Przyspieszony kurs cyfryzacji. Tak koronawirus wpływa na naszą komunikację

Dawid Wojtowicz
Pozamykane biura, pracownicy oddelegowani do swoich zadań w domach. Tak wygląda dzisiaj rzeczywistość w wielu firmach, w których można było wprowadzić model home office. Obecny kryzys wymusił na Polakach przyspieszony kurs cyfryzacji. Efekty już widać. Wystarczy rzucić okiem na dane pokazujące, jak w ostatnim czasie „konsumujemy” usługi telekomunikacyjne.
Korzystając z bloga T-Mobile, który powstał, aby w czasie pandemii śledzić trendy w branży telekomunikacyjnej, przedstawiamy, jak "wygląda" konsumpcja usług telekomunikacyjnych przez Polaków w czasie społecznej kwarantanny Nikolai Lenets / 123rf.com
Na blogu T-Mobile, który powstał, aby pokazać, jak w czasie pandemii zmieniły się trendy w branży telekomunikacyjnej, można uświadomić sobie skalę zmian, analizując ruch w sieci magentowego operatora. W połowie marca liczba połączeń głosowych wzrosła średnio o 40 proc. względem okresu przed wprowadzeniem pierwszych restrykcji (11.03.2020). Łącznie to nawet 15 milionów godzin dziennie.

Połączeń głosowych jest nie tylko więcej, ale są one również dłuższe. Ich średni czas wzrósł ze 170 do 210 sekund (3,5 minuty) w dni powszednie, a w weekendy z 210 do 330 sekund, czyli 5,5 minuty. To skoki o około 25 proc. i aż o 60 proc. w zestawieniu z danymi sprzed wprowadzenia rządowych ograniczeń. Największe wzrosty zanotowano w godzinach 9:00-15:00 z dobowym szczytem przypadającym na 10:00-11:00.
Podczas ogólnokrajowej kwarantanny można też zauważyć, że Polacy zużywają znacznie więcej danych komórkowych. W porównaniu do okresu poprzedzającego pierwsze obostrzenia epidemiczne użytkownicy sieci T-Mobile przesyłają średnio ok. 25 proc. danych więcej. Widoczna jest także zmiana profilu ruchu transmisji danych – większy wolumen przesyłany jest w godzinach 8.00-14.00.

W obszarze korzystania z usług telekomunikacyjnych są też jednak zauważalne spadki. Inaczej sprawa wygląda bowiem z... SMS-ami, których Polacy w okresie epidemii wysyłają mniej. Po krótkotrwałym wzroście ich liczby po ogłoszeniu pierwszych rządowych restrykcji, nastąpił systematyczny spadek wysyłanych wiadomości – średnio wyniósł on ok. 20 proc.

Porównując dane z początku marca oraz początku kwietnia, widać również niewielkie zmiany w konsumpcji wybranych usług dostępnych online. Po krótkotrwałym okresie wzrostu użytkowania niektórych usług, np. oglądania wideo (39 proc. > 45 proc.) czy gamingu (3 proc. > 10 proc.), poziom wykorzystania większości z nich wrócił do stanu sprzed epidemii.
Przyspieszony kurs cyfryzacji dla firm, instytucji publicznych i polskiego społeczeństwa wiąże się z nowymi warunkami, jakie wynikają z modelu home office (pracy zdalnej). Bezpośrednie rozmowy z pracodawcą czy współpracownikami z biura zostały zastąpione przez kontakty z użyciem telefonów, stąd tak zauważalny wzrost liczby połączeń głosowych.

W wielu firmach i instytucjach praca, jaką wykonują ludzie w domu, przypomina tę ze stacjonarnego biura, czyli odbywa się w godzinach między 08:00 a 16:00. W tym czasie obowiązki służbowe wykonuje się, korzystając ze smartfonów, komunikatorów, poczty elektronicznej oraz platform do transferu plików. Dlatego w godzinach 8.00-14.00 rośnie długość połączeń i wolumen przesyłanych danych.

A jak można wytłumaczyć spadek SMS-ów w okresie społecznej izolacji? Ta bazująca na krótkich wiadomościach forma komunikacji nie jest zbyt często stosowana w kontaktach służbowych. SMS-y wysyłamy głównie do rodziny czy znajomych, a ponieważ teraz domownicy dłużej przebywają ze sobą w mieszkaniach, wymiana SMS-ów stała się rzadsza.
Fakt, że kategorie usług online nie uległy znaczącym zmianom na „społecznej kwarantannie”, wynika obecnie z dużego podobieństwa pracy zdalnej do stacjonarnej. W pierwszych dniach wdrażania home office firmy musiały się dostosować do nowej rzeczywistości, niektórzy pracownicy mogli być więc na postojowym i mieć czas na oglądanie filmów czy granie w gry, stąd krótkotrwały wzrost wykorzystania tych właśnie usług. Z chwilą, gdy praca zdalna upodobniła się zadaniowo i godzinowo do pracy w biurze, usługi online stały się tak jak dotąd zajęciem na czas wolny po pracy.

Na podstawie tych wszystkich danych można więc stwierdzić, że globalna pandemia stała się katalizatorem, który zmobilizował polskie firmy i instytucje publiczne do wdrożenia cyfrowych narzędzi, a nawet otwarcia się na nowe technologie. Co z tego zostanie po pandemii? Czas pokaże. Choć wiele firm ma wrócić do dawnego modelu funkcjonowania, niewykluczone, że część z nich „przyzwyczai się” do trybu home office. Trendy w korzystaniu z narzędzi telekomunikacji można śledzić na bieżąco na blogu T-Mobile.

Artykuł powstał we współpracy z T-Mobile