Zachwyciła go postać epizodyczna. Tomasz Raczek zwraca uwagę na szczegóły kultowego już filmu
Walter Hartwell White, zdolny i charyzmatyczny nauczyciel chemii, w serialu „Breaking Bad” próbował rozwiązać kwadraturę koła, jaką jest pogodzenie się z chorobą i niesionym przez nią wyrokiem śmierci; pragnienie materialnego zabezpieczenia najbliższych; zwątpienie w instytucje państwa i w ogóle w prawo; wreszcie konieczność przetrwania w świecie przestępców, w którym co prawda można dużo zarobić, ale nie da się poruszać inaczej niż tylko w głąb, czyli w dół.
Było 5 sezonów coraz czarniejszej sensacji i coraz większych pieniędzy zarabianych dzięki produkowanej przez Waltera i jego ucznia, Jessy’ego, niebieskiej metamfetaminie. A potem koniec tej historii i 5 lat przerwy, po których producenci serialu zaskoczyli nas jej kontynuacją. Tyle, że „El Camino” to już nie serial, tylko film, a kontynuacja nie jest klasycznym dalszym ciągiem, tylko domknięciem. Na głównego bohatera wyrósł tymczasem Jesse, nadal grany oczywiście przez Aarona Paula, a fabuła jest przedłużeniem serialu, ale nie po to, żeby go ciągnąć przez kolejne miesiące, a raczej pożegnać się z postaciami i upewnić, jaki los spotkał każdą z nich.
Tomasz Raczek nie spojleruje, ale poleca. "El Camino" to dobra klamra dla kultowego serialu.•Fot. materiały prasowe
Netflix stwarza cały ekosystem filmowy, dlatego jadąc autobusem mogę sobie obejrzeć nie tylko praktyczne podsumowanie, pokazujące co się zdarzyło do tej pory w serialu „Breaking Bad”, nie tylko zwiastun filmu „El Camino” ale także – i to z wielką satysfakcją – 13-minutowy film „Droga do El Camino”, w którym aktorzy i członkowie ekipy opowiadają o kulisach powstawania filmu. Dzięki temu wiem, jak wyglądały ich spotkania po 5 latach przerwy i jak emocjonalnie przyjęli możliwość powrotu do historii, która wcześniej ich połączyła.
Nie powiem oczywiście, co się wyjaśnia w „El Camino”, żeby nie spojlerować, bo zaskoczenie w tej historii odgrywa wielką rolę, ale powiem wam to, czego w filmie nie zobaczycie, a co ścisnęło moje serce.
Świetnie grający Eda, sprzedawcę odkurzaczy, Robert Forster stworzył w filmie prawdziwą perełkę aktorską, której nie da się zapomnieć. Jednak to on właśnie stał się powodem smutku całej ekipy – zmarł 11 października, w dniu premiery filmu „El Camino”. Jak się okazuje, w tej bajce o oszukiwaniu choroby bezprawiem nie ma miejsca na happy end.
Artykuł powstał we współpracy z T-Mobile.