Nawet ekstra 1500 euro. Aż zazdrość bierze na taką pomoc dla medyków, którzy walczą z COVID-19
Ich tytaniczna praca jest dziś nieporównywalne z żadną inną. Wszyscy chylą czoła przed lekarzami, pielęgniarkami i całym personelem medycznym, który codziennie walczy z koronawirusem. Biją brawa na balkonach, wspierają jak mogą. A co robią rządy? Francja właśnie dała przykład. Aż zazdrość bierze, że inni o tym myślą. I to nie tylko w Polsce.
Ich rola ma być podobna do identyfikatorów pracowników publicznej służby zdrowia (NHS), które umożliwiają im m.in. zniżki czy pierwszeństwo zakupów w określonych godzinach w niektórych supermarketach.
Nowe przypinki mają napis "CARE". Jak stwierdził Matt Hancock, będzie to "znaczek honoru". Ma symbolizować całą profesję, która jest niedoceniana, a teraz przedstawiciele z dumą będą mogli okazywać, kim są i być na równi traktowani z pracownikami NHS.
Brytyjczycy krytykują Hancocka
Pomysł generalnie słuszny, ale w Anglii nie zostawiają na nim suchej nitki. W internecie wręcz krzyk, że tysiące ludzi umiera, wszystkiego w domach opieki brakuje, o szpitalach nie wspominając.
"Oni potrzebują testów, rękawic, fartuchów, a nie znaczków!", "Oni ryzykują życie, a rząd nagradza ich przypinkami", "Ludzie umierają, a minister zdrowia oferuje znaczki" – kpią internauci.
"Mirror" opisuje, że jednym z domów opieki dopiero co zmarło 11 zakażonych pacjentów, a jego pracownica twierdzi, że personel nie ma środków ochrony i boi się o swoje życie. "Proszę, pomóżcie nam" – cytuje jej słowa.
"Ze wszystkich rzeczy, których najbardziej teraz potrzebują pracownicy opieki, znaczek umieściłbym bliżej końca listy" – komentował też burmistrz Manchesteru Andy Burnham. "Nie chcę znaczka, wolałabym godną płacę" – to pierwszy komentarz pod jego wpisem. Niektórzy wypominają, że w Szkocji od 1 kwietnia pracownikom socjalnym o 3,3 proc. podniesiono pensję minimalną.
Rząd Francji obiecał premie
Dlatego zapowiedź francuskiego rządu wywołała jeszcze większe emocje. Premier Edouard Philippe ogłosił bowiem 15 kwietnia, że służby medyczne, które w szpitalach są na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem, otrzymają we Francji ekstra premie wolne od podatku – od 500 do 1500 euro.
"Francuzi dostaną 1500 euro, a my znaczki!", "Tam nagradzają medyków bonusem wolnym od podatku, a u nas głupimi przypinkami!" – zareagowali Anglicy.
– Oni są na pierwszej linii ognia dzień i noc. Wszyscy wiemy, co im zawdzięczamy – mówił.
Wszyscy wiedzą. Nie tylko we Francji. To samo dotyczy dziś wszystkich służb medycznych na świecie. We Francji – podobnie jak w Polsce – dodatkowo pamiętają wcześniejsze protesty w sprawie podwyżek i nadgodzin.
"Pracownicy szpitali w regionach najbardziej dotkniętych koronawirusem, oraz pracownicy szpitali, które przyjęły pacjentów z tych regionów, otrzymają bonus w wysokości 1500 euro" – zapowiedział Edouard Philippe.
W pozostałych regionach premia ma wynosić 500 euro.
W Belgii wolą więcej sprzętu
Anglicy zazdroszczą, ale przecież nie tylko oni. W Polsce i innych krajach o takiej pomocy nie słychać.
Tymczasem nie tylko Francja postanowiła tak wynagrodzić służbę medyczną. W Belgii rząd również zdecydował o bonusie.
"Lekarze, pielęgniarki, farmaceuci oraz pozostały personel szpitalny, który znajduje się na pierwszej linii ognia, mają otrzymać bonus w wysokości 1450 euro" – donosi "Brussels Times". Tu jednak część medyków wyraziła sprzeciw. Oponowali, że bardziej potrzebują sprzętu w szpitalach niż premii. Z tego powodu, w niektórych placówkach miało dojść do napięć, gdyż bonus nie dotyczyłby wszystkich medycznych zawodów.
Obietnice premii w innych krajach
To, czy takie wsparcie jest potrzebne, czy nie, niech ocenią sami zainteresowani. Ważny jest też sam gest. A takie pojawiają się także w innych krajach. W Grecji medycy z pierwszej linii frontu mieli otrzymać wsparcie na Wielkanoc.
Na Łotwie bonus dla służb ratunkowych walczących z koronawirusem ma stanowić od 5 do 50 proc. wynagrodzenia za czas przepracowany. Chodzi m.in. o osoby pracujące w specjalnych namiotach.
Ale, jak podaje serwis BNN News, premie od 5 do 10 proc. mają otrzymać również inni pracownicy służby zdrowia. W zależności od regionu, w którym pracują. "Na przykład w Rydze, gdzie ryzyko COVID-19 jest największe, mają dostać 10 proc., w innych regionach mogą spodziewać się 5 proc." – czytamy.
A już w połowie marca premie dla medyków walczących z koronawirusem – w wysokości ok. 500 euro – zapowiedziała Bułgaria. Premier mówił, że otrzymają ją wszyscy, bez względu na profesję. Bonus miał być dodany do pensji.
Tu jednak kilka tygodni później lekarze skarżyli się, że jeszcze go nie otrzymali.
Ciekawe, jak będzie w Polsce.