To on rozpracował gang pruszkowski i zwerbował Masę. "PiS okradł mnie z emerytury"

Anna Dryjańska
– To nie chodzi o te kilkaset złotych. Nie odpuszczę dla zasady. PiS okradł mnie z emerytury, na którą zasłużyłem narażając życie i zdrowie – mówi Piotr Wróbel, były funkcjonariusz CBŚ, który rozpracował gang pruszkowski i zwerbował “Masę”. 29 października WSA przyjrzy się sprawie obniżenia mu emerytury na mocy ustawy dezubekizacyjnej.
Piotr Wróbel kierował rozbiciem gangu pruszkowskiego. Teraz ma obciętą emeryturę na mocy ustawy PiS. fot. archiwum prywatne
Anna Dryjańska: Denerwuje się pan przed rozprawą w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym?

Piotr Wróbel: Nie. Wszystko wskazuje na to, że przegram.

Skąd takie założenie?

Bo tak WSA orzeka w podobnych sprawach. Dlaczego w mojej miałoby być inaczej?

Bo pozyskał pan “Masę”, jednego z najważniejszych świadków koronnych po 1989 roku? Bo zlikwidował pan wiele hurtowni amfetaminy? Bo rozbił pan gang pruszkowski…?

To miłe, że pani o tym pamięta, ale to nie ma dla PiS żadnego znaczenia. Wiceminister Zieliński stwierdził, że nie mam jakichś szczególnych zasług, które pozwoliłyby mi się odwołać od decyzji o obniżeniu mi emerytury ustawą represyjną.


Represyjną?

Tak, bo ten bubel przegłosowany przez bandę dyletantów 16 grudnia 2016 roku w sali kolumnowej, ma tylko i wyłącznie taki cel. Powiem pani tak: gdyby policjanci na początku lat 90-tych zachowywali się tak jak PiS dzisiaj, to marszałkiem Sejmu byłby teraz Nikoś, a marszałkiem Senatu Pershing (gangsterzy z mafii pruszkowskiej – red.).

Ile wynosiła pana emerytura przed ustawą PiS, a ile wynosi obecnie?

Wcześniej około 2000 zł, teraz ok. 1700. Służyłem 15 lat.

300 zł miesięcznie. Więcej wyda pan na prawnika. Jest się o co bić?

To nie chodzi o te kilkaset złotych. Nie odpuszczę dla zasady. PiS okradł mnie z emerytury, na którą zasłużyłem narażając życie i zdrowie. Za coś panu tę emeryturę obniżyli.

Za to, że uczyłem się w wyższej szkole oficerskiej w Legionowie w schyłkowym PRL-u, w latach 1986–1989. Gdybym urodził się kilka lat później, nie miałbym tego problemu.

Był pan w Służbie Bezpieczeństwa?

Przez pół roku – nie podobało mi się tam, nic się tam nie działo, więc przeniosłem się do milicji. Ale za te kilka miesięcy emeryturę obcięła mi już Platforma Obywatelska w 2009 roku. Swoją drogą obecny wiceminister Zieliński był bardzo przeciwny tamtej ustawie. Teraz jest największym zwolennikiem obcinania emerytur mundurowym. To chichot historii.

Kolejna sprawa: w lipcu 2016 roku minister Błaszczak obiecywał, że ustawa represyjna dotknie pozytywnie zweryfikowane osoby, takie jak ja, tylko za czas pracy w SB. A co się okazało pół roku później? Że PiS to zgraja kłamców, bo emeryturę obcięto mi z powodu nauki w szkole oficerskiej w niewłaściwych latach.

Dlaczego pan uważa, że chodzi tylko o “niewłaściwe lata”?

Bo przecież po 1989 roku zmienił się tylko patron szkoły. Program, przedmioty i szkolenie się nie zmieniły.

Pamięta pan wybory 4 czerwca 1989 roku?

Tak. W szkole oficerskiej wybuchła wtedy awantura, bo jak podliczono głosy w naszej komisji okazało się, że większość z nas zagłosowała na “Solidarność”. Za karę cofnięto nam potem przepustki. Tacy z nas byli komuniści! W PiS-ie brylują byli członkowie PZPR, ale to my jesteśmy oprawcy i zbrodniarze. Gdzie tu sens, gdzie logika?

Na początku transformacji milicja zmieniła się w policję, a pan…?

Trafiłem do wydziału zabójstw w Komendzie Stołecznej Policji. Robota trudna i bardzo śmierdząca.

Czy może pan opisać…?

Naprawdę nie chce pani wiedzieć, na czym polegała moja praca. Powiem tak: wielu tego nie wytrzymywało. A poza tym nie mogę o tym mówić.

Pan wytrzymał.

Szybko awansowałem. Trafiłem do Komendy Głównej Policji, do wydziału walki z przestępczością zorganizowaną. Zajmował się tym, co obecnie Centralne Biuro Śledcze, zanim stworzono tę agencję.

Został pan przykrywkowcem.

Tak, za zgodą prokuratora wszedłem w struktury świata przestępczego, by pozyskać informacje. Mówiąc krótko, byłem licencjonowanym bandytą. Prawie jak agent Tomek, tylko nie podchodziłem posłanek, ale gangsterów.

Rozumiem, że ta licencja nie była wydana bezterminowo.

Oczywiście – obowiązywała do momentu pozyskania informacji, o które nam chodziło. Potem działalność pod przykrywką się kończyła i delikwenci lądowali w więzieniu na kilka lub kilkanaście lat.

Czuje się pan skrzywdzony?

Nie skrzywdzony – zostałem okradziony przez PiS. To tego dochodzą jakieś absurdalne porównania, wyzywa się nas od UB. Jakie UB, gdy ich rozwiązywali mnie jeszcze nie było na świecie! A jednak rusza to pana.

Daje mi to siłę do walki, jeśli to konieczne, spotkam się z nimi w Strasburgu. Jednak wielu moich znajomych mundurowych tej siły w sobie nie ma, poddają się. Wie pani, że obcięli emerytury nawet paniom, które siedziały w okienkach paszportowych? Mojej żonie na przykład. Uznano, że takie kobiety jak ona służyły pseudototalitarnemu państwu, a prokurator stanu wojennego Stanisław Piotrowicz chodzi w pisowskiej glorii i chwale. Jeszcze nie rozumieją, że sami kręcą na siebie bicz.

Co ma pan na myśli?

To, że wywalczymy sprawiedliwość – jak nie za 2, to za 4 lata. PiS przeminie, miną też czasy pani Przyłębskiej, która trzyma naszą skargę w zamrażarce. I wtedy nowa władza może dojść do wniosku, że to nie budżet państwa, tylko funkcjonariusze PiS powinni oddać pieniądze za swoje bezprawne decyzje. A może ktoś wpadnie na pomysł obcięcia emerytur ustawą depisyzacyjną?

Czyli zemsta.

Nie, proszę pani. Sprawiedliwość.