Kuriozalna propozycja ministra rolnictwa. Powiedział, gdzie mogą dorobić nauczyciele bez pracy
Koronawirus zamknął szkoły i granice, przez co tracą zarówno nauczyciele, którzy nie mogą wrócić do pracy, jak i rolnicy, bo brakuje im rąk do pracy przy plonach. Minister Krzysztof Ardanowski ma jednak na to doskonałe rozwiązanie. Twierdzi, że nauczyciele mogą sobie przecież dorobić pracując... w polu.
Dziennikarz rozmawiający z ministrem zauważył, że byłoby to jednak nie w porządku z innymi profesjami, np. nauczycielami, którzy także chcą wrócić do pracy, ale nie mogą, bo państwo nie chce im finansować testów.
– Jestem przekonany, że pracownicy sezonowi przyjeżdżają również po to, by nauczyciele mieli co zjeść – odpowiedział mu Ardanowski i zwrócił uwagę, że "zebranie plonów jest uzależnione również od ilości rąk do pracy". Kiedy prowadzący wywiad podał przykład lekarzy, którzy także nie płacą za testy, minister zdenerwował się.
– Wystąpiłem również z apelem do Polaków, którzy pozostają bez pracy, nie mają prawa do zasiłku, czy też młodzieży lub nauczycieli, którzy nie będą pracowali, żeby przez te kilka-kilkanaście dni popracowali u rolników – stwierdził minister rolnictwa.
Nauczyciele na czyny społeczne
Wypowiedź Ardanowskiego nie obeszła się bez echa w mediach społecznościowych. "Ardanowski powinien zostać Ministrem Edukacji, wtedy nie byłoby strajków i protestów nauczycieli. Pojechaliby na czyny społeczne w gospodarstwach rolnych" – napisała posłanka PO Dorota Niedziela.
Czytaj także: "Mogę być nieprzyjemny". Pytanie dziennikarza RMF FM wyprowadziło ministra z równowagi
źródło: RMF24