Protestujący poszli pod Pałac Prezydencki. Policja łapała ich na ulicach Warszawy

redakcja naTemat
Policja najpierw obstawiła pl. Defilad w oczekiwaniu na strajk przedsiębiorców zapowiadany wcześniej przez Pawła Tanajno. Marsz wyruszył spod Pałacu Kultury w stronę Pałacu Prezydenckiego. Następnie policja ścigała protestujących ulicami Warszawy, wsadzała ich do radiowozów i legitymowała.
Policja ścigała protestujących przedsiębiorców ulicami Warszawy. Fot. Facebook / "Gazeta Wyborcza"
Na placu Defilad protestujący ułożyli krzyż z kwiatów i zniczy. Miał to być symbol ciężaru narzuconego na przedsiębiorców.

Policja wzywała protestujących do rozejścia się. I ci, nawet pojedynczo, zaczęli kierować się w stronę Pałacu Prezydenckiego. Funkcjonariusze ruszyli za nimi, zablokowali im drogę na ulicy Marszałkowskiej. W stronę policji demonstranci krzyczeli "gestapo".

Gdy marsz ruszył Świętokrzyską, policja ruszyła za protestującymi. Niektórzy zostali zatrzymani i wsadzeni do radiowozów. Policja zablokowała też boczne ulice łączące się ze Świętokrzyską. Mundurowi mieli przy sobie rozpylacze gazu. Na ul. Świętokrzyskiej widać było, jak spisują protestujących.


Policja: zgromadzenie nielegalne


Zdaniem policji, na mocy rozporządzenia rządu związanego z koronawirusem wszelkie manifestacje które odbywają się w sobotę w Warszawie, są nielegalne. Dlatego funkcjonariusze zgromadzili się w centrum stolicy przed protestem przedsiębiorców, który rozpoczął się po godz. 12. Tymczasem, jak informowaliśmy w naTemat, w Garwolinie odbył się niczym niezakłócany więc Andrzeja Dudy, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt osób.
Wcześniej stołeczna policja poinformowała na Twitterze, że żadne zgromadzenie nie zostało zarejestrowane. "Wszystkie zgromadzenia będą nielegalne. Obecny przekaz wskazuje, że główny cel protestujących to walka z Policją. Pomysłodawcy, mówiąc o proteście, używają określeń 'hybrydowy' i 'manewry'. Czuć charakter 'pokojowy'" – czytamy w policyjnym tweecie sprzed godz. 10.