"Nie wiem, czy mamę zabrał koronawirus". Ta relacja wzbudza poruszenie Polaków
"Trzy dni temu zmarła moja mama" – czytamy w relacji Tomasza Sikory. Mężczyzna opisał na Facebooku, jak wyglądała akcja reanimacyjna dokonana przez ekipę karetki. Okazało się, że ratownicy nie byli wyposażeni w sprzęt do pobierania próbek krwi. "Nie dlatego, że nie zabrali ze sobą, tylko dlatego, że nie wyposażyło ich w nie państwo" – napisał aktywista.
Czytaj także: "Niedługo liczba zmarłych dojdzie do 0". Oburzenie po usunięciu 27-latki z listy ofiar COVID-19
Z treści jego wpisu wynika, że nie wprowadzono żadnych procedur dotyczących "zbadania zmarłej osoby na obecność koronawirusa". "Nie ma też procedur pozwalających przebadać na obecność koronawirusa współzamieszkujących członków rodziny osoby zmarłej w okolicznościach pozwalających powziąć podejrzenie o zakażeniu. Według istniejących procedur osoby takie mają funkcjonować tak jak osoby z grupy niezagrożonych, czyli normalnie" – zaznaczył aktywista.
I dodaje, że ratownicy, będący w sytuacji niedoposażenia i braku procedur, "starają się minimalizować potencjalne koszty wynikające z odpowiedzialności prawnej".
Czytaj także: MZ o nowych przypadkach koronawirusa. Czarne scenariusze Szumowskiego się spełniają
Tomasz Sikora przytoczył także rozmowę z osobą pracującą w zakładzie pogrzebowym, od której dowiedział się, iż od początku epidemii koronawirusa "wszyscy umierają na niewydolność układu krążenia" - podobnie jak mama członka Obywateli RP.
Przypomnijmy, że na ten moment w Polsce potwierdzono ponad 400 przypadków zakażenia koronawirusem. Według oficjalnych statystyk zmarło zaś 5 osób. W kraju wprowadzono stan epidemii.