To kiedyś było sportowe coupe. Pojechałem aż na kraniec Polski, żeby przekonać się do nowej wersji
Do Mitsubishi Eclipse Cross byłem nastawiony sceptycznie od pierwszych informacji o tym aucie. Jestem bowiem z tych, którzy uważają, że ta nazwa to gwałt na legendarnym japońskim coupé. Finalnie po około tysiącu kilometrów w drodze na Hel i z powrotem mogę powiedzieć, że jest to dobre auto. Jest jednak kilka haczyków i… nie kupujcie wersji z bezstopniową skrzynią CVT, jeśli nie chcecie wydawać całej pensji na paliwo.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Jako przedstawiciel pokolenia, któremu Eclipse z rynku wtórnego oczywiście się marzył (finalnie nigdy nie kupiłem) w czasach "okołostudenckich", no po prostu nie mogłem być zadowolony z tej nazwy. No ale skoro to fakty dokonane – jaki jest więc Eclipse Cross?
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Ładny, ale z zewnątrz
Jak na crossovera to prawdę mówiąc nie wygląda źle. Japończycy postawili na wyraziste, kanciaste nadwozie, z bardzo agresywnym frontem ze światłami LED. Jakby był co najmniej ze dwa razy szybszy niż jest, ale o tym potem.W każdym razie jest ładny. Inspirację pierwotnym Eclipse’em widać także w linii nadwozia. Ta już od środkowe słupka zaczyna szybko opadać, więc właściwie Eclipse Cross wpisuje się w bardzo modną teraz regułę tworzenia SUV-ów w stylu coupé. Wszystko wieńczy dzielący tylną szybę na pół spojler. Wygląda to dobrze, choć w praktyce widoczność do tyłu jest fatalna. Kamera cofania to konieczność.
Fot. naTemat.pl
Zalety kończą się za kanapą, bo bagażnik jest raczej rozczarowujący. Eclipse'em Cross wybrałem się na Hel. Jechaliśmy we cztery osoby tylko na weekend i spakowaliśmy się z naprawdę wielkim trudem. 341 litrów przy maksymalnie przesuniętej kanapie do tyłu (bo tak, jest przesuwana) to wynik raczej mizerny w tej klasie.
Fot. naTemat.pl
Aha – "typowo japoński" jest też system multimedialny. Grafiki są ubogie, całość jest nieciekawa. Ale jest za to obsługa Apple CarPlay i Japończycy wprost przyznają, że to jest rozwiązanie dla tego auta. Zresztą: w Eclipse Cross nie ma nawet nawigacji, bo Google Mapa są lepsze. Szanuję takie szczere podejście do tematu.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Wystarczająco sprawny, ale paliwożerny
Pod maską znajdziecie tutaj jeden silnik. Eclipse Cross można kupić z manualem lub z bezstopniową skrzynią, z napędem na obie osie lub jedną, ale zawsze będzie to doładowany silnik 1.5 o mocy 163 KM. Tak, downsizing dopadł też Mitsubishi.Testowany egzemplarz to bogato wyposażona wersja Intense Plus z napędem 4WD i skrzynią CVT. Jak taki zestaw jeździ? Cóż, żaden to sportowiec, bo Eclipse Cross, żeby przyspieszyć do 100 km/h, potrzebuje około dziesięciu sekund. Przede wszystkim zaskakuje jednak to, czego bałem się najbardziej: hałas, a właściwie jego brak.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Jednostka jest też dość elastyczna i wyprzedzanie w trasie nie stanowi mission impossible. 250 niutonometrów momentu obrotowego jest bowiem dostępne w dość szerokim zakresie obrotów – od 1500 do 4500 na minutę. Mówiąc wprost: silnik pracuje dokładnie tak, jak spodziewalibyście się po doładowanej jednostce. Jeśli coś ją "zamula", to właśnie bezstopniowa skrzynia.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Co poza tym? Samochód prowadzi się w miarę pewnie. Nadwozie nie ma przesadnych tendencji do wychylania się w zakrętach, a zawieszenie sprawnie wybiera dziury. Układ kierowniczy zadowoli każdego klienta na takie auto.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Lepsze wyniki wykręcałem w wielu sportowych autach, które są znacznie, ale to znacznie potężniejsze od Eclipse’a Cross. Zresztą: ostatnio testowałem Mercedesa-AMG A45 S, gdzie pod ręką miałem 421 koni mechanicznych. Na autostradzie spalanie było poniżej dziesięciu litrów… Tak więc jeśli Eclipse Cross, to tylko z manualem.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Dla kogo?
Pozostaje kwestia najważniejsza: do kogo skierowany jest Eclipse Cross. Na pewno nie dla rodzin z małymi dziećmi, ponieważ bagażnik jako taki jest po prostu niewystarczający. Nie jest to także auto dla fanów pierwowzoru, to oczywiste.Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
To auto, do którego wygodnie się wsiada, a fotele zaskakują komfortem. Inaczej mówiąc: Eclipse to teraz auto dla ludzi praktycznych. To też samochód bezpieczny: mamy tu cały szereg systemów czy pięć gwiazdek w testach zderzeniowych. Takie czasy, zniknęły emocje za kółkiem, ale wyszło całkiem okej.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
I taki najtańszy Eclipse Cross w wersji Invite startuje od 84 990 zł. Bogato wyposażona wersja (ale wciąż z manualem i napędem FWD) Intense m.in. z kamerą cofania, podgrzewanymi fotelami i kierownicą, 18-calowymi kołami czy z całym szeregiem systemów bezpieczeństwa to 99 990 zł. I to chyba najciekawsza wersja Eclipse’a Cross.
Mitsubishi Eclipse Cross 1.5T 4WD CVT na plus i minus:
+ Komfort podróży
+ Przestronne wnętrze
+ Wystarczające osiagi
- Spalanie!
- Mały bagażnik
- Archaiczne multimedia
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto