Szef gabinetu premiera twierdzi, że "nie ma zaufania do służb". Tak broni Banasia
Paweł Kalisz
Kuriozalny post szefa gabinetu politycznego premiera Mateusza Morawieckiego. Marek Suski wyjaśnia, że nie ma zaufania do służb, bo wciąż pracują w nich ludzie związani z poprzednią ekipą. Minister zdaje się zapominać, że służby od czterech lat są kontrolowane przez wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego.
W przypadku takich afer jak, ta z kamienicą Mariana Banasia i pokojami na godziny, zwykle opinia publiczna przychyla się do racji i prawd przedstawianych przez jedną ze stron. Marek Suski wyraźnie opowiada się po stronie Mariana Banasia i jednocześnie poddaje w wątpliwość zasadność prześwietlania szefa NIK przez służby. Aż trudno uwierzyć w powód, jaki podał minister u schyłku czterech lat rządów PiS. "Odnośnie Mariana Banasia powiem tyle: Nie mam pełnego zaufania do służb. Ani wtedy, ani dzisiaj. Dlatego że tam jest jeszcze mnóstwo ludzi z poprzedniej ekipy" – napisał szef gabinetu politycznego premiera. Co oznacza, że cała praca Mariusza Kamińskiego poszła na marne. A przecież wydawało się, że Andrzej Duda tylko po to go ułaskawił, by ten mógł pokierować służbami po myśli Prawa i Sprawiedliwości. Internauci kpią z Marka Suskiego w komentarzach pod jego postem. Gdy ktoś zauważa, że prezes Najwyższej Izby Kontroli powinien być niczym żona Cezara, inny przypomina, że Marek Suski nie zna żony cezara, zna tylko Carycę. Oczywiste nawiązanie do wpadki Suskiego, który w trakcie prac komisji sejmowej badającej aferę Amber Gold pytał, czy świadek zna jakąś carycę. Później Suski tłumaczył się, że zadawał pytania z automatu, bo nie słyszał odpowiedzi świadka.