Kuriozalne ogłoszenie w bloku. Ktoś poskarżył się na zbyt głośny seks sąsiadów

Bartosz Świderski
Sprawę ogłoszenia wywieszonego w bloku na jednym z rzeszowskich osiedli opisuje lokalna "Gazeta Wyborcza". Ktoś z mieszkańców budynku postanowił poskarżyć się na... zbyt głośne uprawianie seksu przez jednych z sąsiadów.
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu. Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Gazeta / oprac. nT
Ogłoszenie zawisło w bloku przy ul. Kosynierów na os. 1000-lecia w Rzeszowie. Komuś nie podobają się zbyt ekspresyjne odgłosy seksu, które dochodzą z jednego z mieszkań. Kartka z kuriozalną treścią znalazła się na tablicy ogłoszeń.

"Uprzejmie zwracam się z prośbą do sąsiadów mających bogato rozwinięte życie erotyczne:

1. Nie każdy mieszkaniec chce uczestniczyć w ceremonii państwa stosunku, proszę więc o nieco większą dyskrecję w czasie jego wykonywania.
2. Blok to nie opera, w której swobodnie można przechodzić do wysokiego 'C' i oczekiwać na oklaski udanego orgazmu!
3. To jest stały numer, który powoli zaczął nudzić i stał się żenujący, podobnie jak forma i treść tej prośby" – zapisano w treści ogłoszenia.
Fot. Facebook.com

"Gazeta Wyborcza" rozmawiała z mieszkańcami bloku, którzy wskazali "winowajców". To podobno młoda para, która sprowadziła się niedawno do budynku.


– W tygodniu wieczorami, w weekendy – o każdej porze słychać było krzyki, jęki, przekleństwa. Latem, gdy okna były pouchylane, niosło się po osiedlu. Ludzie szli do kościoła, a tu krzyki. Na początku mnie to bawiło. Śmiałyśmy się z koleżankami. Przestało być śmieszne, a zaczęło być żenujące, kiedy sąsiedzi to mnie zaczęli zwracać uwagę – mówi gazecie jedna z lokatorek, matka dwóch dziewczynek.

Ale para odpiera zarzuty. – Mieszkanie wynajmuję z chłopakiem. Jak jest para to wiadomo. Ale nie uważam, żebym robiła to [uprawiała seks] głośno. U sąsiadów, owszem, zdarza się głośna muzyka i krzyki dzieci i dorosłych, nawet koło północy. (...) A nam sąsiedzi nigdy nie zwracali uwagi. Są bardzo mili – mówi dziennikarce obwiniana przez sąsiadów kobieta.

Sytuacja jest naprawdę kuriozalna, bo w XXI wieku ktoś zamiast dogadać się i porozmawiać z sąsiadami, wywiesza kartki, które potem zdobywają popularność w mediach społecznościowych. W naTemat.pl pisaliśmy niedawno, jak poradzić sobie z kłopotliwym lokatorem w bloku. A podstawą jest zawsze rozmowa.

źródło: "Gazeta Wyborcza"