"Dziękuję sąsiadom za pokaz fajerwerków". Kobieta dostała zawału, gdy jej balkon stanął w ogniu

Anna Dryjańska
Atak serca i pobyt na oddziale intensywnej terapii – tak Nowy Rok spędziła jedna z mieszkanek Warszawy. Kobieta przestraszyła się, gdy na jej balkonie wybuchł pożar spowodowany przez ludzi odpalających fajerwerki. Sytuację opisała na Facebooku córka kobiety i jej zięć.
Tak wygląda balkon na warszawskich Stegnach po sylwestrze. Wpadły na niego fajerwerki, które sąsiedzi i ich goście odpalali w okolicy bloku. grupa Stegny / Facebook
"Osiedlowym miłośnikom fajerwerków chciałam pokazać balkon mojej mamy na Korsykanskiej. Przez głupie zabawy spowodowaliście pożar, a kobieta po zawale znajduje się na intensywnej terapii. Brak mi słów" – napisała Katarzyna, córka kobiety, na grupie Stegny na Facebooku. Do wpisu dołączyła zdjęcie spalonego balkonu.

O sprawie poinformował też mąż pani Katarzyny, Marcin. "Dziękuję sąsiadom za fajny pokaz fajerwerków" – napisał dołączając zdjęcie szkód wyrządzonych przez ogień. W komentarzach dodał, że osmolone jest całe mieszkanie kobiety, która z powodu stresu wywołanego przez pożar wylądowała w szpitalu z atakiem serca.


Jak mówi naTemat pani Katarzyna, ogień ugasiła straż pożarna wezwana na miejsce przez jednego ze świadków zdarzenia. Strażacy zauważyli, że jej mama źle się czuje i wezwali do niej pogotowie. Ratownicy medyczni zorientowali się, że kobieta ma zawał.

– Jadę teraz do mamy do szpitala. Mąż razem z policją jest teraz w jej mieszkaniu, by ustalić przebieg wydarzeń – dodaje pani Katarzyna. Jak mówi, w szpitalu jest także sąsiad, który zatruł się dymem z płonącego balkonu.

Osoby komentujące wpisy małżeństwa wyrażają współczucie i oburzenie wobec zachowania podpalacza. "Oby znaleźli winnego" – skomentował Paweł. "Zdrowia życzę Mamie i współczuję. Prośby i apele nie pomogą na pustą głowę skretyniałych amatorów petard" – skwitowała Justyna. "Bardzo współczuję i życzę zdrowia. Dodam tylko na pocieszenie, że dobrze że tylko balkon, bo kilka lat temu na Złotych Piasków spalił się balkon i doszczętnie spaliło się mieszkanie, zajęły się okna..." – dodała Beata.

Jak pisaliśmy w naTemat, efekty noworocznego strzelania można dziś obserwować na chodnikach. Nie chodzi jednak o śmieci pozostawione przez użytkowników fajerwerków, ale martwe ptaki, które śmiertelnie przeraziły się hukiem wystrzałów.