Plan B. Banaś na Prezydenta!

Roman Giertych
List do premiera Morawieckiego.
Szanowny panie Premierze!

Powiedział Pan, że w razie gdyby Marian Banaś nie poddał się łaskawej aczkolwiek stanowczej woli prezesa i odmówił podania się do dymisji, to wówczas Pan ma plan B. Wiem, wiem panie Premierze, że nikt Pana poważnie nie traktuje i ludzie powszechnie uważają Pana za popychadło Kaczyńskiego, które może najwyżej po raz kolejny nakłamać, ale jednak ze względu na funkcję premiera RP, którą przed Panem sprawowało wielu porządnych ludzi, warto jednak mieć poczucie odpowiedzialności za słowo. Dlatego postanowiłem pomóc Panu i wymyśliłem realny plan B. Nie wierzę bowiem w to, aby opozycja pomimo budzących litość najtwardszego polityka skomleniach z prośbą o pomoc i o głosy przy ewentualnej zmianie Konstytucji pozwalającej odwołać Banasia, była skłonna zmieniać z Wami Konstytucję. Dlatego realny plan B jest panie Premierze inny. PiS musi zgłosić Banasia na Prezydenta! Pozornie pomysł wydaje się nierealny (ale czyż realnym jest prośba o pomoc do PO?), ale za Jego kandydaturą przemawiają ważkie argumenty.


Po pierwsze odejdzie wówczas z NIK. Inaczej go nie wyrzucicie i będzie Was kontrolował do bólu.

Po drugie wszyscy Dudzie zarzucali niesamodzielność, a Banaś jedyny jest w PiS, który się prezesowi postawił i wygrał.

Po trzecie Banaś jest niezależny finansowo i może trochę kampanię sam sfinansować.

Po czwarte ludzie Banasia kochają, bo w jego pokojach odpoczywali po ciężkiej pracy przy budowie aut elektrycznych.

Po piąte Banaś to szczęściarz (podarunki z kamienic rzadka to bowiem sprawa), a szczęście w polityce jest niezbędne.

Po szóste Banaś się nagłośnił jako mało który z polityków PiS.

Po siódme Banaś ma piękne zdjęcie z Dudą, które się na bilbordach podpisze: "Poparliście mnie, to poprzyjcie i Banasia". I kampania gotowa.

Po ósme Banaś gdyby został Prezydentem to natychmiast ułaskawiłby siebie i wszystkie problemy karne zniknęłyby. A Izba Dyscyplinarna SN na wniosek ministra - szefa kancelarii pana Paolo potwierdziłaby prawo Prezydenta do ułaskawienia samego siebie.

Te wszystkie argumenty muszą przeważyć. Andrzej Duda może będzie trochę niezadowolony, ale obiecacie mu ambasadora w Szwajcarii, to chętnie pojedzie. A jak żal będzie prezesowi ambasady dla niego, to kupicie mu za partyjne pieniądze skipass na cały sezon. Utuli się wówczas w bólu.

Tak więc panie Premierze póki prezes w szpitalu niech Pan ogłosi nową kandydaturę i pokaże, że jest Pan niezależny. Jak Jarek wyjdzie ze szpitala to się ucieszy, że Pan taki zaradny i wymyślił rozwiązanie problemu, którego nawet prezes nie dał rady rozwiązać.

Zawsze życzliwy,

Roman Giertych
Wpis pierwotnie ukazał się na profilu Romana Giertycha na Facebooku.