Nagły zwrot po "Superwizjerze" TVN. Co się stało z hotelem na godziny w kamienicy Banasia?

Ola Gersz
Kto przestraszył się dziennikarzy TVN? W kamienicy, której właścicielem był szef NIK Marian Banaś, nie ma już śladu po hotelu na godziny. Prowadzili go prawdopodobnie ludzie z krakowskiego półświatka gangsterskiego. Ta nagła zmiana tym bardziej dziwi, że Banaś stwierdził w oświadczeniu, że nie jest już właścicielem kamienicy.
Marian Banaś zapowiedział już, że skieruje sprawę do sądu Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
W sobotę reporterzy "Superwizjera" TVN ujawnili, że nowy szef Najwyższej Izby Kontroli, wybrany głosami PiS Marian Banaś, jest właścicielem kamienicy na krakowskim Pogórzu, w której najemca prowadził pensjonat na godziny.

W pokoju w kamienicy, do której weszli dziennikarze podający się za klientów, stało wielkie łóżko, a pokoje były wyłożone lustrami. Recepcjonistka nie wydała paragonu, nie było więc żadnych śladów wizyty. Oprócz tego reporterzy "Superwizjera" spotkali w pensjonacie braci K., znanych przestępców, którzy prowadzili w Krakowie agencje towarzyskie i brali udział w krwawych bijatykach.


Jednak to już najwyraźniej przeszłość. Dziennikarze TVN24 podczas emisji programu w sobotni wieczór pojawili się bowiem pod kamienicą, której właściciel jest Banaś. Okazało się, że zniknęły z niej wszystkie tabliczki, a szyld został zasłonięty taśmą – po przybytku nie ma więc śladu. Nie działa również strona internetowa hotelu na godziny. "Próba manipulacji"
Po emisji programu Marian Banaś wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że reportaż to zwykłe oszczerstwo. "Łączenie mojej osoby z działalnością przedstawioną w materiale red. Kittela jest oszczerstwem i pomówieniem. Nie zarządzałem pokazanym w materiale hotelem. Byłem właścicielem budynku, który na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie. Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości" – napisał Marian Banaś w oświadczeniu, które przesłał do redakcji money.pl.

Szef NiK stwierdził również, że materiał odbiera "jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia nie tylko mojej osoby, ale również kierowanych przeze mnie instytucji". – W związku z nieprawdziwymi informacjami skieruję sprawę na drogę sądową – dodał.

źródło: TVN24