Duda wybrał szefa Sądu Najwyższego tak jak Kwaśniewski? Prezydent minął się z prawdą
Prezydent Andrzej Duda jeszcze przed wyborem Małgorzaty Manowskiej na I prezes Sądu Najwyższego zapowiadał, że nie musi działać zgodnie z wolą sędziów SN, czyli wytypować kandydata z najwyższą liczbą głosów. Powoływał się przy tym na wybór, którego dokonał Aleksander Kwaśniewski. Sęk w tym, że Kwaśniewski też był zgodny z sędziami.
Duda powołał się na przykład z 1998 roku, gdy Aleksander Kwaśniewski powołał na stanowisko I prezesa SN profesora Lecha Gardockiego, a nie ubiegającego się o kolejną kadencję profesora Adama Strzembosza.
– Pan profesor Strzembosz był wtedy pierwszym prezesem SN, który chciał przedłużyć swój mandat i został rzeczywiście wybrany przez sędziów z większością głosów i był popierany przez elity świata prawniczego. A tymczasem pan prezydent Kwaśniewski zdecydował się na pana profesora Lecha Gardockiego, szerzej wtedy nieznanego – powiedział Duda.
Czytaj także: "Inny kaliber niż Przyłębska, ale nie spodziewam się niczego dobrego". Oto nowa I prezes SN
Duda minął się z prawdą
Ale sytuacja z poparciem dla Strzembosza i Gardockiego wyglądała zupełnie inaczej. Przyjrzało się jej TVN24. Z ustaleń stacji wynika, że w 1998 roku w pierwszym głosowaniu wytypowano 10 kandydatów (na 5 możliwych i 2, których kandydatury trafiały na biurko prezydenta). Rzeczywiście w nim Strzembosz miał 29 głosów poparcia, a Gardocki 23.
Sprawa zmieniła się, kiedy przewodniczący Zgromadzenia zapytał zgłoszonych, czy wyrażają zgodę na kandydowanie. Chęć wyraziła trójka sędziów: Tadeusz Ereciński, Lech Gardocki i Adam Strzembosz. Następnie uczestnicy Zgromadzenia ponownie oddali swoje głosy na wyselekcjonowanych kandydatów. Okazało się, że głosowanie wygrał... Gardocki – 29 do 27 głosów na Strzembosza. Wychodzi więc na to, że prezydent Duda pomylił się, bo Gardocki tez był "faworytem" Zgromadzenia sędziów.
Czytaj także: Nowa I prezes Sądu Najwyższego wytypowała kandydata na rzecznika. To człowiek blisko PiS
źródło: TVN24