Rzeczy, na których bardzo mi zależy (i nie będę już mogła ich robić)

Wydawnictwo Świat Książki
Widzę się w lustrze na odległość trzech kroków. Ale ta odległość się zmniejsza. Rok temu widziałam się na pięć kroków. Przed lustrem głaszczę Ottima Turcareta po głowie, przy okazji wygładzam swoje włosy. Mama lubi robić mi kucyki i bardzo się złości, jak się potargam. Lubi je tak bardzo, że zostawia mi je na noc. Tato zagląda do pokoju i mówi, żebym włożyła piżamę i poszła umyć zęby. Mówię mu, że już idę, ale zawsze zanim to zrobię, zatrzymuję się przy oknie na długi czas. Z okna mojego pokoju widać spory kawałek czarnego nieba.
Mat. prasowy
Lubię patrzeć na zewnątrz w jesienne wieczory
takie jak ten, bo nie jest wcale zimno i jasno świeci księżyc i Gwiazda Polarna. Mama mówi, że to latarnia i zapałka Pana Jezusa. Mnie tak naprawdę zależy na tym, żeby sprawdzić co wieczór, czy jeszcze tam są.

Zanim zasnę, tato przychodzi mi poczytać. Teraz jesteśmy w połowie Robin Hooda, potem śnią mi się lasy i strzały. Później zwykle pojawia się mama, układa mi kucyki na poduszce, przy twarzy, i mówi dobranoc, jej oddech pachnie syropem miętowym.
Dzisiaj jednak weszli naraz oboje i usiedli na moim łóżku, po dwóch stronach. Mówią, że zorientowali się, że widzę trochę gorzej, i postanowili zaprowadzić mnie w przyszłym tygodniu na jakieś bardzo specjalne badania. Nie lubię opuszczać szkoły, bo uciekają mi wtedy ważne rzeczy (jak długo zajęło im zbudowanie piramid?) i plotki (to prawda, że Chiara i Gianluca z czwartej c znów chodzą ze sobą?). Ale przy rodzicach się nie odzywam.


Czekam, aż wyjdą i zgaszą duże światło, zapalam lampkę na komódce i przeciągam palcem po grzbietach książek, które mam na półeczce nad łóżkiem. Wyciągam zeszyt z przygniecionym brzegiem. Opieram go na poduszce. Na okładce jest nalepka z napisem: LISTA MAFALDY.

To mój osobisty kalendarz i dziennik. Na pierwszej stronie jest data: 14 września

To było trzy lata i jedenaście dni temu. Pod spodem napisałam:

Rzeczy, na których bardzo mi zależy (i nie będę już mogła ich robić). Lista nie jest bardzo długa. Tak naprawdę to tylko trzy strony. Na górze pierwszej napisałam:
– Policzyć wszystkie gwiazdy, jakie są w nocy
– Sterować łodzią podwodną
– Migać na dobranoc światłem w oknie

Czerwony alarm, zaparowały mi okulary. Babcia mieszkała dokładnie naprzeciw nas,
w czerwonym domu z koronkowymi fi rankami. Teraz wprowadziła się tam para, która nas nigdy nie pozdrawia, nawet zmienili fi ranki. Babcia była mamą taty, miała kręcone włosy tak jak on, tylko że białe, i zawsze puszczała mi sygnały latarką przed zaśnięciem. Jeden błysk znaczył „wołam cię”. Dwa błyski – „śpij dobrze”. Trzy błyski – „ty też”. Ale to
było dawniej, kiedy jeszcze widziałam się w lustrze z odległości dziewięciu kroków.
Drugiej strony nie pokazuję nikomu, nawet Ottimowi Turcaretowi, bo jest naprawdę, naprawdę sekretna, wszystko tam piszę szyfrem.

