie uwagę już wcześniej. Teraz jednak sprawie poświęca się więcej uwagi.
"Lewaki, kasto i jej zwolennicy. Grzebanie w moim prywatnym życiu, szukanie zdjęć na fb, mieszanie do prywatnych wpisów mojego prawie byłego męża albo kogokolwiek innego z sędziów czy KRS jest żałosne. Jestem wolnym człowiekiem. Piszę co chcę i o czym chcę. WALCIE SIĘ" – pisze Emilia pod koniec grudnia. Jej współpraca z rządem PiS wyjdzie na jaw za 9 miesięcy.
W międzyczasie Emilia publicznie gorliwie zachwala polityków PiS i protestuje przeciwko prawu kobiet do przerwania niechcianej ciąży, a po cichu rozsyła do mediów kolejne donosy o życiu osobistym sędziów.
Kontrola szkód
Gdy afera donosowa ujrzała światło dzienne, na kontach PiS i zbliżonych do PiS zapadła cisza. Po kilkunastu godzinach zaczęły się pojawiać wezwania polityków partii rządzącej – nie do dymisji Piebiaka i Ziobry, ale do złożenia wyjaśnień.
Od Emilii nagle zaczęło dystansować się konto @KastaWatch, wcześniej będące z nią w serdecznej komitywie. Tymczasem tak zwani zwykli internauci kibicujący PiS-owi zaczęli bagatelizować aferę donosową twierdząc, że zbieranie haków na wrogów jest czymś najzupełniej normalnym, więc nie ma się co czepiać wiceministra Piebiaka. Reszta internautów pisze o skandalu, żąda dymisji i pyta, ile jeszcze takich Emilii niszczy ludzi we współpracy z rządem PiS.