"Zardzewiała śmierć" na tysiącach hektarów. Las, gdzie zginęli saperzy, to ziemia pełna niewybuchów

Łukasz Grzegorczyk
Po tragedii w pobliżu Kuźni Raciborskiej wraca pytanie, co można znaleźć w polskich lasach. Teren, gdzie przy rozbrajaniu pocisku zginęło dwóch saperów, to jedno z tych miejsc, które są usiane pozostałościami z czasów wojny. Mowa o tysiącach hektarów mogących stanowić poważne zagrożenie.
Miejsce, gdzie doszło do eksplozji. Zginęło dwóch saperów, a niewybuchów z pewnością jest więcej. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Tak naprawdę nie ma dnia, by saperzy w Polsce nie zostali wezwani do jakiegoś niewybuchu, najczęściej z czasów I lub II wojny światowej. Pisał o tym Konrad Bagiński z INNPoland, przy okazji rozmowy z saperem o szczegółach takich akcji.

Najczęściej niebezpieczne materiały neutralizowane są bez większego szumu, chyba że zostaną zlokalizowane np. w mieście i zarządzana jest masowa ewakuacja. O ostatniej akcji w pobliżu Kuźni Raciborskiej pewnie nikt nie usłyszałby szerzej, gdyby nie to, że doszło do tragedii. W wyniku eksplozji niewybuchu zginęło dwóch saperów, a czterech innych trafiło do szpitala. Zostali wezwani, by usunąć zagrożenie. Po tym zdarzeniu okazało się, że teren, na którym doszło do wybuchu, zawiera więcej pozostających tam od czasów wojny pocisków. Informowano, że nie można podnieść ciał ani dokonać oględzin, a prokuratura postawiła sprawę jasno - trzeba najpierw oczyścić ten obszar.
Ta informacja mogła wzbudzić ciekawość, ale i niepokój. Bo ile tych pocisków tak naprawdę jest? Podobno lokalna społeczność mówi o nich "zardzewiała śmierć". Bez zastanowienia można pomyśleć, że niewybuchy zagrażają każdemu, kto wybierze się choćby na spacer do lasu.


Sprawdziliśmy, jak to naprawdę wygląda
Żeby rozwiać wątpliwości skontaktowaliśmy się z Nadleśnictwem Rudy Raciborskie, które nadzoruje obszar, gdzie zginęli saperzy. Tomasz Pacia, zastępca nadleśniczego w rozmowie z nami potwierdził, że występują tam niebezpieczne materiały.

– Ale to nie jest tak, że one wybuchły same z siebie, tylko w trakcie ich neutralizacji. Nie mam wiedzy, jak do tego dokładnie doszło – zaznaczył. – Są niestety takie pozostałości po wojnie na obszarze całego kraju i tutaj również. Mogę potwierdzić, że w przypadku ujawnienia niewybuchów wzywamy saperów, aby zneutralizowali te materiały. Ponadto, w przypadku podejrzenia występowania, zlecamy przeszukanie danego terenu w kierunku niewybuchów – dodał.

Wskazał również, że straż leśna tylko asystowała przy ostatniej akcji saperów. – Z tego co wiem, to wezwała policję po tym, jak zawiadomienie złożyła osoba postronna – poinformował.

Przedstawiciel nadleśnictwa nie ukrywał, że tak naprawdę trudno oszacować obszar, o jakim mówimy. – Zarządzamy 18 tysiącami hektarów lasu, w których są miejsca, gdzie zalegają niewybuchy. Na pewno nie wiemy o wszystkich miejscach – usłyszeliśmy.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Tomasz Pacia zwrócił też uwagę na zdarzenia, których efektem mogą być niewybuchy zalegające w ziemi do dzisiaj. – Trzeba sięgnąć do historii, w 1945 r. przez lasy nadleśnictwa szedł front. Na przykład przy linii kolejowej z Nędzy do Rybnika w drzewach do dziś można znaleźć odłamki z pocisków, bo tam toczyły się zażarte walki – wyjaśnił.

Ważne jest, by wiedzieć, jak się zachować w przypadku, kiedy trafimy na niewybuch. – Jeśli ktoś będzie szedł przez las, zauważy materiał niebezpieczny i nie będzie go ruszał, to prawdopodobieństwo, że coś się stanie, jest praktycznie zerowe. I do takiego zachowania namawiam. Potem prosimy o telefon do nadleśnictwa, a my powiadomimy już odpowiednie służby – podsumował Tomasz Pacia.