Na trzeciej stronie napisałam:
– Grać w piłkę z chłopakami
– Wymyślać sobie takie trasy po chodniku, że jak
zeskoczysz, to wpadasz do gorącej lawy i umierasz
– Rzucać do kosza kulkami z papieru
– Wspinać się na czereśnię przy szkole
Mat. prasowy

Mnóstwo razy właziłam na tę czereśnię, od pierwszego dnia, kiedy tylko poszłam do szkoły. To moje drzewo. Żadne dziecko nie umie wspinać się równie wysoko. Jak byłam mała, głaskałam pień, obejmowałam go... to był mój przyjaciel.
To na tej czereśni znalazłam Ottima Turcareta. Był cały wystraszony, szarobury jak teraz, ale brzydszy. Był tak malutki, że zaniosłam go do domu w kieszeni fartucha. Dopiero jak wyciągnęłam go i postawiłam na stole w kuchni, rodzice zrozumieli, że to malutki kotek.

Jeszcze nie nazywał się Ottimo Turcaret, nie miał żadnego imienia, ale po jakimś czasie, od kiedy zamieszkał z nami i zaczął chodzić za mną wszędzie, nawet do szkoły, tato podarował mi swoją ulubioną książkę Baron Drzewołaz i czytał mi ją przed zaśnięciem.
Tak poznałam Cosima, chłopca starszego ode mnie, ale tylko trochę, który żył w czasach, gdy ludzie nosili peruki. Chcieli go zmusić, żeby odrabiał strasznie nudne zadania i jadł ohydne rzeczy. I poznałam jamnika o dwóch imionach. Zauważyliśmy
że Ottimo Turcaret miał właśnie taką twarz jak Ottimo Turcaret z książki. Chociaż nasz kot nie miał dwóch właścicieli jak ten jamnik, który nazywał się Ottimo Massimo, gdy był razem z Cosimo, i Turcaret, kiedy siedział ze swoją prawdziwą panią Violą.

Moją ulubioną postacią w książce jest Cosimo. Tak mi się podoba, że uciekł i mieszka na drzewach, i nie schodzi, bo chce być wolny. Ja bym nie była taka odważna. Któregoś dnia próbowałam zbudować na gałęziach czereśni domek z papieru toaletowego, ale zaczęło padać i ściany się rozpłynęły.

Najbardziej ze wszystkiego lubiłam jednak zabierać ze sobą komiks i czytać go na przepołowionej gałęzi. Wtedy jeszcze całkiem dobrze widziałam. Od pierwszej klasy co roku robię badania oczu, dają mi krople, które bardzo szczypią. Moi doktorzy mówią o tych badaniach „rutynowe”. Te specjalne w przyszłym tygodniu będą chyba inne, bo
mój płomyk, ten, który mam w oczach, gaśnie bardzo szybko. Bardzo, bardzo, bardzo szybko. Mówiła o tym okulistka, która nie jest z Niemiec jak pan Stargardt i niczego nie odkryła, ale zawsze daje mi ołówek z kolorową gumką. Powiedziała, że
światełko u niektórych gaśnie, jak są starzy, u innych wcześniej. Moje zgaśnie całkiem, kiedy jeszcze będę mała. Zostanę w ciemności, powiedziała. Ale nie chcę teraz o tym myśleć, chcę tylko śnić o lasach i o strzałach Robin Hooda. Zamykam swój osobisty dziennik i gaszę światło.

Cosimo, pomożesz mi?
Wszystko potrafi sz i jesteś dobry. Wiem, bo w książce czytałeś historie rozbójnikowi, chociaż on narobił mnóstwo złego, czytałeś mu je przez kraty więzienia, aż do dnia, kiedy go skazali na śmierć, a mnie? Kto mi je poczyta? Kto mi poczyta historie, kiedy zostanę w ciemności, a mama i tata będą w pracy? Jeśli nawet ty, który tak jak ja, jesteś przyjacielem drzew mi nie pomożesz, to przestanę się do ciebie odzywać. A nawet przestanę o tobie myśleć. Musisz znaleźć sposób, żeby mi pomóc, jakiś tajny sposób,
nie musisz mi mówić jaki, wystarczy, że go znajdziesz. Bo jak nie, to myślami złamię gałęzie pod tobą i spadniesz do lawy, gdzie są krokodyle. Albo na ziemię, co będzie jeszcze gorsze, bo przysiągłeś, że nigdy nie zejdziesz z drzew. Estella mówi mi zawsze, że same sobie poradzimy, że niczego nam nie potrzeba. Ale wiesz, ja czegoś potrzebuję. Obiecujesz, Cosimo? Pomożesz?