Król hot hatchy nie jest nagi. Sprawdźmy, czego możesz spodziewać się po nowym Golfie GTI

Michał Jośko
Firma Volkswagen ujawniła właśnie szczegóły dotyczące nowej odsłony samochodu-legendy. Mowa oczywiście o Golfie GTI, czyli pojeździe, który narodził się 44 lata temu, z miejsca stając się wzorcem hot hatcha. Czas sprawdzić, na co będą mogli liczyć kierowcy zasiadający za kierownicą ósmej generacji tego auta. Sytuację mamy taką, a nie inną, więc mogę przetestować jego możliwości na torze wyścigowym. Pozostaje wsłuchać się uważnie w to, co przedstawiciele koncernu z Wolfsburga zdradzają podczas konferencji zdalnej i... potrenować wyobraźnię, wizualizując sobie pokonywanie szybkich zakrętów Nürburgringu, czując zapach rozgrzanych opon.
Nowy Golf GTI Fot. mat. prasowe

Co pod maską?


Sercem nowego Golfa GTI jest zmodyfikowana jednostka 2.0 TSI. Wspierana przez turbosprężarkę, generuje 245 KM (o 15 więcej, niż w generacji poprzedniej) i 370 Nm (poprawa o 20 niutonometrów), pozwalając zobaczyć pierszą setkę na liczniku po nieco ponad sześciu sekundach.

Całe to dobro przenoszone jest na asfalt przez koła przednie przy wykorzystaniu sześciobiegowej skrzyni manualnej lub dwusprzęgłowego automatu DSG o siedmiu przełożeniach. No i dostępnego w standardzie elektronicznego mechanizmu różnicowego o ograniczonym poślizgu.
Nowy Golf GTIFot. mat. prasowe
Aby ów proces przebiegał w sposób perfekcyjny, już podstawową wersję GTI wyposażono w zmyślne dodatki, które do tej pory zarezerwowane były dla wersji Performance, takie jak dopracowany system stabilizacji toru jazdy ESC, dzięki któremu na wirażach można nieco pozarzucać "ogonem" pojazdu.


Co istotne, kierowca otrzymuje naprawdę wiele możliwości indywidualnego skonfigurowania profilu jazdy, spektrum możliwości zwiększa się jeszcze bardziej, jeżeli doposaży się Golfa w adaptacyjny układ zawieszenia DCC. Daje on możliwość wybrania jednego spośród aż 15 ustawień, sprawiając, że pojazd stanie się tak sztywny (bądź przeciwnie: komfortowy), jak sobie zażyczysz.
Nowy Golf GTIFot. mat. prasowe

Piękno wewnętrzne


Z jednej strony: jest tutaj naprawdę nowocześnie; czuć, że to samochód godzien ery cyfrowej. Kierowca ma do dyspozycji rozbudowany system multimedialny, sterowany przy pomocy dotykowego wyświetlacza, który może być albo wielki (standardowe 8,25 cala), albo ogromny (opcjonalne 10 cali).

Lecz z drugiej – na szczęście – projektanci nie silili się na to, aby wnętrze przypominało kabinę statku kosmicznego. Wszystko wokół jest "po volkswagenowsku" uporządkowane i nieprzekombinowane. Wszystko wygląda tak, jak w Golfie wyglądać powinno.

Włączając w to rzecz absolutnie najważniejszą: tapicerkę ze wstawkami w kratkę, która wersji GTI towarzyszy przecież już od pierwszej generacji tego modelu.
Nowy Golf GTIFot. mat. prasowe

Golf jaki jest, każdy widzi


Nowa generacja GTI otrzymała agresywny (jak na Golfa) pakiet stylistyczny i sporo smaczków, dzięki którym od pierwszej sekundy człowiek jest przekonany, że ma do czynienia z naprawdę agresywną bestią.

Jeżeli połączymy mocno obniżoną linię maski z dużymi wlotami powietrza, szerokimi listwami progowymi, dyfuzorem na tylnym zderzaku i masywymi końcówkami wydechu, otrzymamy samochód prezentujący się naprawdę imponująco. Klaus Bischoff, szef stylistów Volkswagena, pozwolił sobie tutaj na znacznie większą dawkę szaleństwa, niż w przypadku "siódemki".
Nowy Golf GTIFot. mat. prasowe

Jak to jeździ?


Cóż, ten wątek najbardziej przypomina lizanie loda przez szybę. Mogę jedynie obserwować na ekranie swojego laptopa materiały wideo i wierzyć w słowa wypowiadane przez jednego z uczestników tej konferencji – kierowcę wyczynowego Benjamina Leuchtera (być może znasz go z serii wyścigów samochodów turystycznych TCR International Series).
Nowy Golf GTIFot. mat. prasowe
Ponoć ósma generacja GTI jest o niebo lepsza od poprzednika. To zasługa m. in. poprawionej aerodynamiki (postawiono na większy docisk przedniej osi), ulepszonych hamulców, nowych (aktywnych) amortyzatorów i zawieszenia, które jest znacznie lżejsze, a zarazem sztywniejsze.

Kierownica działa tutaj w sposób bardziej bezpośredni, a samochód zmienia kierunek jazdy znacznie szybciej. Efekty? Nowy model nie tylko lepiej radzi sobie w slalomie, lecz także pokonuje volkswagenowski tor testowy Ehra o cztery sekundy szybciej, niż jego starszy brat w edycji Performance. A to na odcinku mierzącym 3,3 kilometra naprawdę duża różnica.
Nowy Golf GTIFot. mat. prasowe

Kiedy i za ile?


Koncern nie zdradził jeszcze cennika "ósemki", która do salonów trafi w drugiej połowie tego roku. Nieoficjalnie mówi się, że nie powina być droższa od aktualnej generacji GTI o więcej, niż 10 procent. Czyli można spodziewać się, że właścicielem tego pojazdu będzie można stać się za jakieś "140 tysięcy z ogonkiem".

Jeżeli mierzysz wyżej, wypatruj premier wersji Performance (ponoć generującej około 260 KM), TCR (zbliżającej się do 300 KM), R (mówi się o 333 koniach mechanicznych) oraz tajemniczej wisience na torcie, czyli najbardziej pikantnej ze wszystkich edycji cywilnych: GTI Clubsport.