700 kg martwych ryb w lesie nieopodal Borów Tucholskich. Nadleśnictwo pisze o zagrożeniu dla ludzi

Kamil Rakosza
"Czasem po prostu brak nam słów" – czytamy w poście opublikowanym na Facebooku przez Nadleśnictwo Przymuszewo. W lesie, w leśnictwie Chociński Młyn niedaleko Chojnic w woj. pomorskim przypadkowy spacerowicz natknął się na prawdziwą bombę ekologiczną.
Przypadkowy spacerowicz natknął się na stertę martwych ryb. Fot. Jacek Kozłowski / Leśnictwo Chociński Młyn
Jak podało w mediach społecznościowych Nadleśnictwo Przymuszewo, w stercie szczątków znajdowały się zarówno świeże ryby, jak i fragmenty kości oraz podroby. Łącznie 700 kg odpadów. "Nie wiemy czym kierowała się osoba, która pozbyła się odpadów w ten sposób. Wiemy, że taka ilość odpadów organicznych może stanowić zagrożenie zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt" – czytamy w poście Nadleśnictwa. W jednym z komentarzy pod postem Nadleśnictwo Przymuszewo poinformowało o uprzątnięciu cuchnącej sterty. Dla leśników ten przypadek to jednak ledwie kropla w morzu problemów ze śmieciami w polskich lasach.


"Eternit, lodówki, opony, kanapy. Można by tak wymieniać w nieskończoność. Ryby zostały uprzątnięte, ale sprzątanie to nie rozwiązanie problemu śmieciowego. To tylko ratunek byśmy w tych śmieciach nie utonęli" – przestrzegają leśnicy.

O sprawie została poinformowana Straż Leśna, która obecnie zajmuje się wyjaśnieniem zajścia oraz ustaleniem winnych porzucenie w lesie 700 kg martwych ryb.