"Za chleb będziemy chyba płacili 25 zł". Internauci analizują nowe obietnice PiS i łapią się za głowę

Katarzyna Zuchowicz
Za kilkanaście miesięcy, jeśli wierzyć obietnicom PiS i jeśli partia ta nie straci władzy, pensja minimalna ma wynosić 3 tys. zł. A do 2023 roku aż 4 tys. zł. Jarosław Kaczyński ogłosił to w Lublinie przy aplauzie zachwyconych zwolenników PiS. W tym czasie w mediach społecznościowych aż się zagotowało. I zaroiło od czarnych scenariuszy. "Horror, obłęd, to straszne" – piszą wzburzeni internauci.
Do 2023 r. pensja minimalna wyniesie 4 tys. zł – ogłosił na konwencji PiS Jarosław Kaczyński. Fot. Screen/Twitter/Prawo i Sprawiedliwość
PiS otworzył kolejny worek z obietnicami i w tym momencie chyba cała Europa powinna nam zazdrościć. Tyle podobno mamy pieniędzy. Znajdzie się i na dwie 13. emerytury w 2021 roku i na dopłaty dla rolników, jak w Niemczech i Francji, wreszcie na olbrzymi wzrost pensji minimalnej – do 4 tys. zł w 2023 roku. Oczywiście, jeśli PiS miałby utrzymać się u władzy.

"Polska państwem dobrobytu" – ogłosiło zaraz na pasku TVP Info.
Fot. Screen/TVP Info
Najnowsza propaganda PiS wywołała ogromne poruszenie w mediach społecznościowych. Internauci piszą, że Kaczyński zapomniał dodać, że jak pensja minimalna pójdzie w górę, to i ceny. "Ceny w sklepach pójdą o 100% w górę...szkoda że tak dużo ludzi nie myśli", "Za chleb będziemy chyba płacili 25 zł" – piszą. Wielu pyta o składkę ZUS. "To jeśli pensja minimalna będzie wynosiła 4000 zł, to o ile wzrośnie składka na ZUS dla przedsiębiorców?", "Jeśli minimalna pensja będzie 4000 to średnia przesunie się do 6000, czyli ZUSu będzie lekko 2000" – analizują wzburzeni internauci. Niektórzy oceniają wprost, jak bardzo odczują to mali przedsiębiorcy. "Trudne czasy dla ludzi przedsiębiorczych, ambitnych i którym się chce. Smutne" – ocenia dziennikarka Kamila Biedrzycka.


"Horror. Po prostu horror" – komentuje publicysta Łukasz Warzecha. "Proces drobnej przedsiębiorczości rozpoczęty", "To jakiś obłęd", "Straszne" – komentują inni pod jego wpisem. "W PiS chyba ktoś zwariował"– pisze dziennikarz Tomasz Sommer.
I odwieczne pytanie, skąd na te wszystkie obietnice brać pieniądze. I jak to wpłynie na gospodarkę.