"Wieje wiatr, wirusa nie ma". Założyliśmy maseczki, oto jak na "eksperyment" reagowali na Podhalu

Katarzyna Zuchowicz
Polacy praktycznie przestali już nosić maseczki, nie ma w tym żadnego odkrycia. W Warszawie, nad morzem, w górach, nie ma znaczenia. Niemal nikt nie zasłania twarzy i nosa a na tych, którzy wciąż to robią patrzy się jak na dziwolągów. Ale żeby zwracać uwagę komuś kto jednak ją zakłada? – Pani zdejmie tę maseczkę i nie straszy ludzi – usłyszałam właśnie na Podhalu. A ciekawych reakcji było jeszcze więcej.
Tłum na Krupówkach, na twarzach większości turystów nie widać maseczek. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
Schronisko w Tatrach zatłoczone do granic możliwości. Kolejka do bufetu ściśnięta tak, że ludzie stoją jak sardynki w puszce. Do toalety stania na 10-15 minut. Nikt w zasięgu wzroku nie ma maseczki na twarzy. Choć napis przy wejściu jak wół przypomina o obowiązku.

Podobnie jest w kilku innych schroniskach, które odwiedzamy. Na palcach można policzyć tych, którzy stosują się do zaleceń. Większość chyba patrzy na nich jak na wariatów.

– Po co pani maseczka? U nas wieje wiatr, u nas wirusa nie ma – rzucił góral sprzedający oscypki, gdy jedna z osób w naszej grupie założyła maseczkę na twarz. Tak, na powietrzu. Ale w bardzo zatłoczonym miejscu, gdzie o odległości nawet metra od siebie można było tylko marzyć.

"Żadnego koronawirusa nie ma"


W czasie pobytu w górach słyszeliśmy przeróżne reakcje na maseczki. I od. "miejscowych" i od innych turystów. Oczywiście, to samo mogliśmy usłyszeć nad morzem czy ma Mazurach, region raczej nie ma znaczenia. Tam przecież też "wszyscy chodzą bez masek".


– Pan się udusi w tej masce – usłyszał kilka dni temu znajomy pod Warszawą, gdy pojawił się w maseczce na ulicy. Miał w tym swój cel, ale co komu do tego?

Albo przykład z nad morza. – Ludzie noszą maseczki tylko tam, gdzie jest bezwzględnie nakazane. Gdy nie jest, zaraz je zdejmują. Nawet emeryci chodzą na dansingi bez maseczek. Ogólnie słyszymy, że wirus to mistyfikacja – to koleżanka z Pomorza. My byliśmy akurat w górach i tu na własnej skórze odczuliśmy, co Polacy naprawdę myślą o maskach. A właściwie co myślą o tych, którzy je zakładają w różnych okolicznościach, zwłaszcza na zewnątrz. Tak bardzo, że potrafią powiedzieć ci to w twarz. Nie wiedząc po co ktoś ją założył, w jakim celu, a może tylko na chwilę?

– Pani zdejmie tę maseczkę i nie straszy ludzi. Żadnego koronawirusa tu nie ma – próbował pouczać znajomą z naszej grupy jeden góral. Kolejny: – Nie ma co nosić maski, tu jest bezpiecznie.

Czytaj także: 3,5 m w 50 sekund podczas jednego kaszlnięcia. Na taką odległość roznosisz zarazki bez maseczki

W ciągu kilku dni przypadkowe osoby głośno komentowały, czy słusznie ktoś z nas miał maskę na twarzy. Pomijam fakt, czy jej zastosowanie było potrzebne czy nie, to indywidualna sprawa. Ale kogo to w ogóle obchodzi? Szczytem wścibstwa i wciskania swoich trzech groszy był "przemiły" pan, który dosadnie zwrócił uwagę nastolatce w maseczce na ulicy: – Zdejmij to dziecko, bo się udusisz.

Po czym złapał się za głowę.

"Mówią, że wirusa nie ma"


W sklepach, jak wszędzie, niektórzy chodzą "w", ale większość "bez". Bardzo wielu Polaków totalnie już sobie odpuściło. Widać to w ogóle w wielu miejscach publicznych i w komunikacji miejskiej w całym kraju.

W sieci wywołuje to multum komentarzy. – Klienci raczej przychodzą bez maseczek – przyznała sprzedawczyni w jednym z wiejskim sklepów, gdzie przed wejściem aż dwa wielkie napisy przypominały o obowiązku.

Na Krupówkach tłoczno, gdzieniegdzie ktoś idzie w masce, ale to taka rzadkość, że faktycznie rzuca się w oczy. Człowiek ma wrażenie, że patrzą jak na dziwolągów i tchórzy. Na targowisku pod Gubałówką to samo.

– Nawet nie wie pani, ilu pacjentów mówi, że wirusa nie ma, bo premier tak powiedział. Niektórzy nawet twierdzą, że to wymysł niemieckich mediów i jedno wielkie oszustwo. Podają takie argumenty na to, że koronawirus to ściema, że głowa mała – opowiadał znajomy, który pracuje w przychodni. Czy dlatego niektórzy czują się w obowiązku pouczać innych? Obyśmy jesienią nie musieli przekonywać się, kto ma rację – czy ci, którzy wciąż się pilnują, czy ci, którzy totalnie odpuścili.

Czytaj także: Szumowski ostrzega przed drugą falą COVID-19. Mogą wrócić obowiązkowe maseczki