Chorych jest więcej, niż mówi ministerstwo. W laboratorium... skończyły się testy na koronawirusa

redakcja naTemat
Wielkopolska nie pojawia się w ostatnich informacjach ministerstwa zdrowia o nowych zakażeniach koronawirusem. Dlaczego? Prawdopodobnie z powodu problemów jedynego laboratorium, które przeprowadza testy na obecność koronawirusa. Testy po prostu się... skończyły – twierdzi "Gazeta Wyborcza". Urząd Wojewódzki twierdzi jednak, że to fake news.
Jest problem z testami na koronawirusa w Poznaniu Fot. Screen z CGTN / YouTube

Koronawirus w Poznaniu i Wielkopolsce


"Kluczową rolę w walce z koronawirusem odgrywa szpital miejski w Poznaniu. Od kilku dni jest w całości szpitalem zakaźnym i szybko zapełnia się pacjentami. Jest ich tu kilkudziesięciu. U części potwierdzono zakażenie koronawirusem, pozostali dopiero czekają na wyniki badań. A czas oczekiwania jest coraz dłuższy" – opisuje "Gazeta Wyborcza".

Do tej pory w Wielkopolsce stwierdzono 14 przypadków zakażenia koronawirusem.
Według najnowszych informacji przekazanych przez Wielkopolski Urząd Wojewódzki, z powodu podejrzenia zakażenia pod nadzorem epidemiologicznym jest 2561 osób, hospitalizowanych jest 106 osób, a poddanych kwarantannie jest 1425 osób.


Lekarze z poznańskiego szpitala nie wierzą jednak, że zakażonych jest tak mało. Problemem okazuje się sytuacja w laboratorium wielkopolskiego sanepidu. Pod koniec lutego sanepid zamówił odczynniki do wykonywania jedynie 100 testów – wydawało się, że tyle wystarczy. "Rzeczywistość to zweryfikowała: do środy wieczorem przeprowadzono już 926 testów" – zauważa "GW".


Jak robi się testy na koronawirusa?


Testów nie wystarcza dla wszystkich. Diagności mówią, że robią je przede wszystkim ciężko chorym.

– W ostatnich dniach wysyłamy mnóstwo próbek, a dostajemy niewiele wyników. To jakby na autostradzie zrobił się korek: mieliśmy pędzić, ale musimy czekać, a kolejka za nami rośnie – komentują lekarze.

Czytaj także: Główne laboratorium przestało badać próbki na koronawirusa. Dwoje pracowników zakażonych?

"GW" opisuje, że korek wziął się stąd, że sanepid w weekend przerwał wykonywanie testów, bo montowano drugi aparat do ich wykonywania, co miało zwiększyć moce. Wcześniej był tylko jeden aparat, starszej generacji. Pojawił się jednak kolejny problem – skończyły się testy do nowego aparatu, choć do starego jest ich pod dostatkiem...

"Podsumowując: nie działa jeden z dwóch aparatów - i to ten szybszy. Po drugie - stary aparat jest w stanie przebadać tylko kilkanaście próbek w ciągu 8-9 godzin. W nowszym aparacie przebadanie 25 próbek zajmuje tylko trzy godziny" – czytamy w "Wyborczej".

Odpowiedź Urzędu Wojewódzkiego


Wielkopolski Urząd Wojewódzki twierdzi, że publikacja "GW" to fake news. Wydał w tej sprawie oświadczenie.

"Laboratorium Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej dysponuje testami i od 4 marca do dziś (19 marca br.) wykonuje badania nieprzerwanie przez 24 godziny na dobę. Jedyne wyłączenie z uwagi na montaż nowego aparatu nastąpiło w sobotę, 14 marca br. od godz. 15.00 do godzin wieczornych. Łącznie (stan na 18 marca br.) wykonano 926 testów. Laboratorium Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej rozpoczęło współpracę m.in. z Instytutem Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk, co spowoduje zwiększenie łącznej dziennej liczby badanych próbek ze 120-130 do około 300" – czytamy.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"