Wystawiłem na próbę typowo miejskie auto. Przejechałem nim wygodnie przez pół Polski

Łukasz Grzegorczyk
Na pierwszy rzut oka to nie jest auto, które nadaje się do podróżowania przez setki kilometrów. A mimo to zapakowałem bagażnik i ruszyłem Seatem Ibizą FR w Polskę. Przejechałem przez pięć województw i całkowicie zmieniłem zdanie o tym samochodzie.
Seat Ibiza FR to nie tylko auto do miasta. Sprawdziłem, że można wygodnie przejechać nim przez pół Polski. Fot. naTemat
Typowe miejskie auto – tak do tej pory postrzegałem Seata Ibizę. Miałem go za malucha, który wszędzie się zmieści, ale niekoniecznie sprawdzi się jako auto mające dostarczać przyjemność z jazdy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo się pomyliłem.
Fot. naTemat
Jeździłem Ibizą FR, czyli usportowioną wersją tego modelu. Poznacie ją po innym kształcie zderzaków. W tej wersji opcjonalnie można wybrać też choćby 18-calowe felgi, dzięki którym całość wygląda jeszcze lepiej. Mój testowy egzemplarz w dodatku był czerwony. Kwestia gustu, ale moim zdaniem wyglądał świetnie. Ibiza FR może się podobać ze względu na całą stylistykę.
Fot. naTemat
Sportowy pazur można dostrzec także w środku. Czerwone obszycia tapicerki i kierownicy świetnie komponują się z ciemnym wnętrzem. Miejsca z przodu jest wystarczająco, z kolei z tyłu jest go niewiele, ale i tak więcej, niż myślałem. Wygodne podróże w pięć osób jednak nie wchodzą w grę.
Fot. naTemat
Wspomniałem na początku, że Ibizą FR wybrałem się w trasę. Miałem okazję przejechać pół Polski i sprawdzić, jak to niewielkie auto spisze się w różnych warunkach. Podróżowałem sam, czasem z pasażerem z boku albo w cztery osoby. Dzięki temu udało mi się ocenić, na ile komfortowo da się jeździć tym autem.
Fot. naTemat
Najpierw trzeba było się spakować. Bagażnik o pojemności 355 litrów nie robi wielkiego wrażenia, ale ostatecznie daje możliwość wrzucenia rzeczy na weekendowy wypad dla dwóch osób. Na rodzinne upychanie walizek w Ibizie FR nie ma szans, bo miejsca jest po prostu za mało.


Pod maską miałem z kolei 3-cylindrowy benzynowy silnik 1.0 TSI o mocy 115 KM, znany także z innych wersji. Skromnie, ale da się rozpędzić nim do setki w mniej niż 10 sekund, a przy tej konfiguracji to już coś. Jeździłem po miastach, lokalnymi drogami i autostradami. Pokonywałem górskie serpentyny i zatłoczoną do granic możliwości Wisłę. Myślałem, że momentami będzie mi brakować mocy, ale pozytywnie się zaskoczyłem. Szkoda tylko, że paleta silnikowa dla Ibizy jest tak wąska. Testowałem najmocniejszą z możliwych jednostek.
Fot. naTemat
Ibiza FR pozwala dynamiczne przyspieszyć, a także bez krztuszenia się rozwinąć prędkość 140 km/h. Do sportowych doznań oczywiście było daleko, ale przyjemności dodaje system Seat Drive Profile, czyli możliwość wyborów różnych trybów jazdy. Przydają się, w zależności od warunków na drodze, a także pozwalają zaoszczędzić trochę paliwa.

Spalanie to w ogóle przyjemny temat do opisania. Średnie wyszło mi na poziomie około 6,5 litra, w mieście momentami dochodziło do siedmiu. Przy takim wyniku można Ibizie przypiąć łatkę dość oszczędnego samochodu.

Co Ibiza FR oferuje kierowcy? Na pewno bardzo wygodne fotele. Przejechałem setki kilometrów bez myśli w głowie, że mam dość siedzenia za kółkiem. Nie mogłem narzekać też na wyposażenie. Aplikacja Android Auto pozwoliła mi wygodnie łączyć się ze smartfonem. Dotykowy ekran w centralnej części pozostaje czytelny nawet w pełnym słońcu.
Fot. naTemat
Zwróciłem uwagę na praktyczny układ wyświetlacza przed oczami kierowcy. Bez rozpraszania się w czasie jazdy informacje o pracy pojazdu miałem na wyciągnięcie ręki. Sporym udogodnieniem była możliwość indukcyjnego ładowania telefonu. A dopełnieniem przyjaznego wnętrza okazał się panoramiczny dach i dźwięk. Nagłośnienie od Beats Electronics docenią natomiast ci, którzy słuchają muzyki w trasie.
Fot. naTemat
Ibiza FR ma zmodernizowane zawieszenie, które niestety spisuje się średnio. Szybko doszedłem do wniosku, że mogłoby lepiej zbierać nierówności. To w zasadzie największy minus, jaki udało mi się wychwycić.
Fot. naTemat
Na prowadzenie tego auta nie mogłem powiedzieć złego słowa. Tak jak wspomniałem – jeździłem w skrajnie różnych warunkach. Z każdym przejechanym kilometrem przekonywałem się, że Ibiza FR ma precyzyjny układ kierowniczy i bardzo sprawne hamulce. Przetestowałem je dokładnie na "pofalowanym" południu Polski.
Fot. naTemat
Wreszcie cena. Kiedy oddawałem auto do salonu, zapytałem od razu, jak to wygląda. Wiedziałem, że za bazową wersję mojego modelu trzeba wyłożyć około 70 tys., ale kto nie chciałby mieć więcej bajerów? Ibiza, którą jeździłem, była warta ponad 80 tys. zł. I mniej więcej tyle trzeba wyłożyć, by spełniała oczekiwania na co dzień.
Fot. naTemat
Nie będę was przekonywał, że Ibiza FR to sportowe auto, bo tak nie jest. Na pewno daje jednak więcej emocji niż pozostałe wersje tego modelu. I jak się okazało, nadaje się na długie wycieczki. Posiada wszystkie cechy typowego miejskiego samochodu, ale obala stereotyp, że jego zalety kończą się zaraz po wyjeździe w trasę. Patrząc na katalog Seata warto zastanowić się również nad wersją FR Black – jeszcze bardziej usportowioną.

Seat Ibiza FR na plus i na minus:

+ To zgrabny kompakt, który może się podobać
+ Jest niewielki, ale nadaje się w długą trasę
+ Zużycie paliwa
+ Mały, ale żwawy silnik bardzo mnie zaskoczył
- Zawieszenie mogłoby być lepsze
- Ograniczony wybór silników

Fot. naTemat