Alarmujący list wdowy po Kosteckim do Kaczyńskiego. "Ktoś z ministerstwa chciał sfotografować ciało"

Kamil Rakosza
Wdowa po pięściarzu twierdzi w liście, że przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości chciał robić zdjęcia zwłok Kosteckiego. W korespondencji, której adresatem jest Jarosław Kaczyński, Edyta Kostecka pyta również, dlaczego od sprawy odsunięto prokuratora, który ujawnił ślady na szyi zmarłego.
Żona Dawida Kosteckiego napisała list do Jarosława Kaczyńskiego. Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
"Mój mąż nie był świętym człowiekiem, ale był obywatelem RP oraz dzielnym sportowcem i zasługuje na wyjaśnienie tego, kto go zabił. Nie jestem politykiem i nie obchodzi mnie to, że ta śmierć nastała w czasie kampanii wyborczej. Chcę sprawiedliwego śledztwa i traktowania mnie uczciwie" – pisze Kostecka w liście do Jarosława Kaczyńskiego. Żona zmarłego pięściarza pyta w przesłanym piśmie, po co rządowi było zdjęcie, które chciał wykonać przedstawiciel resortu sprawiedliwości, i dlaczego odsunięto od prowadzenia sprawy prokuratora Kapuścińskiego, który ujawnił ślady na szyi Kosteckiego.


Według oficjalnych informacji, Dawid Kostecki powiesił się 2 sierpnia w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Były pięściarz miał się powiesić w łóżku na pętli z prześcieradła przykryty kocem. W wersję prokuratury nie wierzy rodzina zmarłego.

Pełnomocnik rodziny Kosteckiego Roman Giertych twierdził, że ślady na szyi Dawida Kosteckiego mogły pochodzić od paralizatora domowej roboty. Mecenas opublikował zdjęcie urządzenia, które mogło być wykorzystane do obezwładnienia osadzonego. Opinię Giertycha podważa biegły, na którego opinię powoływała się "Rzeczpospolita".



Źródło: wiadomosci.radiozet.pl