Odwyk na oddziale ciężkiego więzienia. Tak lider Metalliki walczył z alkoholizmem, demony wróciły

Kamil Rakosza
W 2001 r. Metallica była na krawędzi rozpadu, co świetnie udokumentował film "Some Kind of Monster". Jednym ze źródeł konfliktu było uzależnienie Jamesa Hetfielda od alkoholu i innych zachowań. Po 18 latach demon powrócił, przez co legendy z Bay Area musiały przerwać światowe tournée.
Po 18 latach od odwyku w więzieniu San Quentin, James Hetfield znów musi odbyć terapię. Fot. Instagram / @james.hetfield
– Odwyk był jedną wielką niewiadomą. Bałem się, co się stanie, jeśli terapia nie zadziała – spowiadał się James Hetfield w jednym z wywiadów dla MTV. – Wcześnie polowałem na Syberii. Byli tam Rosjanie z AK-47 i wódką. Nie mieliśmy nic innego do roboty i wódka była dla mnie praktycznie jak kawa. Nie zmieniłem swojego zachowania po powrocie do domu. W końcu jednak zobaczyłem, jak to niszczy moją rodzinę. Zrozumiałem wtedy, jak wielki problem mam z piciem – mówił frontman Metalliki po odwyku z 2001 r.
Obecna sytuacja w zespole wydaje się o wiele mniej nerwowa niż wtedy. Napster, z którym Ulrich toczył boje o prawa autorskie, już się nie liczy. Po odejściu Jasona Newsteda Rob Trujillo ugruntował swoją pozycję basisty legendarnej kapeli. Od 6 lutego 2016 r. Metallica jeździła po świecie w ramach trasy WorldWired Tour. Tak było do ostatniego weekendu.


"Jest nam cholernie przykro poinformować naszych fanów i przyjaciół o przełożeniu koncertów w Australii i Nowej Zelandii. Zapewne wielu z was wie, że nasz brat James przez lata zmagał się z uzależnieniem. Niestety teraz musi wrócić na program odwykowy, by pracować nad powrotem do zdrowia" – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu opublikowanym przez Metallikę. Pętla
W przypadku takich profesjonalistów jak członkowie Metalliki ciężko ocenić, kiedy pojawił się problem. Jeszcze miesiąc temu, na koncercie w Warszawie, Hetfield prezentował się znakomicie. Występ gwiazd z Bay Area był niezapomnianym show zarówno pod względem muzycznym, jak i wizualnym.

Za kulisy jednak, a tym bardziej na pokład autokaru czy samolotu, którym podróżuje grupa, nie zajrzymy. A to właśnie tam spada maska showmaństwa. Wielbione przez fanów gwiazdy wracają do poziomu zwykłych śmiertelników. Ze wszystkimi ludzkimi problemami i lękami, które czekają na nich za kurtyną. I czasem atakują wraz z końcem ostatniego bisu.
W 2001 r. Hetfield postanowił walczyć ze swoimi demonami na oddziale odwykowym jednego z najcięższych więzień świata – San Quentin w Stanach Zjednoczonych. Po pięciu tygodniach miał wrócić do prób z zespołem. Na horyzoncie było przygotowanie ósmego albumu Metalliki zatytułowanego "St. Anger".

– Nie potrafiłem nawet wejść do jednej sali z chłopakami z zespołu. Byłem przerażony. Bałem się, że wrócę do starych nawyków. Byłem w końcu pieprzonym nałogowcem – wspominał Hetfield.

Odwyk lidera Metalliki rozpoczął się w lipcu 2001 r. a do zespołu Hetfield wrócił w kwietniu roku kolejnego. Jak można zobaczyć w filmie "Some Kind of Monster", powrót wokalisty i założyciela grupy nie przyspieszył pracy nad płytą w znaczący sposób. Hetfield dostał zgodę na działalność w studiu jedynie między południem a godz. 16. To wszystko doprowadziło do zatrudnienia przez Metallikę profesjonalnego coacha – Phila Towle'a. Jego praca miała załagodzić napięcia w zespole, co również widać w "SKoM".

Władca marionetek
Hetfield trzymał się w trzeźwości przez 18 lat. Wtedy, w 2001 r. był jednym z niewielu wielkich gwiazdorów, którzy potrafili publicznie przyznać się do swojego upadku. Jego przykład pokazuje również jak niebezpieczny jest alkoholizm. Po latach uśpienia nałóg potrafi wrócić, by znów sterować uzależnionym niczym marionetką. Dokładnie jak w wielkim hicie Metalliki.
– Musiałem przepracować wiele zła z przeszłości, także z okresu dzieciństwa – mówił Hetfield. – W tekstach swoich piosenek często śpiewałem o rzeczach, których nigdy nie doświadczyłem, jak uzależnienie od heroiny czy kokainy. Nie dostrzegałem w sobie osobowości nałogowca, raczej przypinałem tę łatkę wszystkim dookoła.

Trzymaj się, James!
Wiele gwiazd rocka zmagało się z uzależnieniami różnego rodzaju. Alkohol, narkotyki, seksoholizm – wystarczy zajrzeć do "Brudu", biografii grupy Motley Crue, by zobaczyć, jak hardkorowe życie wiedli muzycy. Niektórzy z nich wyrazili swoje wsparcie dla Hetfielda w trudnych dla niego chwilach. "Przesyłam najlepsze życzenia Jamesowi Hetfieldowi z Metalliki. Trzymaj się mój przyjacielu. Jesteś człowiekiem i tak jak wszyscy, mierzysz się z prawdziwymi problemami. Alkoholizm nie dyskryminuje. Jesteś na tyle silny, żeby podjąć odpowiednie kroki, żeby być zdrowym i szczęśliwym. Na inne rzeczy przyjdzie czas" – napisał Matt Sorum, były perkusista Guns N'Roses. Do "osieroconych" przez Metallikę fanów z Australii zwrócił się także zespół Slipknot. Przy okazji nie szczędząc słów otuchy dla Hetfielda. "Nasze myśli są z Jamesem i Metalliką. Życzymy im wszystkiego, co najlepsze".