Ogromne linie lotnicze rezygnują z lotów do Chin, ale nie polski LOT. Sprawdziliśmy dlaczego

Adam Nowiński
W ciągu ostatnich paru dni British Airways, Air Canada, United Airways, Asiana Airlines, Lufthansa, Air France, Swiss, SAS, Austrian, Finnair, Air India i Virgin wstrzymały lub niemalże do zera ograniczyły loty do Chin. Powodem jest oczywiście szalejący w Państwie Środka koronawirus. Polski LOT, który od niedawna lata do Pekinu, wprowadził środki bezpieczeństwa, ale nie zawiesił połączenia. Dlaczego? Powodów może być kilka.
LOT, w odróżnieniu od innych przewoźników, nadal lata do Pekinu. Spróbowaliśmy się dowiedzieć, dlaczego. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
– Nasze załogi bacznie zwracają uwagę na pasażerów podróżujących na pokładach naszych samolotów. Jeżeli widzimy jakiekolwiek oznaki cięższego przeziębienia, od razu z powietrza jeszcze informujemy lotnisko docelowe o tym i wszystkie służby lotniskowe, sanitarne wdrażają wtedy odpowiednie procedury – mówił w czwartek w TVN24 Michał Czernicki, rzecznik Polskich Linii Lotniczych LOT. Tłumaczył, że LOT jest przygotowany na wypadek pojawienia się na pokładzie osób z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. – Na pokładach samolotów LOT są dostępne maseczki, jeżeli jakikolwiek pasażer zażyczy sobie taką maseczkę. Jeszcze w samolocie do Polski wszyscy pasażerowie podróżujący z Chin wypełniają tak zwane karty lokalizacyjne, czyli formularze kontaktowe, potrzebne, by przez dwa tygodnie monitorować ich stan zdrowia – informował rzecznik przewoźnika.


Załoga jednego z samolotów LOT lecąca z Pekinu do Warszawy miała już okazję przetestować, jak działają wspomniane procedury bezpieczeństwa. W czwartek jeden z pasażerów zgłosił, że źle się czuje i ma gorączkę. Gdy tylko maszyna dotknęła kołami pasa Lotniska Chopina już czekały na nią służby medyczne, które odizolowały wspomnianą osobę i przebadały wszystkich na pokładzie samolotu. W piątek rano "Rzeczpospolita" opublikowała wywiad z prezesem PLL LOT Rafałem Milczarskim. On również obstawał przy tym, że jego linie są przygotowane na wszelkie niebezpieczeństwa związane z koronawirusem.

– Pojawienie się w Chinach ognisk koronawirusa to rzeczywiście wyzwanie dla całej branży. LOT stosuje bardzo restrykcyjne procedury, by zapewnić bezpieczeństwo pasażerom i personelowi pokładowemu. Dodatkowe działania, które wdrożyliśmy w ostatnich dniach, pozwalają w jeszcze większym stopniu ograniczyć potencjalne ryzyka – powiedział gazecie Milczarski.

– Stale monitorujemy sytuację dotyczącą zachorowań, mamy zapewniony bieżący obieg informacji z polskimi i chińskimi służbami sanitarnymi oraz epidemiologicznymi, pozostajemy też w ścisłym kontakcie z naszymi międzynarodowymi partnerami lotniczymi – uspokajał prezes PLL LOT.

Dlaczego LOT dalej lata do Chin?
LOT ma jednak rozwiązanie dla osób, które w obawie przed koronawirusem nie chcą teraz lecieć do Chin. Mogą one bezpłatnie zrezygnować z wykupionej podróży lub zmienić termin lotu. Przewoźnik jednak nie rezygnuje z połączenia i nie zawiesza go jak zrobiły to już m. in. British Airways, Air Canada czy United Airways.

Powodem może być fakt, że LOT lata do Pekinu od bardzo niedawna. Połączenie do Pekinu-Daxing (PKX) Dreamliner Polskich Linii Lotniczych LOT zainaugurował 15 stycznia, czyli już w momencie, kiedy koronawirus rozprzestrzeniał się od paru tygodniu wśród mieszkańców miasta Wuhan.

Otwarcie i niemal natychmiastowe zamknięcie nowego oraz bardzo prestiżowego połączenia ze stolicą Chin byłoby więc nieopłacalne i dość nieprzychylnie odebrane na rynku lotniczym. Ale istnieje także inna, bardzo ważna kwestia.

– Epicentrum epidemii koronawirusa znajduje się w mieście Wuhan, obecnie odizolowanym i oddalonym od Pekinu o odległość dzielącą Warszawę i Brukselę. A Światowa Organizacja Zdrowia wydała oficjalne stanowisko, w którym jest przeciwna ograniczeniom w ruchu lotniczym z Chinami – mówi naTemat.pl Marcin Walków, ekspert w dziedzinie lotnictwa pasażerskiego w "Business Insider Polska".

Rzeczywiście w Pekinie odnotowano już 70 przypadków zakażenia koronawirusem, ale takie osoby zarażone chińskim wirusem są także pod opieką medyczną chociażby w Paryżu czy Toronto, a jednak nikt nie odwołuje połączeń do Francji i Kanady.

Zdaniem naszego rozmówcy kwestia odwołania lotów do jakiegoś kraju to oddzielna decyzja każdego przewoźnika, oparta na dokładnych wyliczeniach i ocenie zagrożenia.

– Każdy przewoźnik, opierając się na analizach i danych, ocenia ryzyko związane z wykonywaniem operacji lotniczych. Na przykład Finnair, który kilka dni temu zawiesił loty do Nankin i na nowe lotnisko Pekin-Daxing, argumentował to chęcią ograniczenia skutków wprowadzonego przez chińskie władze zakazu grupowych wyjazdów dla swoich obywateli. Warto jednak zwrócić uwagę, że fiński przewoźnik utrzymał wówczas połączenia na drugie lotnisko w Pekinie – tłumaczy Walków.

Próbowaliśmy skontaktować się z rzecznikiem PLL LOT, żeby zweryfikować stanowisko LOT w świetle piątkowych decyzji innych przewoźników, ale niestety do momentu publikacji tekstu nie odbierał telefonów.

AKTUALIZACJA
W piątek po południu PLL LOT poinformowały, że zawieszają swoje połączenie lotnicze z Warszawy do Pekinu do 9 lutego. Ma to związek z rozprzestrzeniającym się w Państwie Środka koronawirusem.