"Jak dają za darmo, trzeba brać". Bitwa o wozy podzieliła Polaków. Ale PiS wiedział, co robi

Katarzyna Zuchowicz
Wydawało się, że po bonie turystycznym PiS nic już podobnego w tej kampanii nie wymyśli. Ale pojawiła się "Bitwa o wozy", która rozpaliła nie mniejsze emocje. A im bliżej wyborów, tym widać, jaką mobilizację w małych gminach wywołała. Strażacy na Facebooku apelują o udział w wyborach, w akcję włączają się księża i władze gmin. – Słyszę złośliwe opinie, że to kiełbasa wyborcza, że podlizywanie się. Ale jest o co walczyć. Zacytuję klasyka: Darowanemu 'koniu' w zęby się nie zagląda – mówi nam jeden z burmistrzów.
"Bitwa o wozy 2020" ma zachęcić do głosowania Polaków w gminach do 20 tys. mieszkańców. Najlepsza gmina w województwie otrzyma wóz strażacki. Fot. Screen/Twitter/MSWiA
Przypomnijmy. Program "Bitwa o wozy 2020" ma podnieść frekwencję wyborczą i zachęcić do głosowania mieszkańców gmin do 20 tys. mieszkańców. W każdym województwie gmina z najwyższą frekwencją w pierwszej turze wyborów prezydenckich ma otrzymać wóz strażacki. Taką zapowiedź złożyło MSWiA. Wozów jest 16, po jednym na każde województwo.

Obietnica została odebrana jako kolejna kiełbasa wyborcza PiS. Wzbudziła skrajne reakcje i podzieliła Polaków. Nie od dziś wiadomo, że w mniejszych miejscowościach PiS i Andrzej Duda mogą liczyć na większe poparcie niż w dużych miastach.


Czytaj także: Tak PiS kusi Polaków, by poszli na wybory. MSWiA urządza... bitwę o wozy strażackie

– Oczywiście nikt nie każe nikomu głosować na konkretną partię, ale wszyscy wiemy, że cel jest polityczny. Tylko że 800-900 tys. zł piechotą nie chodzi. Strażacy w niejednej jednostce latami walczyli o nowe wozy, całymi pokoleniami nawet. A tu wóz niemal z nieba przychodzi. Tylko dobrą kampanię zrobić, chodzić po ludziach, zachęcać do głosowania i może się udać. To nic nie kosztuje, a warto wykorzystać okazję. Już strażacy w różnych gminach tak walczą o wóz – reaguje strażak z centralnej Polski.

Strażacy zachęcają w internecie


I tu widać, że PiS doskonale wiedział, co robi. W wielu gminach do 20 tys. mieszkańców zaczęła się mobilizacja. A właściwie odezwał się zew rywalizacji. Walka o coś, na co normalnie setki gmin w całym kraju nie stać od lat.

– To okazja do pozyskania nowego wozu. Rozkręciliśmy akcję internetową. Na Facebooku, na naszym lokalnym portalu, wśród znajomych, zachęcamy do udziału w wyborach – mówi naTemat Mariusz Englert prezes OSP w Bobowie w województwie pomorskim.

Na Facebooku napisał: "Nasza Straż Pożarna w Bobowie zwraca się z prośbą o udział w wyborach prezydenckich (...), ponieważ MSWiA ogłosiło konkurs i gmina z największą frekwencją w wyborach otrzyma nowy samochód pożarniczy całkowicie sfinansowany przez Komendę Główną PSP. Zabierzcie wszystkich domowników i znajomych na wybory".

U niego w jednostce są trzy wozy. – Dwa są wiekowe. Jeden z 1978 roku, drugi z 1980. Trzeci otrzymaliśmy w ubiegłym roku. Gmina jest jedną z najmniejszych w Polsce. Na wóz wydatkowała 450 tys. zł, reszta środków była z dotacji. Wóz kosztował 798 tys. zł – mówi Mariusz Englert.

Jego apel udostępniła również parafia w Bobowie. – Mamy wsparcie naszego księdza proboszcza. Zamieścił ogłoszenie na Facebooku, mówił o tym w kościele. Wójt też namawia do większej frekwencji w wyborach – mówi.

Wozy strażackie i kiełbasa wyborcza


Polityka? – Zachęcam mieszkańców do udziału w wyborach. Niezależnie z wozami, czy bez wozów – mówi nam Bożena Deniszczuk, wójt gminy Wierzbica na Lubelszczyźnie. Obserwuje, że niektórzy strażacy udostępniają na portalach społecznościowym swoje apele.

– Nie widzę w tym nic nagannego ani politycznego. Przecież na tych wozach nie jest napisane, na kogo głosować. Ważne jest tylko: idźcie na wybory. Dziwię się, że w niektórych mediach jest z tego powodu takie bicie, jakby się działo nie wiadomo co – twierdzi.

Burmistrz Kunowa w województwie świętokrzyskim nie ukrywa, że popiera Prawo i Sprawiedliwość. Jest emerytowanym oficerem pożarnictwa z 30-letnim stażem. Bardzo zaangażował w "Bitwę o wozy".

– Słyszę złośliwe opinie, że to kiełbasa wyborcza, że podlizywanie się, że wiadomo o co chodzi. Ale przecież nikt nie sugeruje, na kogo głosować. To prośba o frekwencję, o którą apelują wszyscy kandydaci. Myślę, że krytykujących rozdrażnił pomysł, bo wcześniej nikt czegoś takiego nie wymyślił – mówi naTemat Lech Łodej.

