"Jarek, Jarek!". Kaczyński na konwencji w Łodzi dał wykład o różnicy płci

Paweł Kalisz
– Rodzina jest złożona z kobiety, mężczyzny i dzieci. I dobrze, żeby te dzieci były, bo muszą być kolejne pokolenia – stwierdził podczas sobotniej konwencji w Łodzi Jarosław Kaczyński. Prezes zapewnił, że PiS zadba o normalność i zgodność z naturą, a także wyłożył na czym polega różnica płci.
Jarosław Kaczyński podczas konwencji w Łodzi mówił, czym się różni kobieta od mężczyzny. Fot. Jakub Orzechowski / AG
– Nasza rodzina, czy to się komuś podoba czy nie, wyrasta z chrześcijaństwa. Jesteśmy tolerancyjni. Mówiłem już, że tolerancja "tak", ale afirmacja wszystkiego, co komuś do głowy przyjdzie "nie" – stwierdził podczas konwencji w Łodzi Jarosław Kaczyński. Trudno nie odnieść wrażenia, że prezes odniósł się do słynnego już felietonu Aleksandra Nalaskowskiego, który mówił o trwającej wojnie między chrześcijaństwem a LGBT.

Gdy Kaczyński zapewnił, że PiS jest za tolerancją na sali zaczęto skandować "Jarek, Jarek, Jarek”. – Ale ja to mówię nie po to, byście państwo wymieniali moje imię w zdrobnieniu, jakbym był 40 albo 50 lat młodszy niż jestem. Mówię po to, żeby zapewnić, że Prawo i Sprawiedliwość stoi na straży polskiej rodziny – zapewnił Kaczyński. Prezes wyjaśnił, że chodzi o ten model, który jest zgodny z naturą.


– Rozmawiałem z lekarzami i oni mi pewną rzecz wyjaśnili, o czym nie wiedziałem. Otóż każdy rodzi się mężczyzną albo kobietą. Różnica jest bardzo łatwa do ustalenia już na poziomie komórkowym. Już na poziomie komórki kobiety i mężczyzny łatwo ustalić, co jest czyje – stwierdził Kaczyński na sali, wzbudzając powszechną wesołość.

Jak twierdzenia Jarosława Kaczyńskiego mają się do definicji rodziny według Głównego Urzędu Statystycznego? Okazuje się, że przewodniczący PiS za rodzinę uznaje tylko jeden z kilku modeli wyróżnionych przez GUS, który na przykład wyróżnia rodziny bezdzietne.

Gdy Kaczyński zapewniał zebranych o tym, że PiS będzie stał na straży polskiej rodziny, Grzegorz Schetyna i inni politycy koalicji wyjaśniali mieszkańcom Poznania, że PiS robi skok na kasę i będzie im wyciągał pieniądze z portfeli.