Podkreśla, że strażacy bardzo potrzebują tych samochodów. – U nas walka o wóz jest. Jest o co walczyć. Rozmawiałem z komendantem gminnym straży pożarnej, żeby indywidualnie porozmawiał z prezesami. Mobilizacja jest dobra. Straże pożarne to potężna armia w skali kraju – dodaje.
Lech Łodej

Jak będzie, zobaczymy. Wszędzie przydałby się taki wóz. Główna jednostka w Kunowie wyjeżdża ok. 100 razy rocznie. Mamy wszystkie samochody sprawne, ale tabor wymaga wymiany. Gdyby to był nowy samochód, byłoby idealnie. Wierzę, w to co jest zapowiadane przez prezydenta, że gminy wreszcie dostaną jakieś wsparcie finansowe na realizację zadań własnych. Bo w kraju, w takich gminach jak Kunów, jest bieda.

Na Facebooku burmistrz zamieścił nawet rozkład dowozu wyborców do lokali wyborczych w różnych miejscowościach, co można było odebrać jednoznacznie.

"Ważna informacja dla Mieszkańców. Udział w wyborach i wysoka frekwencja może przyczynić się do pozyskania wozu bojowego dla gminy wartego ok. 800.000,00 zł za darmo!" – zachęcał przy tym mieszkańców. Posłanka Okła Drewnowicz skomentowała na Twitterze, że lokalny PiS rozpoczyna dowóz mieszkańców do lokali w ramach akcji "Bitwa o wozy”.

Gminy walczą o nowy samochód


– W gminie Kunów dowóz do lokali wyborczych zawsze funkcjonował. Wysoka frekwencja przy każdych wyborach jest mile widziana, to postawa obywatelska. Ale jeśli trafiła się taka gratka, by otrzymać samochód strażacki za darmo, który kosztuje 800 tys. zł, bez wkładu własnego, to napisałem o tym do mieszkańców, dołączając rozkład. Żeby zaznaczyć, że jest taka szansa. Niech zwycięży gmina, która będzie miała najwyższą frekwencję – tłumaczy burmistrz Lech Łodej.

Pod wpisem burmistrza ktoś ironicznie pisze: "Ciekawe skąd na to pieniądze wyskrobie MSWiA". "Na razie to tylko obiecali". "Dają 16 samochodów za darmo, to trzeba brać" – odpisał burmistrz w komentarzu. – Zacytuję klasyka: Darowanemu 'koniu' w zęby się nie zagląda – komentuje Lech Łodej.

Podobne podejście i mobilizacja są w niejednej gminie. Wystarczy spojrzeć na profile facebookowe OSP w gminach do 20 tys. mieszkańców. "Walczymy o nowy samochód strażacki wystarczy powtórzyć wynik z poprzedniego roku. W niedzielę idź na wybory, spełnij swój obowiązek, pomóż STRAŻAKOM" – apeluje Hubert Żądło, wójt gminy Bałtów.

Przypomina, że w wyborach w 2018 roku Gmina Bałtów była na pierwszym miejscu w województwie pod względem frekwencji. Ten bój zaczyna przypominać dawną rywalizację w rodzaju "Turniej Miast". I nie wszystkie gminy patrzą na niego z nadzieją. Również głosy wątpliwości słychać ze strony niektórych strażaków.

Na wygraną liczą Kulesze Kościelne


"Nowe wozy pożarnicze powinny być kierowane tam, gdzie są potrzebne, a nie tam, gdzie będzie najwyższa frekwencja. (...) Teraz może zdarzyć się tak, że bardziej majętna gmina, która ma już trzy samochody, dostanie czwarty, bo będzie miała wysoką frekwencję" – mówił "Dziennikowi Bałtyckiemu" Roman Pawłowski, wieloletni działacz OSP z Pomorza.

W niektórych gminach dopiero zastanawiają się, co zrobić. Ochotnik z OSP w centralnej Polsce mówi nam, że u niego strażacy jeszcze myślą, czy mocno agitować za akcją "Bitwa o wozy".

– Część mieszkańców będzie zdania, że warto zawalczyć. A inni zarzucą nam, że angażujemy się politycznie, bo efekt może być tylko jeden. Dlatego zastanawiamy się, czy warto nadszarpnąć autorytet z powodu czegoś, na co nie mamy szans. Bo wydaje nam się, że raczej możemy nie mieć szansy wygrać tego wozu – uważa.

A w niektórych gminach z góry uważają, że się nie uda. – Udział u nas może wziąć u nas około 100 samorządów. Spróbuje pewnie większość, choć niektórzy realnie oceniają swoje możliwości – takRadio Białystok podsumowało zainteresowanie wozem w województwie podlaskim. Jeden z wójtów powiedział, że jego gmina nie ma szans w takiej rywalizacji, bo mnóstwo mieszkańców wyjechało za pracą i przebywa za granicą.

Za to na wygraną liczą sąsiednie Kulesze Kościelne. Przypomnijmy – bastion PiS na Podlasiu, gdzie partia Jarosława Kaczyńskiego zawsze zdobywa olbrzymie poparcie.

Czytaj także: Wybrali PiS i są szczęśliwi. Tu niemal wszyscy popierają dobrą zmianę

– Myślę, że jest realna szansa, by pierwsze miejsce osiągnąć. W ostatnich wyborach parlamentarnych mieliśmy czwarte miejsce w województwie jeśli chodzi o frekwencję. Do pierwszego miejsca zabrakło nam 49 osób – mówił wójt Stefan Grodzki. Zapowiedział, że zwróci się w tej sprawie do sołtysów. – Mamy system powiadamiania, więc wyślemy też smsy do mieszkańców, żeby zachęcić do udziału w wyborach. Trzeba dotrzeć do młodych ludzi – mówił Radiu Białystok.

Taki dodatkowy bój zapowiada się w Polsce powiatowej 28 czerwca.